Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 14:53   #201
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Sharif sam: część pierwsza

Sharif opuścił kryjówkę Kościoła Konsumentów lżejszy o zabrany wcześniej sprzęt. Wychodząc na zewnątrz i zatrzymując się przed chatką czuł niepokój. Joakim miał rację. IBPI było potężnym przeciwnikiem, jeśli nie miało się równie silnego sojusznika, by z nim walczyć. Detektywi byli szkoleni do starcia z istotami fluxu oraz fanatykami od niego uzależnionymi. Jakim więc wyzwaniem miał być dla nich jeden człowiek, praktycznie bez przydatnej w zwarciu zdolności parapersonum? Bez wyposażenia, dobrej kryjówki ani wsparcia osób trzecich?
Irakijczyk poczuł skurcz w prawej ręce i zacisnął pięść. Alternatywa nie wchodziła w grę. Stając się pełnoprawnym Konsumentem oraz przyjmując większe moce, przestałby być niezależny. Czy potrafiłby się wtedy przeciwstawić autorytetowi Joakima? Czy ten miałby władzę do naginania woli swojego podwładnego?
- Kiedy świat zatonie, żadna barka nie zdoła przetrwać na powierzchni - powiedział do siebie i ruszył zdecydowanym krokiem ścieżką do przystani.

Musiał wydostać się z wyspy i wrócić na główny ląd. Potrzebował pieniędzy. Może IBPI nie zdążyło jeszcze zablokować jego karty kredytowej? Spróbuje wybrać z niej pieniądze. Posiadał jeszcze telefon oraz aparat, z pewnością coś warte. Nie miał też sprzętu, poza pistoletem i tym, co nosił w plecaku. Konsumenci mieli zostawić dla niego trochę gratów na dworcu w skrytce, jeszcze przed wykonaniem misji związanej z Alice. Wątpił, by od tego czasu któryś z nich zaprzątał sobie tym głowę, by pójść i je odzyskać. Poza tym musiał się schronić u kogoś do czasu, aż obmyśli dalszy plan. Kto był najbardziej nieuchwytną grupą w Helsinkach jak nie Valkoinen? Czas, by Sharif na poważnie spróbował ich wytropić. Być może zainteresuje ich wiedza o IBPI a przede wszystkim… o tajnym wejściu do ich oddziału.

Irakijczyk czuł narastającą ekscytację, kiedy kolejne kawałki układanki znajdowały swoje miejsce. Wyjął telefon i pozbawił go karty SIM, którą wyrzucił do mijanego kubła ze śmieciami.
Zerknął ostatni raz za siebie. Doznał dziwnego ukłucia w sercu, kiedy pomyślał o Alice. Czuł, jakby zostawiał ją na torach przed pędzącym pociągiem. Pomimo jego zawiłości uczuć, przywiązał się do niej w pewien sposób. Co zrobi z nią KK, jak już na dobre wbije w nią swe szpony? Kim się wtedy stanie? Nigdy nie należała do świata Sharifa, ale czy należała do Joakima? A może sama miała decydować o swoim losie, tak jak Habid?
Nie mógł jej teraz pomóc. I nawet, gdyby miał do tego środki, nie wiedział, czy ona tego chciała. Być może pierwszy raz była wśród swoich? Gdzieś, gdzie będzie czuła się dobrze, gdzie będzie rozumiana. Gdzieś, gdzie nigdy nie był Sharif.
Poradzisz sobie, pocieszył się w myślach.

Żałował też, że nie miał okazji pożegnać się z Bee. Tylko co więcej mógł jej powiedzieć? Była na niego zła, ponieważ… chciał zginąć w walce? A może chodziło o coś innego? Pewnie już nigdy tego nie wyjaśni. Cokolwiek by nie było, podobnie jak Alice, miała wokół ludzi, którzy się o nią zatroszczą. Szalonych, maniakalnych ale nadal ludzi.

Sharif Habid, pasterz z Iraku mimowolnie uśmiechnął się do siebie. Wszystko, co zostawiał, było w miarę bezpieczne. Teraz nadszedł czas, by rozpocząć własną przygodę. Dowiedzieć się, kim naprawdę był i co oznaczał sen, który nawiedził go tego dnia.

Mężczyzna ruszył na północ wyspy Korkeasaari. Tak się szczęśliwie składało, że zoo było połączona z resztą stolicy przez most zwany przez miejscowych korkeasaaren silta. Był niestrzeżony i dotarcie do niego okazało się bezproblemowe. Sharif omijał pierwsze rodziny z dziećmi, które wyciągały swoje małe rączki w kierunku wybiegów dla tygrysów, lampartów, lwów… Wyglądało na to, że najgroźniejsze drapieżniki cieszyły się ich największym zainteresowaniem. W takim razie dobrze trafili. Wyspa zoo kryła ich więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Tyle że ci, których najbardziej należało się obawiać, nosili ludzką skórę.

Sharif wszedł na most. Ruszył ku Helsinkom, zastanawiając się, co odnajdzie w stolicy Finlandii. Prawdę o przeszłości i tym, kim był oraz kim stanie się? A może jedynie śmierć z rąk któregoś z licznych wrogów? Na miłość IBPI nie mógł liczyć, natomiast KK najwięcej zyskałoby, mordując go po cichu jeszcze zanim zdążył opuścić chatkę. Pozostawała wiara w Valkoinen. Finlandzka organizacja zdawała się najbardziej niepoznaną, dziką kartę, dzięki której mógł wybić się wysoko… lub też dotkliwie upaść.


W pierwszej chwili musiał jednak odnaleźć bankomat. Zadanie, choć trywialne, wcale nie było takie proste. Sharif mógłby odnaleźć ją w wyszukiwarce, jednak jego komórka nie posiadała dostępu do internetu po tym, jak wyrzucił kartę SIM. W międzyczasie Habid dotarł na drugą stronę mostu i znajdował się przed budynkiem w kształcie półksiężyca. Początko wziął go za stację benzynową, lecz była to restauracja o nazwie Bron Bistro & Cafe.

Obserwując kątem oka otoczenie, ruszył z pochyloną głową w stronę restauracji. Jako że Helsinki będąc stolicą roiły się od turystów, z pewnością nikogo nie zdziwi pytanie o położenie najbliższego bankomatu. Dwie kelnerki spojrzały po sobie, po czym zaczęły się naradzać. Niestety w pobliżu nie było żadnego. Klienci płacili zazwyczaj kartami. Wnet przekazały mężczyźnie, że jeden automat znajduje się przy sklepie spożywczym Alepa Kulosaari, a drugi przy lombardzie Helsingin Pantti. Pierwszy znajdował się na zachodzie Helsinek, a drugi na wschodzie w pobliżu centrum miasta. Około pół godziny drogi w obu przypadkach.
Lombard brzmiał bardziej obiecująco. W przypadku braku środków na koncie mógł się pozbyć w nim swojej elektroniki. Oczywiście po bardzo niekorzystnej cenie, ale nie miał teraz czasu ani możliwości wystawiać jej na internetowej aukcji.
Dopytał więc o drogę do wspomnianego miejsca oraz jakieś ważniejsze punkty odniesienia.

Wnet znalazł się na miejscu. Marsz nie był zbyt wykańczający. Wpierw Sharif podziwiał park rozrywki wznoszący się po jego prawej. Następnie wszedł na most Isoisänsilta i ruszył ulicą Parrulaituri, a potem Käenkuja. Wreszcie ujrzał The Kindergarden Museum, a obok lombard. Szczęśliwie okazało się, że nie musiał korzystać z jego usług. Karta kredytowa wciąż była sprawna, a na koncie pieniądze okazały się dostępne. Sharif mógł wypłacić gotówkę bez żadnych przeszkód.

Agent Konsumentów, a właściwie już wolny strzelec wiedział, że IBPI bez problemu namierzy go po tej transakcji. Nie miał jednak większego wyboru. Musiał zostać w mieście, jeśli chciał znaleźć trop Valkoinen. Jeśli będzie działał wystarczająco szybko, zdąży zniknąć z radaru, nim dopadnie go byłe szefostwo.
Nadal bacząc, czy ktoś go nie śledzi, sprawdził, jak wielką sumą operował i natychmiast wypłacił z tego wszystko, a przynajmniej tyle, na ile pozwalał mu limit.
Okazało się, że bankomat posiadał w gotówce tylko dwa tysiące Euro. Sharif przeliczył banknoty i schował je do portfela. Na karcie kredytowej pozostało jeszcze trochę pieniędzy, jednak teraz było już ich znacznie mniej. Habid od razu poczuł się nieco pewniej, mając przy sobie środki, dzięki którym mógł zapewnić sobie wikt i opierunek.
Mając pieniądze, mógł przejść do drugiego punktu planu, to jest odzyskanie sprzętu. W tym celu zaczął łapać taksówkę, by dostać się na dworzec, gdzie Konsumenci mieli zostawić dla niego niespodziankę w depozycie.

Dojazd zajął kolejne pół godziny. Sharif kierował się w samo centrum miasta, i to w południe. Godzina szczytu była nieubłagana. W końcu ujrzał charakterystyczny zarys dworca. Zapłacił taksówkarzowi i wyszedł. Rozejrzał się wokoło. Wyglądało na to, że nikt go nie śledził - pomimo tego, że przed chwilą użył karty kredytowej IBPI. Najwyraźniej służby organizacji nie posiadały tak dobrego refleksu… lub też były niezwykle subtelne. Habid nie spostrzegł również śladów Kościoła Konsumentów, choć zdawało się mało prawdopodobne, że konsumenci tak po prostu puścili go, nie monitorując jego dalszych kroków w żaden sposób. Być może sądzili, że Sharif nie ma żadnego pola manewru i nie warto śledzić jego działań, bo nie jest w stanie nic uczynić. Albo też uważali, iż IBPI go od razu wykończy.


Sharif już miał wejść do środka, kiedy ujrzał stragan z pocztówkami. Czuwał nad nim ten sam staruszek, którego mężczyzna ujrzał tuż po przybyciu do Helsinek. Niezwykły zbieg okoliczności… to przecież były zupełnie różne miejsca! Sprzedawca był kompletnie pochłonięty rozmową z klientką i nie zauważył Habida.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline