Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2017, 18:09   #34
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nowiny jakie poznał, były nieco kłopotliwe. Częściowo cieszył się, że nie będzie musiał przekazywać wieści na temat Odwiecznego, swojej przybranej matce. Zastanawiał się jednak, czy to chwilowe zachwianie, czy raczej trwałe i docelowo zakony jak i kościoły Avandora zostaną zwyczajnie rozwiązane lub wyklęte, tak jak Darkara swego czasu. Drugiej takiej wojny jak za czasów wypędzenia Darkara, Rivoren mogłoby nie przetrwać.


W czasie pierwszego wieczornego postoju, wziął księżniczkę na bok. Miał zamiar nieco ją przepytać i sprawdzić kilka podejrzeń, które miał nadzieję, okażą się fałszywe.
- No dobrze Ori, jak bardzo niestabilna na co dzień jest twoja magia, jeśli jej co jakiś czas nie uwalniasz, i czy jest różnica, jeśli robisz to w miarę regularnie, w przynajmniej częściowo kontrolowanych próbach? To o tyle ważne, że lepiej, żebyś nam nie padła w środku walki, albo żebyś nie zaczęła sączyć, kiedy absolutnie trzeba zachować zerowe użytkowanie magii. Nie jesteśmy w pałacu, nie jesteśmy w Alezji i jak znam życie, to wybaczcie damy moje słownictwo, prędzej niż później, znajdziemy się w czarnym, smoczym tyłku. Przy dobrych wiatrach. - Aigam zaczął swoje marudzenie i przerwał, by dziewczyna mogła się wypowiedzieć. Gwiazdę i Nathaniela na razie zostawił w spokoju.
- No... - księżniczka zastanowiła się nad pytaniem jej opiekuna. - Po prostu jak jej nie używam to niczego nie niszczę - wzruszyła ramionami, aż potrząsnęła skrzydłami. - Nie czuję potrzeby używania magii. Żadnego poczucia, że mnie rozsadza od środka, czy coś w ten deseń - stwierdziła spoglądając na Litwora. - Tak naprawdę nigdy nie było mi pozwolone używać mojej magii w pełni. Wyłącznie pod nadzorem... Dopiero walcząc z piratami - wróciła wspomnieniami do tamtego dnia. Uśmiechnęła się ciepło. - Sena zachęciła mnie bym się nie hamowała... Nie sądziłam, że coś takiego potrafię. Podobało mi się to co jestem w stanie zrobić - wyznała.
- Świetnie, co dokładnie ci się podobało? Zniszczenie, destrukcja, czy mordowanie samo w sobie? - Zapytał niewinnie Aigam.
Origa teatralnie przewróciła oczami i spojrzała przed siebie.
- Byli źli. Zaatakowali nas. Sami sobie ten los na siebie sprowadzili - odparła mu. - Po prostu używanie magii jest przyjemne - odpowiedziała w końcu.
- No dobrze, jeśli mówisz tylko o używaniu magii, to dobrze, obejdzie się bez bury. - Odparł Litwor pociągając za brodę. - Więc co potrafisz? - Zapytał.
Anielica uśmiechnęła się do Litwora.
- Niszczyć - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - I w sumie tylko to. W każdym razie zaklęcia z innych domen wyjątkowo marnie mi wychodzą i nawet najlepsi nauczyciele nie byli w stanie tego poprawić - westchnęła. - Ale przynajmniej potrafię walczyć mieczem - dodała z zadowoleniem.
- Taaak, coś tam machać mieczem potrafisz, niszczenie może się kiedyś przydać, ale póki co, nie warto ryzykować. Trzeba będzie wznowić treningi. - Stwierdził Aigam.
- Nie warto ryzykować? Mama mi nie uwierzy jak jej powtórzę twoje słowa - zaśmiała się radośnie. - Super! - ucieszyła się na wspomnienie o treningach. - Nie mogę się doczekać... Tyle że nie mamy mieczy innych jak prawdziwe. Treningowe przepadły wraz ze wszystkim co było na statku
- Co oznacza, że będziesz musiała bardziej uważać. - Odparł niestrapiony Litwor. - Kiedy przyjdzie co do czego, staniesz przeciwko zwykłym lub magicznym ostrzom, nie tępym treningowym. Poza tym, dobrze wymierzony cios pałką czy siekierą, potrafi narobić więcej szkód, niż sztych czy cięcie. - Dodał poważnym głosem.
- Zawsze jeszcze mam w zanadrzu magię. Ona nigdy nie zawodzi - odparła z zadowoleniem, bo ekscytowała się na możliwość sparingów z użyciem prawdziwej broni. - No może czasem mnie ponosi... - mruknęła pod nosem, gdy wspomniało jej się jak zniszczenie w niekontrolowany sposób pochłaniało to paskudne coś w wodzie, co wyglądało jak magia krwi.
-Pewnie, zawsze można na nią liczyć. Poza momentami, kiedy masz do czynienia z istotą, która jest na nią odporna, albo co więcej, żywi się nią i jakakolwiek magia ją tylko wzmacnia. - Odparował wojownik.
- Wątpię, żeby ktokolwiek mógł żywić się na magii zniszczenia… Niestrawność byłaby murowana - mruknęła Origa sceptycznie nastawiona do tej sugestii. Ale zaraz się uśmiechnęła. - A jak na kogoś nie będzie działać magia to mam od tego ciebie. Przecież jakbym sama mogła się o siebie zadbać to nie potrzebowałabym opiekuna - stwierdziła z mrugnięciem oka.
- Mogę zginąć, albo może się zdarzyć, że zostaniemy rozdzieleni. Zawsze licz najpierw na siebie. Zaś co do magii zniszczenia, nie byłbym taki pewien, ale to chwilowo drugoplanowa sprawa. - Odparł Aigam.


Resztę drogi dzielił pomiędzy szkolenie Origi, podpytywanie Moonri, Lif oraz dwóch Łapaczek, na temat przeciwnika i co tak na prawdę o nich wiadomo. Od tego co robili i kim byli w przeszłości, od jak dawna działają, czy wiadomo cokolwiek na temat zakresu ich mocy, lub sił, jakie udało im się już zebrać. Próbował znaleźć jakieś połączenie między tym wszystkim, ale na razie nic nie rzucało mu się w oczy.


Gdy dotarli do twierdzy, zmierzył ją spojrzeniem. Robiła wrażenie, to prawda, jednak do budowy jej użyto najprawdopodobniej nie tylko siły ludzkich rąk. - Mnie też mają ochotę dalej zabić, czy mówisz o jakichś tutejszych strażnikach, którzy niekoniecznie mają w pełni rozwinięty umysł? - Zapytał Litwor i zaciągnął się zapachem tego miejsca, starając się znaleźć ślady i zapachy magii, nie pochodzące od jego towarzyszy.

 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline