Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 13:37   #19
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Panna Liddell została zaprowadzona do sali jadalnej, w której oczekiwała już Księżna i Książę. Oboje siedzieli na przeciwległych końcach stołu, który był niepotrzebnie długi.


Przynajmniej tak daleko od siebie nie mogli robić niczego… podobnego do tego, co robili na przyjęciu. Gospodyni miała na sobie bardzo krótką spódnicę i gorset… bez niczego na nim, ani pod nim. Bez koszuli, bez płaszczyka, nawet bez rękawiczek. Kasztanowe włosy, skrzętnie ufryzowane u Kapelusznika, teraz miała owinięte w ręcznik. Książę za to był ubrany jak należy, w białą koszulę z bufiastymi rękawami i wyprasowane w kant, czarne spodnie. Wysuszone włosy zaczesane miał do tyłu. Kawalerzysty zaś nigdzie nie było widać, co wzbudziło w Alicji niepokój.
- Gdzie... gdzie mogę usiąść? - zapytała dziewczyna niepewnie, starając się rękami zasłonić swój podkreślony sukienką biust.
- Przy dowolnym miejscu - zaoferował Książę. - Można wybierać. Służba wszystko pannie nałoży.
- Panienki towarzysz powinien wkrótce do nas dołączyć. Nalegał, że musi najpierw wypastować swoje buty - dodała Księżna.
Alicja usiadła więc mniej więcej pośrodku stołu między swoimi gospodarzami.
- Dziękuję... za wszystko. To bardzo miłe z waszej strony. - powiedziała, nie patrząc jednak w oczy ani Księżnej, ani Księciu.
- Och, nie ma o czym mówić. W taką pogodę przyjąć gości to obowiązek - zauważyła gospodyni.
Zgodnie z tym, co powiedziała wcześniej, bohaterski żołnierz faktycznie pojawił się po paru minutach. I rzeczywiście, na nogach miał wypucowane na wysoki połysk oficerskie buty. Niestety spodnie miał już za ciasne, a koszulę i marynarkę wprost przeciwnie - za szerokie. Alicja może i wyglądała wyzywająco, ale biedny Kawalerzysta po prostu śmiesznie.
- Jest panna pewna, że chce jechać do zamku? Mama za panną nie przepada - zagadnął Książę.
Uśmiechnęła się smutno.
- Wiem, ale liczę na to, że uda się to zmienić. Ile lat można się na siebie gniewać? No i te burze wydają mi się niepokojące, a właściwie nic tu lepszego do roboty nie mam. - odpowiedziała, odważając się spojrzeć w oczy przystojnemu młodzianowi.
- Rozumiem - odparł w sposób typowy dla ludzi, którzy nie rozumieli. I nie uśmiechał się przy tym, co ułatwiało patrzenie na niego. - A właśnie, chciałem zapytać w powozie, ale przerwała nam burza - jak na zawołanie gruchnęło na zewnątrz. - Gdzie jest panienki migbłystalny miecz? Niebezpiecznie teraz chodzić bez broni.
Alicja westchnęła.
- Nie wiem, obudziłam się bez niego. W ogóle niewiele pamiętam ze swoich poprzednich wizyt…
- To niedobrze - zmartwił się chłopak. - Po burzach jest niebezpiecznie. Podobno grasują potwory.
- Potwory? - Kawalerzysta aż się poderwał.
Dziewczyna również się zasępiła.
- Ten miecz... może wiecie, gdzie mogłam go zostawić? Albo znacie kogoś, kto by wiedział?
- Pan Gąsienica dużo wie, ale od dawna nie przyjmuje gości - zaoferowała Księżna.
- Może dla mnie zrobi wyjątek... - zastanowiła się Alicja - A czy mieszka gdzieś w okolicy?
- Mieszka w jaskini na wysepce. Łatwo stąd trafić.
- A czy można pożyczyć tam jakąś łódkę, by dopłynąć? - dopytywała dziewczyna.
- Raczej tak. Pomogą rybacy. O, albo syreny - dodała, jakby istnienie syren było oczywistością.
Alicja wiedziała, że nie należy się niczemu dziwić, więc tylko skinęła głową. Następnie zwróciła się do Kawalerzysty.
- To ja chyba wpierw Pana Gąsienicę będę chciała odwiedzić, ale nie chcę pana zatrzymywać…
- Moim obowiązkiem jest ratować Królową - odparł. - Jak tylko się przejaśni, muszę ruszać do zamku - jego ton był przepraszający.
- Oczywiście, nie chciałabym ci robić problemów - odparła Alicja - Jestem wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- To była dla mnie przyjemność.
Tymczasem służba przyniosła jadło, co sprawiło że rozmowy przycichły. Zwyczajowo drobna konwersacja podczas posiłku była mile widziana, ale szybko panna Liddell przekonała się, że po tutejszym jadle rozmawiać się nie da. Było mianowicie bardzo pieprzne i wywoływało kichanie. Wkrótce wszyscy przy stole gryźli, połykali, a potem kichali. Taka kolacja była bardzo męczącą, dlatego dość szybko się skończyła i towarzystwo zaczęło rozchodzić się do swoich pokojów. Żołnierza i Alicję poprowadziły pokojówki.

W sypialni czekało już pościelone łóżko i nocna koszula. Na stoliczku stała lampka naftowa, gdyby gość nie chciał tak siedzieć po ciemku, albo chciał gdzieś w nocy pójść (do kuchni, czy łazienki… no bo przecież nie do czyjegoś pokoju). Kiedy Alicja szykowała się już do snu, przestraszył ją nagle głos dobiegający z okna.
- Podoba ci się w moim domu? - barwa tego głosu była znajoma, ciepła i kocia.
Półnaga, odziana jedynie w białe majteczki Alicja podskoczyła przestraszona i spojrzała na kotkę. Odruchowo zakryła piersi dłońmi.
- Ach... nie wiedziałam, że tu mieszkasz. - powiedziała zgodnie z prawdą.
- Mieszkam, a ty wiedziałaś. Może nie wiesz teraz, ale już wiedziałaś - odpowiedziała zagadkowo. Siedziała sobie na parapecie i kiwała nogami. Dziewczyna była pewna, że jeszcze chwilę temu nikogo tam nie było. - Ale przyjaciół chętnie przyjmuję do domu.
- Dziękuję ci... i... wybacz mój strój, myślałam, że jestem sama - dziewczyna zarumieniła się.
- Twój strój bardzo mi się podoba - wymruczała. Alicja w świetle lampki widziała raptem zarys swojego niespodziewanego gościa, była zatem w gorszej pozycji. - A jak ci się tutaj podoba? - powtórzyła pytanie.
Alicja wycofała się do łóżka i prędko chwyciła narzutę.
- Bardzo ładnie. Wspaniała łazienka i w ogóle tak dużo miejsca... - odpowiedziała dziewczyna, otaczając się materiałem jak peleryną.
- A towarzystwo? - zeskoczyła z parapetu i kręcąc biodrami też zaczęła podchodzić do łóżka.
- No cóż... Księżna i Książę byli dla mnie bardzo... mili. - powiedziała, spuszczając nieśmiało oczy i wbijając spojrzenie w podłogę. Nie miała zamiaru jednak opowiadać kotce o swojej przygodzie z nimi u Kapelusznika.
- Tylko mili? - zamruczała i nie pytając o pozwolenie położyła się w nogach łóżka. Przeciągnęła się, prężąc ciało. Z tak bliska, Alicja zobaczyła, że kocica ma na szyi zawieszony mały dzwoneczek. Ten sam, który zostawiła w łazience!


1

Przełknęła ślinę.
- A...a co... jeszcze? - zapytała przyglądając się kuszącym kształtom kotki i temu dzwoneczkowi, który rozbudzał jej wyobraźnie.
- Co myślisz o Księciu? - niegrzecznie uniknęła pytania, zadając własne.
Alicja przygryzła wargę, wciąż wpatrując się w dzwoneczek.
- Jest... bardzo przystojny... i chyba o tym wie... wydaje mu się chyba... że wszystko mu wolno. - powiedziała z odrobiną wyrzutu w głosie. Sama jednak nie wiedziała czy bardziej była niezadowolona z powodu jego zachowania przy stole, czy tego że przerwał, gdy sam się zaspokoił.
- Nie wszystko mu wolno… jeszcze - dodała szeptem. - Ja lubię go podglądać. Jest wtedy zawsze baaardzo ciekawie - przekręciła się na bok. Spod krótkiego futerka na jej piersiach widocznie wystawały sutki.
- To chyba... nieładnie. - Alicja odwróciła wzrok, lecz nie na długo piersi kocicy i dzwoneczek na jej szyi jakby ją przyzywały.
- Koty już takie są. Obserwujemy - mruknęła z wyrzutem. - A co zobaczymy, możemy opowiedzieć. Chcesz? - widząc, gdzie przesuwa się spojrzenie panny Liddell, kotka z Cheshire leniwie zaczęła bawić się swoją nową ozdobą.
- Nie... nie powinnaś... - Alicja wyglądała jakby miała dokonać samospalenia ze wstydu, po czym jednak cichutko wyszeptała - Opowiedz…
- Kiedy Książę tu pierwszy raz przyjechał, był młodym i jurnym chłopakiem. A teraz jest jeszcze doświadczonym - dodała. - Bardzo zainteresował się pokojówkami. Wpierw zaglądał im tylko pod sukienki. Kiedy nabrał trochę odwagi, zaczął je podszczypywać. Ale jego apetyt tylko rósł i rósł. Wsadzał im dłonie pod spódniczki, macał… W końcu zaczął się bawić ich myszkami jak prawdziwy kot - stwierdziła z uznaniem, potwierdzając przy okazji wcześniejsze podejrzenia Alicji.
- Ale...ale przecież to nie wypada... no i jego własna ciotka... to...to skandal obyczajowy jest. - mówiła dziewczyna, czując jednak zamiast oburzenia rosnące podniecenie, które lokowało się między jej udami.
- Ależ to zależy tylko od tego, jakie gdzieś panują obyczaje - zwróciła uwagę. - A ciotka… Szybko się dowiedziała. Książę nie był zbyt dyskretny. Tylko zamiast się oburzyć, zaczęła pokojówkom zazdrościć. Księżna nie zawsze wyglądała tak dobrze jak dziś i po stracie swego męża była bardzo samotna nocami.
- Lecz to przecież rodzina! On...on się na to godził? - Alicja coraz bardziej dała wciągnąć się opowieści, samej kładąc się obok kotki na łóżku i tylko jedną ręką przy piersiach narzutę trzymając teraz.
- Wszystkie lubimy czuć się pożądane. A Księżnej nikt nie pożądał przez długi czas. Widząc co się wokół niej dzieje, postanowiła w końcu coś ze sobą zrobić - Cheshire przekręciła się na brzuch. - Zaczęła się lepiej czesać, lepiej jeść, więcej się ruszać. Przejażdżki konne zdziałały prawdziwe cuda. Piękniała z dnia na dzień, ale wciąż nie czuła się pożądana, Książę patrzył tylko na służbę. Dlatego zaczęła sobie poczynać śmielej.
Alicja nieśmiało pogładziła sierść kocicy na jej plecach i pośladkach.
- Co było... dalej?
Wywołało to pełne przyjemności mruczenie. Kotka była bardzo miła w dotyku, jędrne ciało pokryte miękkim, ciepłym meszkiem.
- Księżna zaczęła się inaczej ubierać. Widziałaś jak ładnie? A odpowiednio ubrana, zaczęła kusić. Pokazała trochę dekoltu, trochę nóżki. Aż w końcu młody Książę zaczął to zauważać. Ale ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia, Księżnej było mało.
- Czy on wtedy już... z pokojówkami...? - zapytała cicho Alicja, śmielej dotykając kociego ciała.
- Och taaak - mruknęła, zarówno odpowiadając na pytanie jak i zachęcając do dalszych pieszczot. - Wtedy już Księżna miała czego zazdrościć. Na nią Książę tylko patrzył, ale z pokojówkami poczynał sobie bardzo śmiało, a z tego co ja widziałam, one wcale nie narzekały - zaśmiała się. - Wtedy chyba jeszcze Księżna chciała tylko, by jej siostrzeniec patrzył na nią z żądzą. Chciała być dla niego podniecająca. Dlatego zaczęła kusić coraz dosadniej i dosadniej. Przechadzała się po korytarzach w samym szlafroczku, zapominała nosić stanik, w końcu przestała nosić bieliznę. Pozwalała mu się podglądać i pochlebiało jej to bardzo. Ale nie wiedziała, jak bardzo spodobało się to Księciu - pokiwała paluszkiem. - Ja raz widziałam. To chyba było wtedy, gdy pierwszy raz zobaczył, że jego ciotka chodzi bez bielizny… zamknął się w łazience i… mrrr - urwała, uśmiechając się do własnych wspomnień.
Alicja poczuła, że najchętniej sama by się teraz w łazience zamknęła. Głód opowieści był jednak silniejszy.
- I co...potem? - zapytała niepewnie dłoń przesuwając na pierś kocicy.
- Co potem w łazience, czy co potem w domu? - spytała, układając się w wygodniejszej pozycji i prezentując w pełni swój biust.
Dziewczyna patrzyła na nią z podziwem.
- Jesteś taka piękna... nieskrępowana... - mówiła, porzucając wątek opowieści.
- To prawda - potwierdziła bez cienia skromności. - Nie chcesz już więcej słuchać? Nie opowiedziałam jeszcze najlepszego.
- Opowiedz, proszę... - dłoń Alicji sięgnęła dzwoneczka na szyi kocicy, lecz nie poruszyła nim. Raczej badała fakturę przedmiotu. Był srebrny… chociaż nie, raczej tylko posrebrzany. Rozgrzany już przez ciało i futerko. Trzymał się na prostej, aksamitnej wstążce.
- Książę i Księżna zaczęli się wzajemnie nakręcać, bo gdy Książę się już napatrzył, zaczął dotykać. Wtulał się w piersi, łapał za pośladki. Księżna nie planowała, by to zaszło tak daleko, ale chłopak już nie ustępował. W podnieceniu ciotka też odpowiadała dotykiem. Pewnego dnia przyłapałam ich w ogrodzie. Stała oparta o drzewo, z podwiniętą suknią, a on całował jej myszkę. Aż musiałam pobawić się ze swoją - dłoń kotki zsunęła się między jej nogi, ale opanowała się, gdy zorientowała się co robi.
Alicja spojrzała na jej łapkę, jakby zawiedziona, że ta nie poszła dalej.
- To... to... złe... oni... nie powinni... - miała wyraźne problemy z oddechem, a jej palce na dzwoneczku zaciskały się coraz mocniej. Aż dzwoneczek zadzwonił... raz jeden. Alicja cofnęła ze strachem dłoń.
- Złego?- zdziwiła się. - Gdyby Księciu działo się coś złego, to Królowa zaczęłaby ścinać głowy. Gdyby Księżnej działo się coś złego, to wygoniłaby siostrzeńca z domu. Komu tutaj dzieje się coś złego?
- Tak być nie powinno...chyba... - Alicja sama traciła pewność. Tłumaczenie kocicy wydawało się takie logiczne, a Książę... choć zdawał się próżny, był piękny... piękniejszy niż ten wąsacz, który wysłał jej liścik z zaproszeniem.
Bojąc się, że się rozmyśli, dziewczyna sięgnęła do dzwoneczka na szyi futrzanej przyjaciółki i zadzwoniła nim szybko trzy razy.
- Jeśli tak bardzo podoba ci się moja ozdóbka, mogę ci ją dać - zaoferowała Cheshire, nie rozumiejąc chyba co właśnie zrobiła dziewczyna.
- Ja... Em, nie, nie trzeba. - skołatane dziewczę cofnęło rękę i widząc, że w trakcie opowieści narzuta całkiem się z niej zsunęła, szybko przycisnęła jej skraj do nagich piersi.
- Ależ to żaden kłopot. Znalazłam ją dzisiaj w łazience - rozwiązała wstążeczkę i wyciągnęła dzwoneczek ku Alicji.
- Hmm... tak, wiem, przyniesiono go mi, ale to twój dom, więc to też twoje. - powiedziała na to dziewczyna, zastanawiając się czy ktoś słyszał dzwonek czy jednak oferta Księżnej dotyczyła tylko czasu posiłku.
- Przyniesiono tobie? Czyli to jakiś prezent? - zaczęła uważnie przyglądać się dzwonkowi. Dom był cichy, było już późno… może nikt nic nie usłyszał?
- Nieważne. Wiesz, ja... ja już bym chciała iść spać. - powiedziała dziewczyna.
- Och, faktycznie jest już dość późno. Bardzo miło się z tobą rozmawiało przyjaciółko - kotka zerwała się z łóżka jak błyskawica, choć przecież wcale nie musiała się nigdzie spieszyć. Dzwoneczek sobie zostawiła, wszak znalezione nie kradzione. - Wyśpij się dobrze - życzyła, ale po wysłuchaniu tego wszystkiego Alicja nie wiedziała czy da radę zasnąć. Wszystkie te obrazy skakały jej przed oczami, a starając się o nich nie myśleć, myślała o nich jeszcze intensywniej. Nawet nie zauważyła, kiedy kotka zniknęła.


_________________
1 - grafika autorstwa Jima Balenta
 
Zapatashura jest offline