Nie dało się zrobić prawdziwego pogrzebu bez trumien. Co innego wrzucić ciało obcego frajera do rowu, co innego pochować kogoś bliskiego. Skye nie wiedziała co prawda jak to jest w tym drugim przypadku, ale jakiś obraz miała niby gdzieś w głowie - poprawny, starodawny. Jak na filmach.
Pochód żałobników w czerni, księdza, wieńce i bukiety kwiatów. Znicze w szklanych, nieobtłuczonych pojemnikach. Tak... to musiało być fajne. Kiedyś tam, w tym normalnym świecie.
Jadła powoli, nie spiesząc się nigdzie i na zapas, bo nie wiadomo kiedy następny raz przyjdzie jej napełnić brzuch. - Pojadę z tobą. To już dwie spluwy - powiedziała do Morrisona znad swojego talerza - A ludzi warto posłuchać. Będą najlepiej wiedzieć co tu jest grane. Długo się znają. Przyzwyczajenia, powiązania... jeśli umieją patrzeć zyskamy cenne informacje.
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead. |