Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 16:11   #40
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
pisane z Zombianną

Powrót na statek był trudniejszy niż wycieczka w poprzednim kierunku. Tym razem dwójka ludzi w skafandrach nie przemieszczała się sama, a z olbrzymim ładunkiem, równie sterownym co poręcznym. Holowanie pustego, uszkodzonego kontenera przyprawiało Drake o frustrację. Ciężko szło nim manewrować, ciągle zaczepiał o unoszące się dookoła drobiny metalu, rury i inne elementy ówcześnie stanowiące integralną część Acherona, a przez zderzenie z rakietami, zyskujące nowe i tak irytująco niezależne życie… w przeciwieństwie do ich tajemniczego ładunku. Nivi mówiła, że prócz tych wodnych miśków nic co znane człowiekowi nie dałoby rady przeżyć w tej beztlenowej lodówce. Czyli ich nadprogramowy pasażer zdechł wywalony w mrok kosmosu i tyle jeśli chodzi o jego wycieczkę krajoznawczą. Odpadał im jeden kłopot w morzu palących problemów, o których Alex nie dawała zapomnieć, bombardując naręczne komputerki załogi szeregiem czerwonych komunikatów.
- Jak myślisz co to było? - zapytał.

Biolog drgnęła, na krótką chwilę zamierając w uchylonymi ustami jakby chciała coś powiedzieć, lecz zrezygnowała z tego nim nadszedł krytyczny moment wydania z gardła sekwencji dźwięków. Miast tego powiodła rozkojarzonym spojrzeniem po okolicy. Milczała tak dobre parę metrów, skupiając się pozornie raptem na pchaniu kontenera i pilnowaniu, aby przypadkiem nie wyleciał z kursu, wpadając na i tak zdemolowaną korwetę. Wystarczająco dziur w poszyciu się dorobiła przez ostatnią godziną, by dokładać jeszcze uszkodzenia mechaniczne powodowane przez ludzką głupotę i nierozwagę, wymienną z gapiostwem.
- Nie mam pojęcia Leo - westchnęła gorzko, przerywając ciszę. Leo zadał dobre pytanie, bardzo dobre. Pokonawszy sztywność mięśni, obróciła głowę, nawiązując z nim kontakt wzrokowy poprzez szklane maski - Ale jeśli… - zaczęła, przerywając w pół zdania. Znów zapanowała cisza, podczas której kobieta robiła się coraz bardziej spięta.

Drake patrzył na nią i przełknął kilka mało lotnych komentarzy. Wziął wdech na uspokojenie, potem wydech.
- Jeśli co, Nivi? - uśmiechnął się. Bała się czegoś, tylko czego? Chodziło o realną rzecz, a może o to co jej się wylęgło pod kopułką? Jego uśmiech się poszerzył, gdy zabieg podziałał, zdejmując blokadę.

- Załóżmy czysto hipotetycznie, że rozerwanie poszycia i dehermetyzacja kapsuły nie zaszkodziła naszemu obiektowi żywemu - przełamawszy się, Larsen odpowiedziała z przejęciem, dzieląc uwagę między trasę przed sobą, a mężczyznę tuż obok - W podobnie niesprzyjających…

- Nie żartuj, co by miało przeżyć w tej zimnicy?
- kanonier wpadł jej w słowo, prychając powątpiewająco - Sama mówiłaś że są tylko jeden gatunek mógłby to zrobić, gdyby się zakokonił w anabiozie. Ile możemy mieć w okolicy? Zero absolutne? Chujowe warunki na łażenie bez skafandrów - pokręcił głową.

Biolog powtórzyła gest, zagryzając pod hełmem dolna wargę.
- Wiesz… Nie da się porządnie, przy użyciu normalnej definicji termodynamicznej, określić temperatury próżni. W sensie: temperatury przestrzeni międzyplanetarnej, międzygwiezdnej, międzygalaktycznej... a nie da się, bo układ nie jest w równowadze - westchnęła, tym razem żywiej i nie tak depresyjnie jak przed chwilą - Analogia ziemska: Wyobraź sobie, że w jakieś miejsce wdmuchujesz strumień gazu o dobrze określonej, wysokiej temperaturze i drugi strumień, również o dobrze określonej, temperaturze niskiej. Otóż miejsce, w którym się te dwa strumienie zderzają, nie ma określonej temperatury, co wydaje się być intuicyjnie zrozumiałe… nie o tym jednak - pokręciła głową, odganiając niepotrzebne teraz rozmyślania. - Zakładając czysto hipotetycznie, że przewoziliśmy istotę zdolną przeżyć w warunkach próżni kosmicznej, mam nadzieję… że jest martwa - dokończyła na wydechu, przymykając piekące jak wszyscy diabli oczy. Jeszcze przed startem misji czuła chroniczne przemęczenie, teraz stan ten jedynie się pogłębiał.

- Wolałabyś żeby była martwa - Drake powtórzył bardzo powoli, zezując na nią ze swojego miejsca - Nie chcesz kredytów za zlecenie? Łatać statku z własnej kieszeni? Mnie na to nie stać... wiesz dlaczego - skrzywił się.

- Podkreślam, mówię o osobistych preferencjach, nie będących przejawem złej woli pod twoim adresem... raptem stwierdzeniem faktu. Dygresją. - zgrzytnęła z premedytacją zębami. Nie widział, albo nie chciał zobaczyć. Martwił się, denerwował. Miał o co i o kogo… nie tylko o chwilową ciekawostkę z pokładu statku. Priorytety i niezmienne stałe nie tylko kosmiczne.
- Spójrz na kontener - puknęła w holowane pudło, obserwując jak kanonier chwyta rzuconą chyba przez Rohana linę i zaczyna pospieszną walkę o wytracenie prędkości przesyłki. Robiła co mogła, aby mu pomóc, nie przerywając jednocześnie mówienia - Jego wielkość. Odejmując wierzchnie opakowanie, zostaje nam skrzynia wielkości paki standardowego samochodu dostawczego. Służyła do transportu czegoś sporego, o wiele większego niż przedstawiciel naszego gatunku. - stęknęła , opływając pudło i zaparła się od przodu, chcąc w ten sposób choć odrobinę wyhamować mało zwrotnego kloca - Jeżeli to coś jest zdolne przeżyć w tak ekstremalnie niesprzyjających warunkach, rodzi się problem na co jeszcze się uodporniło… wrócimy na pokład i zajmę się oględzinami - humor momentalnie się jej poprawił, albo dobrze udawała - Wypada skorzystać z uszkodzeń i zajrzeć do środka. Zobaczymy, coś musiało zostać: ślady obecności, rysy, resztki materiału genetycznego. Fragmenty powłoki ciała. Cokolwiek - zakończyła wyjątkowo optymistycznie. Wreszcie znajdzie coś co roboty, co lubiła i przestanie się zadręczać detalami, na jakie i tak nie miała wpływu.

Drake w tym czasie wysłuchał wpierw Red, potem krótkiego komunikatu od inżyniera, ale i tak poczuł niepokój w związku ze słowami tej najbliżej znajdującej się rudej.
- Dobry pomysł, zobacz co ci się uda znaleźć… ale uważaj, dobrze? - patrzył na nią poważnie - Nie wyłączaj się, ani nie blokuj linii. Jesteśmy w stałym kontakcie, gdyby coś się działo mów od razu. Nie sprawdzaj dziwnych anomalii na własną rękę, ani nie wychodź sama w próżnię. - było mu głupio przy wygłaszaniu takich banałów, jakby był jej ojcem, ale musiał jej to powtórzyć żeby przypadkiem nie zapomniała i nie wywinęła się potem “bo nic nie mówiłeś” - Spróbujemy z Rohanem ogarnąć hipernapęd. - Przełączył linię z prywatnej na ogólną, łapiąc jeszcze Jeana i Rohana właśnie.
- Przymocujemy paczkę i ruszam do przedziału hipernapędu. - rzucił komunikat, a do inżyniera dopisał krótką wiadomość:

Cytat:
Prośba. Niech jedno oko ma… oko na Nivi. Pudło pękło, chce sprawdzić co mogło siedzieć w środku. Wiesz że jak się weźmie za te swoje badania to nie słyszy co się dzieje dookoła. Nie chcę jej tu zostawiać samej, a potrzebujemy rąk do pracy.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline