Esmond zaklął pod nosem, gdy leżąca na ladzie kusza okazała się sprytnie zastawioną pułapką. Nie miał jednak możliwości, by pomóc Draugowi. Miał tylko nadzieję, że tamten nie straci dłoni. Bycie jednorękim miało w sobie bardzo mało uroku...
Całe to zajście nie skłoniło go jednak do rezygnacji ze spenetrowania całego domu, a dochodzące zza drzwi odgłosy, chociaż ciche, sugerowały, że gospodarz gdzieś tam się chowa.
Nauczony doświadczeniem z kuszą w taki sposób otworzył drzwi, by (ewentualna) kolejna pułapka nie wyrządziła mu szkody.
A potem miał zamiar sprawdzić, kto się chowa za kolejnymi drzwiami - nie dając się przy okazji zabić. |