Isakowi ciężko było zliczyć ile razy to już radził sobie z przewagą liczebną, ciężko też było mu zliczyć ile razy musiał uciekać, ale teraz… W tym momencie nie był sam. Strzała choć nie przebiła pancerza, znacznie go nadwątliła. Znowu będzie musiał wydać oreny na naprawy u najbliższego płatnerza… O ile będzie taka możliwość, o ile w ogóle przeżyje to starcie. Plan miał prosty… Pozwolić wiedźminowi bawić się z maszkarą, on przyjmie na siebie resztę.
Sam nie pamiętał ile razy już zażynał takich przeciętnych bandytów – elfy, ludzie, krasnoludy, gnomy, bobołaki… Bandyta to zawsze bandyta, gangrena na gnijącej ranie. Im ich mniej, tym świat lepszy. Potwór jak każdy inny. Tak jak wiedźmin nie wdawał się z leszym w dyskursy, tak i on nie miał zamiaru tego robić z grasantami. Jedynie miał opory przed zabijaniem kobiet i dzieci… Tak jak latorośle przeważnie puszczał wolno po bitwach, lub nawet podrzucał pod sierocińce i klasztory, tak kilka kobiet niestety zabić musiał, nie dawały mu wyboru. Ustawił się z mieczem gotowym do kontry, na każdy atak musiał spróbować uniku w bok. To dawało mu na tyle dużą przewagę, iż jego półtoraręczny miecz miał o wiele większy zasięg od broni przeciwników. Uciekanie w bok wymuszało na agresorze zatrzymanie się. Aby nie oberwać ostrzem w plecy, musiał odwrócić się do Isaka który nie znajdował się przed, tylko z boku. Inaczej fizycznie nie był w stanie się bronić. Miał zamiar grać na czas, a wyprowadzać tylko celne, pewne uderzenia oddolne lub odgórne. Na domiar postanowił sprawdzić czy rycerz żyje, przeciągle i głośno gwiżdżąc. Jak przyjdzie to dobrze, jak nie, cóż, niech mu ziemia lekką będzie.
Cofanie się nie wchodziło w grę. Musiał kontrolować otoczenie, porzucone pod ścianą karczmy ławy i stół mogły stanowić skleconą na bardzo szybko ochronę przed strzałami i sztyletami, lub dać Isakowi czas na napięcie kuszy i odwzajemnienie się pięknym na nadobne. A kusznikiem był nie w kij dmuchał, aczkolwiek i z mieczem sobie radził. Był co prawda ranny, ale adrenalina robiła swoje. Miał też małą przewagę, nie wprawieni w walce żółtodzioby, na widok martwego kompana dawali ponosić się emocjom. A emocje, zwłaszcza nie kontrolowane prowadziły do prostych, acz śmiertelnych w skutkach błędów.
A pomyśleć że chciał tylko znaleźć uczciwą robotę, najeść się, napić piwa i wypocząć, a następnie ruszyć dalej do dużego miasta, gdzie o pracę łatwiej.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |