Powrót na statek był trudniejszy niż wycieczka w poprzednim kierunku. Tym razem dwójka ludzi w skafandrach nie przemieszczała się sama, a z olbrzymim ładunkiem, równie sterownym co poręcznym. Holowanie pustego, uszkodzonego kontenera przyprawiało Drake o frustrację. Ciężko szło nim manewrować, ciągle zaczepiał o unoszące się dookoła drobiny metalu, rury i inne elementy ówcześnie stanowiące integralną część Acherona, a przez zderzenie z rakietami, zyskujące nowe i tak irytująco niezależne życie… w przeciwieństwie do ich tajemniczego ładunku. Nivi mówiła, że prócz tych wodnych miśków nic co znane człowiekowi nie dałoby rady przeżyć w tej beztlenowej lodówce. Czyli ich nadprogramowy pasażer zdechł wywalony w mrok kosmosu i tyle jeśli chodzi o jego wycieczkę krajoznawczą. Odpadał im jeden kłopot w morzu palących problemów, o których Alex nie dawała zapomnieć, bombardując naręczne komputerki załogi szeregiem czerwonych komunikatów.
- Jak myślisz co to było? - zapytał.
Biolog drgnęła, na krótką chwilę zamierając w uchylonymi ustami jakby chciała coś powiedzieć, lecz zrezygnowała z tego nim nadszedł krytyczny moment wydania z gardła sekwencji dźwięków. Miast tego powiodła rozkojarzonym spojrzeniem po okolicy. Milczała tak dobre parę metrów, skupiając się pozornie raptem na pchaniu kontenera i pilnowaniu, aby przypadkiem nie wyleciał z kursu, wpadając na i tak zdemolowaną korwetę. Wystarczająco dziur w poszyciu się dorobiła przez ostatnią godziną, by dokładać jeszcze uszkodzenia mechaniczne powodowane przez ludzką głupotę i nierozwagę, wymienną z gapiostwem.
- Nie mam pojęcia Leo - westchnęła gorzko, przerywając ciszę. Leo zadał dobre pytanie, bardzo dobre. Pokonawszy sztywność mięśni, obróciła głowę, nawiązując z nim kontakt wzrokowy poprzez szklane maski -
Ale jeśli… - zaczęła, przerywając w pół zdania. Znów zapanowała cisza, podczas której kobieta robiła się coraz bardziej spięta.
Drake patrzył na nią i przełknął kilka mało lotnych komentarzy. Wziął wdech na uspokojenie, potem wydech.
- Jeśli co, Nivi? - uśmiechnął się. Bała się czegoś, tylko czego? Chodziło o realną rzecz, a może o to co jej się wylęgło pod kopułką? Jego uśmiech się poszerzył, gdy zabieg podziałał, zdejmując blokadę.
- Załóżmy czysto hipotetycznie, że rozerwanie poszycia i dehermetyzacja kapsuły nie zaszkodziła naszemu obiektowi żywemu - przełamawszy się, Larsen odpowiedziała z przejęciem, dzieląc uwagę między trasę przed sobą, a mężczyznę tuż obok -
W podobnie niesprzyjających…
- Nie żartuj, co by miało przeżyć w tej zimnicy? - kanonier wpadł jej w słowo, prychając powątpiewająco -
Sama mówiłaś że są tylko jeden gatunek mógłby to zrobić, gdyby się zakokonił w anabiozie. Ile możemy mieć w okolicy? Zero absolutne? Chujowe warunki na łażenie bez skafandrów - pokręcił głową.
Biolog powtórzyła gest, zagryzając pod hełmem dolna wargę.
-
Wiesz… Nie da się porządnie, przy użyciu normalnej definicji termodynamicznej, określić temperatury próżni. W sensie: temperatury przestrzeni międzyplanetarnej, międzygwiezdnej, międzygalaktycznej... a nie da się, bo układ nie jest w równowadze - westchnęła, tym razem żywiej i nie tak depresyjnie jak przed chwilą -
Analogia ziemska: Wyobraź sobie, że w jakieś miejsce wdmuchujesz strumień gazu o dobrze określonej, wysokiej temperaturze i drugi strumień, również o dobrze określonej, temperaturze niskiej. Otóż miejsce, w którym się te dwa strumienie zderzają, nie ma określonej temperatury, co wydaje się być intuicyjnie zrozumiałe… nie o tym jednak - pokręciła głową, odganiając niepotrzebne teraz rozmyślania. -
Zakładając czysto hipotetycznie, że przewoziliśmy istotę zdolną przeżyć w warunkach próżni kosmicznej, mam nadzieję… że jest martwa - dokończyła na wydechu, przymykając piekące jak wszyscy diabli oczy. Jeszcze przed startem misji czuła chroniczne przemęczenie, teraz stan ten jedynie się pogłębiał.
- Wolałabyś żeby była martwa - Drake powtórzył bardzo powoli, zezując na nią ze swojego miejsca -
Nie chcesz kredytów za zlecenie? Łatać statku z własnej kieszeni? Mnie na to nie stać... wiesz dlaczego - skrzywił się.
- Podkreślam, mówię o osobistych preferencjach, nie będących przejawem złej woli pod twoim adresem... raptem stwierdzeniem faktu. Dygresją. - zgrzytnęła z premedytacją zębami. Nie widział, albo nie chciał zobaczyć. Martwił się, denerwował. Miał o co i o kogo… nie tylko o chwilową ciekawostkę z pokładu statku. Priorytety i niezmienne stałe nie tylko kosmiczne.
- Spójrz na kontener - puknęła w holowane pudło, obserwując jak kanonier chwyta rzuconą chyba przez Rohana linę i zaczyna pospieszną walkę o wytracenie prędkości przesyłki. Robiła co mogła, aby mu pomóc, nie przerywając jednocześnie mówienia -
Jego wielkość. Odejmując wierzchnie opakowanie, zostaje nam skrzynia wielkości paki standardowego samochodu dostawczego. Służyła do transportu czegoś sporego, o wiele większego niż przedstawiciel naszego gatunku. - stęknęła , opływając pudło i zaparła się od przodu, chcąc w ten sposób choć odrobinę wyhamować mało zwrotnego kloca -
Jeżeli to coś jest zdolne przeżyć w tak ekstremalnie niesprzyjających warunkach, rodzi się problem na co jeszcze się uodporniło… wrócimy na pokład i zajmę się oględzinami - humor momentalnie się jej poprawił, albo dobrze udawała -
Wypada skorzystać z uszkodzeń i zajrzeć do środka. Zobaczymy, coś musiało zostać: ślady obecności, rysy, resztki materiału genetycznego. Fragmenty powłoki ciała. Cokolwiek - zakończyła wyjątkowo optymistycznie. Wreszcie znajdzie coś co roboty, co lubiła i przestanie się zadręczać detalami, na jakie i tak nie miała wpływu.
Drake w tym czasie wysłuchał wpierw Red, potem krótkiego komunikatu od inżyniera, ale i tak poczuł niepokój w związku ze słowami tej najbliżej znajdującej się rudej.
-
Dobry pomysł, zobacz co ci się uda znaleźć… ale uważaj, dobrze? - patrzył na nią poważnie -
Nie wyłączaj się, ani nie blokuj linii. Jesteśmy w stałym kontakcie, gdyby coś się działo mów od razu. Nie sprawdzaj dziwnych anomalii na własną rękę, ani nie wychodź sama w próżnię. - było mu głupio przy wygłaszaniu takich banałów, jakby był jej ojcem, ale musiał jej to powtórzyć żeby przypadkiem nie zapomniała i nie wywinęła się potem “bo nic nie mówiłeś” -
Spróbujemy z Rohanem ogarnąć hipernapęd. - Przełączył linię z prywatnej na ogólną, łapiąc jeszcze Jeana i Rohana właśnie.
- Przymocujemy paczkę i ruszam do przedziału hipernapędu. - rzucił komunikat, a do inżyniera dopisał krótką wiadomość:
Cytat:
Prośba. Niech jedno oko ma… oko na Nivi. Pudło pękło, chce sprawdzić co mogło siedzieć w środku. Wiesz że jak się weźmie za te swoje badania to nie słyszy co się dzieje dookoła. Nie chcę jej tu zostawiać samej, a potrzebujemy rąk do pracy.
|