Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2017, 22:32   #34
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Jan z Niedźwiedziem przemknęli przez pole bitwy w pośpiechu. Jan spojrzał na formę krzyżaka z podziwem. Sztuka jego klanu, przemiana w bestię. Doskonałość i groza zarazem. Byt z innego świata. Próbował przestrzec rodzeństwo. Ci jednak byli jak w transie. Cóż nowego zagrożenia nie dało się nie zauważyć. Więc liczył, że gdy ruszy w ich stronę zauważą przeciwnika. Tymczasem należało zająć drugiego spokrewnionego. By nie umknął, ni nie zrobił czegoś niespodziewanego. Smok sługami się zasłania póki sam do walki stanąć nie musi. Znamiennym było, że ostatniego krzyżaka zasłonił jego towarzysz wraz z ogarem.

Zajęli pozycję za drugim krzyżakiem. Ci milczący są zazwyczaj najgorsi pomyślał. Może mistyczne ma moce? Szepnął telepatycznie Niedźwiedziowi swe zamiary. Uderzyli znienacka bez fanfar, bez krzyków szybko i miejmy nadzieję precyzyjnie.

Może i by to poszło gładziej i celniej, gdyby się nie zdradził ten, po którym klęski w podchodach Jan by się nie spodziewał nigdy. Dwa kroki przed celem Niedźwiedź ślizgnął się na mokrej gałęzi jak na lodzie, a tak nieszczęśliwie, że mu się własny oszczep między nogi zaplątał i Nosferatu z głośnym przekleństwem runął pyskiem w borówki i mchy. Krzyżak odwracać się począł i Jan niewiele myśląc pchnął, wiedząc, że lepszej okazji nie będzie.
Tamten uchylił się, dość szybko, by Jan zakonotował, co krwią zdążył już przeciwnik napędzić. Nie dość szybko, by cios chybił zupełnie. Grot włóczni zagłębił się pod obojczykiem, a chwilę potem drzewce poszło w drzazgi, roztrzaskane zbrojną prawicą oponenta.

Jan dobył miecza i mając go wraz z tarczą w rękach zaatakował ponownie. Cóż odpowiednia liczba ran również przeciwnika powali o ile będą w stanie mu je zadać. Niedźwiedź który miał być Jana obrońcą na razie nie pomógł za wiele. Pech mógł spotkać każdego i wszędzie. Młody Tzimisce starł się za to z innym diabłem oko w oko. Drugi raz w ciągu życia walczył z innym wampirem. Drugi raz tej samej nocy... Wcześniej prócz treningu nie zdarzało mu się to nigdy. Jednak trening z Bożywojem był niczym realna walka. Ojciec go kochał i dlatego w walce nie oszczędzał nigdy. Nie raz ciął i łamał kości, bez odrobiny zawahania. Jan natomiast całe życie i nieżycie chciał się sprawdzać. Dla niego walka była ekstazą tańcem i próbą sił.

Cios Jana zanurkował pod niedokładną zastawą białobrodego, tamten na toporze się wspierał i go poderwał, ale choć był szybki, niedostatki miał w technice. Broń to musiała być dla niego nowa i w tym młody Diabeł dostrzegł swoją szansę. Miecz zgrzytnął o pancerz, ciała nie sięgnął, ale Jan już wiedział, że ma widoki na zwycięstwo. Tamten zaś odskoczył.
- Der Schwan? - spytał, mrużąc jasne oczy.
- Polska mowa albo łacina. -powiedział Jan atakując ponownie.
- Der Schwan. - powtórzył tamten, dając krok w tył i przez ramię oglądając się na potwornego towarzysza. - O… lor - dodał po chwili. - Lederg.
Jan ruch wyczuł za swymi plecami, posłyszał stłumione sapnięcie Nosferatu. Za białowłosym ujrzał nagle znieruchomiałych Lasombra. Przestrachu po nich znać nie było. Jednocześnie wyszczerzyli okrwawione kły.

- On wyżyć musi wie coś! - Jan na widok Lasombra nie wahał się ni chwili i skoczył zasłaniając albinosa własnym ciałem. Wiedział, że mgnienie oka zawahania i nie będzie kogo ratować. Starał się go w szamotaninie do ziemi przygwoździć tak by Niedźwiedziowi ułatwić zadanie wbicia w niego włóczni. Jednocześnie mogąc go chronić przed kapłanami Walesa. Liczył, że zajmą się nowym zagrożeniem. Niż tu się będę wpychać. W kotłujących się po ziemi wampiry. Tajemniczy albinos nie robił sprawnie mieczem więc w walce wręcz też pewnie orłem nie był.
- Halt! - zdążył wrzasnąć białowłosy, gdy Jan mu kulasy podciął, a Niedźwiedź przyskoczywszy rymnął upadającego z barana, czołem między oczy. Pod Krzyżakiem nogi rozjechały się na boki, i padł Diabła przygwadżając, lekko ogłuszony oklapł w Jana uścisku, a że rosłym bym mężem, wgniótł go w grząską glebę. Tuż obok siebie Jan nagle zobaczył twarz Niemiłej, bo się dziewka zaciekawiona pochyliła do niego, usta przybliżyła okrwawiona i oczy skrzące jak gwiazdy. Gdzieś dalej zaskowyczał pies, ale zdawało się to takie odległe.
- Może jednak? Ostatnia szansa? - słowa bardziej przystające wędrownemu domokrążcy sprzedającemu relikwie z kości kurczaka i sztachety z płotu niż kapłance Welesa...
- Żywy więcej wart pod każdym względem. - Jan się zaśmiał mimo wszystko. Leżał pod Krzyżakiem a do ucha gadała mu kapłanka ciemności. Ojciec by nie uwierzył co jego syn porabia. - Ważny ród - powiedział Niemiłej. - Pojmij drugiego jeśli zdołasz. Potem sama zdecydujesz złoto, inne korzyści czy krew. - zaproponował Lasombrzycy. Bo mimo całej jej dzikości Niemiła była przebiegła. Krew zawsze zdąży z wroga utoczyć nie zamykając sobie innych możliwości teraz. Janek obrócił Albinosa i w myślach powiedział do Niedźwiedzia
~ Włócznie wbijaj w serce! Znieruchomieje wtedy. -jakby takiego wojaka jak Niedźwiedzia trzeba było uczyć.

Niemiła zerwała się z chichotem i furkotem sukien… i chyba to jej obecność tak na niego działała, napędzała gniew i żądzę walki i krwi. Nic dziwnego, diabolistka… a teraz, gdy odbieżała, wszystko zabrała ze sobą. Czemu on właściwie walczy z kimś, kto walki z nim chciał uniknąć… dlaczego rozważa, że mógłby wysączyć z niego wszystko, toż to zbrodnia. Największa ze wszystkich, powielenie Kainowej.Niedźwiedź podniósł włócznię.

W końcu Jan oprzytomniał i przypomniał sobie, że telepatia przemawia ponad podziałami językowymi. Starał się przezwyciężyć żądze i rzekł w umyśle do albinosa.
- Jesteś na mojej ziemi zbrojnie! Skąd znasz Lederga?
Białoskóry uniósł ręce nad głowę w geście poddania.
- Ty nie… jego syn. Jego syn tam walczy.
Jan skinął Niedźwiedziowi żeby kołkować.
Po czym już w akcie desperacji nadal wiadomość do rodzeństwa.
- Albinos mówi, że ten wasz to syn Lederge. - Jan stanął przed dylematem. Jeśli powie kim jest Krzyżak jego szanse na oszczędzanie rosną. Niestety cena jego wykupu dla Jana urośnie wtedy jeszcze bardziej.
- Lederge to mój wuj! Nie mógł tego wiedzieć ten biały. Pojmijcie go to mój krewny!- Jan wybrał opcję droższa jego kieszeni a bliższą sercu. Wiedział też, że Lasombra zdają sobie sprawę. Zabić krewnego diabłu to nie najlepszy pomysł.

Jaromir szczepiony z potworem nie ustawał w wysiłkach, by urwać przeciwnikowi łeb. Nie zważał ani na własne rany, ani na głos Jana w swojej głowie. Rozmyta jasna smuga kąsająca raz po raz z doskoku znieruchomiała, Niemiła twarz obróciła ku Janowi.
Ten nawiązał ponownie kontakt.
- Oszczędź go to moja krew. Proszę. - dodał Jan z namacalnym trudem.
- Tego drugiego złożysz w ofierze Welesowi. Wyjednasz nam włości u Jawnuty. I zabawisz mnie jutrzejszej nocy - wyliczyła precyzyjnie, przekrzywiając główkę w bok. Zza jej włosów uniosła się czarna, spleciona z cieni macka.
- Przesłuchamy ich i podejmiesz decyzję. Ty nie ja. Zadbam byś była zadowolona. Klnę się na honor rodziny. - bo decyzja o mordowaniu albinosa mogła być mniej korzystna niż jego życie.

Poniekąd w odpowiedzi, czarna macka oplata Jaromira w pasie, odrywa od zmienionego Tzimisce, i ciska przez polanę. Jan i Niedźwiedź nadbiegają w tym czasie. Byli już blisko. Tzimisce w bestialskiej formie ruszył na Jana. Po drodze powalając Niemiłą niczym lalkę szmacianą. Ta z nieukrywaną złością atak przetrwała i zaczęła gramolić się z ziemi. Jan i Niedźwiedź zaraz przed celem zniknęli. By po chwili pojawić się tuż obok i wymierzyć celne ciosy. Zapasowe włócznie na coś się przydały.

Jan - drasnął skrzydło, rozdarł błonę i przeciął mięśnie, bo już skrzydło obwisło.
Nosferatu wraził włócznię w udo. W odpowiedzi krewniak Jana pazurami przejechał po twarzy Niedźwiedzia. Czyniąc ją jeszcze bardziej szpetną.
Niemiła wstaje z furią złości na twarzy, wyrasta za nią cienisty wąż, a dziewka sposobi się do skoku.

Jan próbuje zadać decydujący cios i zakołkować przeciwnika włócznią. Rysnął jednak tylko klatkę piersiową. Twardy cholerny bydlak pomyślał Jan.
Niemiła tymczasem skaczyła na plecy przerośnietęgo Tzimisce. Tyle że jednak nie miała dość pary. Zaparła się bosymi nóżętami i próbuje pchać w cień pod drzewa. Krzyżak ją korzystając z okazji ponownie zranił.

Niedźwiedź uderzył korzystając z włóczni, przebijając przeciwnikowi krtań. Celował niżej, bydlę się odwinęło. Cała trójka opadła przemienionego Tzimisce niczym szarańcza. On natomiast dalej stał. Jan rzekł Niedźwiedziowi by pomogli Niemiłej i przepchnęli go pod drzewo. Nie wiedział co Lasombrzyca knuła wiedział jednak, że jest skuteczna. Wypadało więc jej pomóc zrealizować zamiary. Uległ połączonym siłom polsko-litewskim i oddał pole, cofając się spychany. Pod drzewem w cieniu rozwarła się ciemna otchłań i zanim Niemiła wepchnęła tam zmienionego Tzimisce, Jana owionął przejmujący, trupi chłód. Słyszał też głosy, jęki, wołania. Tak to była ciemność Welesa. Inny świat nie znany Janowi. Mroczny i pełen innych mrocznych bytów. Wątpił by któryś nazywał się Weles. Jednak czy ma to znaczenie? Coś tam jest i to coś można wyznawać. Lepsze to niż wyznawać gościa przybitego na krzyżu. To było namacalne. Niemal jak dziwożony... Prawdę Luda gadała. Starzy bogowie kroczą pośród swoich wyznawców. Nie są jedynie na obrazkach i tarczach wymalowani. Cała ta scena i jej mroczne oblicze zamurowały Jana. Patrzył i słyszał coś na kształt zaświatów. Nie okazał lęku choć był wstrząśnięty. Niedźwiedź natomiast wyraźnie się cofnął. Widać było panikę na jego twarzy i począł się krztusić w napadzie lęku. Jan był może i ludzki w wielu aspektach. Był jednak krwii szanowanych diabłów i satysfakcji Niemiłej nie dał. Ostatnie co Jan zobaczył w owej ciemności to znikającą w walce parę Niemiła i jego krewniak. Czarna dziura niemal ich wessała rycząc znikneli w ciemnościach i otchłań się zamykneła. Zaległa cisza, przerywana tylko przekleństwami Jaromira, który zdążył na koniec walki i był wyraźnie wściekły. Jan oparł się o drzewo i czekał na powrót walczących nic więcej mu nie pozostało.

Pojawili się ćwierć pacierza później. Mrok pod koronami drzew zgęstniał i wypluł zmienionego Tzimisce, który jak kamień padł na ziemię. Poraniony i połamany. Próbował wstać miał jeszcze reszty sił by kontynuować starcie lecz opadł go Jan z Niedźwiedziem. Poddali błyskawicznej i brutalnej pacyfikacji do której ochoczo dołączył Jaromir. Niemiła wytoczyła się z otchłani chwilę później miała złamaną nogę. Jan który właśnie wbijał włócznie w serce Tzimisce podskoczył do niej. Ujął na ręce i przemówił w myślach do Nosferatu

~ Weźmiesz mojego krewnego. Po drodze rzuć okiem na ogary. Jak który dycha zabierz potem do wioski. Napoimy krwią i korzystając z mocy mego klanu odtworzymy czego mu tam nie będzie brakować. Czas był milszym dla Niemiłej. Powinniśmy się jakoś dogadać. Jaromir niech weźmie albinosa, tylko przypilnuj żeby go po drodze nie wypił. Z tobą on krwią związany usłucha.

Niósł ją przez polanę grozy. Wszędzie walały się szczątki. Ludzkie, czasami bestialskich ogarów a nawet koń z wyprutymi flakami się znalazł. Wszedł do wioski pełen zadumy. Nie nawet o cenę jaką przyjdzie Niemiłej zapłacić ale nad sytuacją. Stawała się ona niczym spirala na muszli ślimaka coraz to bardziej i bardziej pokręcona. Wniósł ją do namiotu.
- Czy będzie ci czegoś trzeba? - spytał kapłanki.
Zaległa na swym barłogu w drogich materiach i sapnęła.
- Kogoś z głową i delikatnymi rękami, niech mi kulasa nastawi. Mój brat to brutal ostatni. - ciężko było temu zaprzeczyć.
Spódnice zadarła do połowy ud i poddała złamanie chłodnym oględzinom.
- Jakiego chłopaczka do osuszenia. - Jan odnotował w umyśle by podesłać jej jeńca jakiegoś. Wszystkich na pewno nie wyrżneli. Ktoś tam właśnie jest pętany i prowadzony do wioski. Takie życie jej odda nie inne.

Jan wziął się delikatnie za nogę. Spojrzał gdzie należy nogę nastawić.
- Ogara jednego żywego widziałem. Wrzucimy do dołu karmić będziemy twoją krwią. - pomasował udo wyżej niż musiał odwracając jej uwagę. - Mam sługę biegłego w sztuce ciała. Przyśle go tu uleczy i przerobi ci go pod wierzch. Mroczna Pani musi mieć mrocznego wierzchowca. - gdy zobaczył uśmiech na jej twarzy czy z powodu prezentu czy dotyku. Wykorzystał chwilę perfidnie nogę szybkim ruchem nastawiając. Wszak inaczej się nie dało.
Twarda była, syknęła jeno. By zaraz szepnąć w Janowe ucho.
- Jutro się zemszczę.

Jan wyszedł i wydał dyspozycje o jeńcu. Usiadł potem z Niemiłą do momentu gdy biedaka nie przyprowadzili. Towarzyszył jej z troską i sympatią. Lasombrzyca miała charakterek, miała własne zdanie i ego większe nawet od Janowego zapewne. Podbudowane przez Welesa samego z całą "pewnością".
Przytrzymał jeńca w żelaznym uścisku gdy Niemiła zaczęła si ę na nim pożywiać.
- Smacznego. - to ostatnie co usłyszała nim wyszedł na zewnątrz. Zbrojni już byli w wiosce ściągnięci przez Ludą. Jaromir z Niedźwiedziem właśnie pakowali do dołu ogara i nałożyli chwilę później kratę. Polewając krwi by okaleczonego wzmocnić. Wyżyć wszak musiał. Gdy podszedł Jan do Ludej osunął się pod palisadą w zadumie. Gdy i ona przyszła opowiedział jej co zaszło, co zrobił i co komu rzekł... Spirala wydarzeń wciąż się natężała. Luda usiadła obok Jana a ten objął ją ramieniem. Słuchała go w milczeniu a obecnością okazywała wsparcie. Gdy zjawił się Niedźwiedź Jan do niego rzekł.
- Trzeba nam przepytań jeńców to oczywiste. Tak samo jak pytania które im zadamy. To co nam trzeba uradzić to strategię dalszą. Spróbuj tym razem się wcinać raźniej jako ich senior. Bo o głowę wszystkich będzie szło. Niemiła korzyści otrzyma i to znaczne. Postaraj się jednak jej apetyt hamować. Bo znaczne nie znaczy wszystkie wedle woli. Cisnąć mnie będzie bo krewniaka mojego oszczędziła. Lawirować nam trzeba będzie z nią w parze przed kilkoma stronami konfliktu.
 
Icarius jest offline