Odświeżając temat
moja wizja postapo to w zasadzie rozpad społeczeństwa do poziomu plemiennego albo wczesnośredniowiecznego, na zasadzie (przerysowując) jak ktoś mieszka w wiosce 10km od nas to już nie do końca można mu ufać bo jest spoza naszej społeczności, handlarzom którzy bywają regularnie można ufać ale i tak warto patrzeć na rece jak dają towar.
Czyli opieranie się na małych dość zamkniętych społecznościach czasem złączonych pod przywództwem jakiegoś władcy (albo gangu, różnica może być całkiem płynna).
w tej sytuacji rzemiosło i manufaktury kwitną ale odbudowanie przemysłu który opierałby się na licznych oddalonych poddostawcach byłby praktycznie niemożliwe.
Stądwydaje mi się że społeczeństwa postapo miałyby możliwości podtrzymywania istniejącej technologii ale bez możliwości jej bardziej zaawansowanych napraw czy tworzenia nowej.
Albo dokonywania napraw o wiele większym kosztem niż w przypadku dostępu do oryginalnych części (np jeśli potrzeba jakiejść tulei to trzeba ją wytoczyć bo nie zamówi się jej z hurtowni oddalonej o 200km żeby na drugi dzień kurier przywiózł)
W takim układzie samochody i inne maszyny nie znikną ale staną się albo narzedziami pracy albo wyznacznikami wysokiego statusu
__________________ A Goddamn Rat Pack! |