Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 00:56   #208
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Uważaj na plecy - warknął Padre paląc podbiegające ufoki, szybko zmienił magazynek na nowy, stary chowając do ładownicy i pobiegł do samochodu.
Czwórka odwrócił się i wygarnął do kosmity, ten jednak już był w skoku unikając serii. Pięknym łukiem spadał na Owaina i równie pięknym łukiem kolba karabinka wyrżnęła go w łeb. Za to nie było nic pięknego w trepie miażdżącym łeb podrygujące ciała. Dopełniwszy formalności także ruszył biegiem do samochodu.

Black 0 zmieniła wypełniony do połowy magazynek pistoletowej smoczycy i wymienił półpełny na pełny. Zostało mu jeszcze siedem pełnych. Zwiadowca nie czekał na niego tylko ruszył sprintem w stronę pozostawionego na poboczu samochodu. Padre ruszył zaraz za nim. Dzieliło ich już jakieś dwadzieścia kroków ale utrzymywali podobne przyzwoite tempo jak na ekwipunek jakim byli objuczeni. Xenos jednak nie były niczym objuczone i to nie była ich końcówka. Owain dobiegał właśnie do pojazdu gdy jakiś zwierzak błyskawicznie czmychnął z dżungli, dał susa na pobocze, przeskoczył nad lejem przy jakim stał samochód i wylądował na dachu wozu. Zasyczał szczerząc kły na dwójkę ludzi. Ponad setkę albo dwie dalej zasuwał kolejny jakby chciał zablokować uciekającym Parchom drogę. Odległość jeszcze niby spora ale jak już obydwaj wiedzieli dla tych zwinnych xenos do pokonania kilka - kilkanascie sekund. A były kolejne. Zbliżały się. Dżungla blokowała widoczność ale zbliżały się kolejne a przy ich szybkości pokonanie pobocza i szerokości drogi gdy były już widoczne to był dla nich moment. Ogień jaki dotąd trawił wypalone skorupy małych xenos dopalał się kilkanaście metrów za plecami operatora egzoszkieletu.

Biegli do samochodu, gdy nagle na jego dach wskoczył ufok, Padre strzelił w biegu. Strzał poszedł górą, niestety jedna z łusek, najwyraźniej uszkodzona zablokowała się w wylocie. Szarpnięciem wyrzucił ją.
Owain tymczasem strzelił prawie z przyłożenia do mającego zaatakować potwora. Ten jakąś szatańską sztuczką nie został trafiony i skoczył na Owaina. Ale Bóg czuwał i bezsilne szpony szatańskiego pomiotu nie zarysowały nawet lakieru zbroi.
Padre ruszył biegiem.
 
Mike jest offline