Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 20:42   #25
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Alchemiczka została razem z Laurą przy stole, by córka mogła zjeść do końca. Igo jak zwykle pozostał przy koniu i motocyklu. Kręcił się, wyraźnie zadowolony z naprawionej nogi. Blacha na jego plecach była mocno powyginana, ale po zabiegach Romy, najwyraźniej mu nie przeszkadzała.
Blind podeszła do niego i przyjacielsko poklepała po pancerzu.

- Tej nocy jesteśmy raczej bezpieczni, ale gdy jutro wyjedziemy z miasta, to coś znów nas może zaatakować. Musisz patrzeć częściej do góry, Igo. - powiedziała do golema, po czym przestrzegła tak, jak wcześniej ostrzegała Laurę - I nie oddalaj się poza zasięg wzroku bez rozkazu, dobrze? Pamiętasz ogóle czy to... ta istota cię zaatakowała?
- Tak.
- Golem przytaknął. - Chciałem atakować, ale mało czasu. - Mimo odniesionych uszkodzeń wydawał się być raczej zadowolony. Wcześniejsza niepełnosprawność wyraźnie mu nie służyła.
- Czym cię zaatakowała? - poprawiła się Blind.
Igo wyciągnął dłoń do pozycji w jakiej zastała zjawę Scarlet.
- Siła. Duża siła.
- Taaa, też to poczułam. To chyba nie był człowiek...
- powiedziała z namysłem.
- Nie? - Dla Igo ta koncepcja wydała się być czymś nowym. Choć prawdą było, że golem nie analizował. Widział coś człekokształtnego, więc na pewno był to człowiek.
- Ludzie nie są tak silni... no nic, Igo, ja idę spać. Spokojnej nocy. - pomachała golemowi.
Golem odmachał jej.

Gdy wróciła do karczmy, okazało się, że Morgana i Laura poszły już na górę. Zastała je siedzące w pokoju. Były tu dwa łóżka i sterta różnych bagaży. Roma leżała na jednym z nich, najwyraźniej obudzona przez atak alchemiczki i jej córki. Na drugim siedziała Morgana.
- I jak tam Igo? - Ruda uśmiechnęła się do wchodzącej Blind. Scarlet mogła sobie tylko wyobrazić ilość komentarzy, które cisnęły się Romie na usta.
- W porządku, cieszy się z naprawy. Wykonałaś dobrą robotę. - powiedziała Blind, udając, że nie jest tego świadoma, do czego Roma chciałaby teraz pić - To jak śpimy? Morgana z Laurą na jednym wyrku, Roma i ja na drugim?
- Nie wiem czy zmieścisz się z moim grubym tyłkiem na jednym wyrku.
- Ruda uśmiechnęła się.
- Ciocia nie ma grubej pupy! - Laura była wyraźnie zaniepokojona brakiem zgodności między tym co widzi a tym co słyszy.
- O dziękuję! - Roma wskazała na Laurę. - Widzisz?
- Jak dla mnie pasuje.
- Morgana potarmosiła głowę małej. - Wymyjemy cię i czas się kłaść.
- A mogę z ciocią?
- Mała zerknęła na mamę i przeniosła wzrok na Scarlet.
Ta nie odważyła się spojrzeć teraz w oczy Romie. Oczy tego dziecka za bardzo przypominały jej ojca, który był dla Blind niczym narkotyk.
- Ktoś tu podważa rozkazy, mały żołnierzu? - spojrzała na Laurę, marszcząc brwi.
Mała zmarkotniała, ale posłusznie ruszyła za mamą do przynależącej do pokoju łazienki. Roma podniosła się. Była już wykąpana i leżała w łóżku jedynie w dolnej części bielizny. Grzecznie jak na siebie, osłoniła spore piersi kocem.
- Nie poznaję ciebie, nie chciałaś się wymyć z małą? - Uśmiechnęła się szyderczo.
- Uważaj żebyś się na coś nie nadziała w nocy, pyskata wiewióro - odpowiedziała jej Blind powoli ściągając z siebie ubrania. Zamierzała skorzystać z łazienki po Morganie i jej córce, toteż na razie rozebrała się do majtek i bandaża. Zapaliła, siadając przy oknie.
- Wiesz, że to chore... i niełatwe. - mruknęła ledwo słyszalnie.
- A na co mam się nadziać, na twoje chude paluszki? - Roma oparła się o ścianę. Pozwalając kocu podkreślić swoje kształty. Co by nie mówić o Rudej miała czym kusić i robiła to chętnie. - To przez to ten sen?
- Co? Nieee...
- Blind prychnęła przyglądając się Romie - Ostatnio jak od niego uciekłyśmy też mi się śnił... to było na pograniczu koszmaru i trwało kilka miesięcy. Teraz, gdy widzę oczy tej małej...to jest dodatkowa katorga dla mnie. - westchnęła.
- Rano nie wyglądałaś jakby to była katorga. To uzależnienie Scarlet. - Wzrok Rudej przesuwał się po ciele przyjaciółki. Po chwili dodała ciszej. Tak, że z pewnością musiał ją zagłuszyć dźwięk lecącej wody. - Ta mała jest fajna. Morgana też, bardzo pomogła mi z Igo.
- Wiem, że to uzależnienie, durna cipo.
- warknęła Scarlet, która albo tej ostatniej wypowiedzi nie usłyszała, albo wolała zignorować - Tylko co mogę z tym zrobić? Bronię się przed nim jak mogę... - potarła dłonią czoło.
- Już, już … Nie irytuj się tak bo ci żyłka pęknie, albo co gorsza cycki opadną. Ciocia Roma pocieszy i przytuli. - Ruda wyciągnęła dłonie zapraszając do tulenia.
Blind prychnęła.
- Tobie cycki opadną prędzej. Prosta zasada ciążenia. - rzekła, ale usiadła na skraju łóżka.
Roma ostrożnie przywarła do jej pleców. Jej piersi przyjemnie rozpłaszczyły się na skórze Scarlet i po chwili poczuła przyjemne ciepło. Ruda bez skrupułów otoczyła ją ramionami, pozwlając dłoniom spocząć na piersiach Blind.
- Obawiam się, że musiałabyś znaleźć kogoś kto kręci cię bardziej chudzielcu.
Scarlet oparła się o jej biust i musnęła ustami szyję.
- Wiesz, że to nie o wygląd chodzi, nawet nie o płeć... ja jestem jakaś zjebana z tym, co... co na mnie działa. I wierz mi, wcale tego nie chcę, ale przy takich normalnych... nudzę się. - wyznała cicho.
- Nie wierzę, że to jedyny typ, którego kręci coś takiego. - Roma delikatnie pocałowała jej ramię i zaczęła masować piersi. - Problem jest wtedy, kiedy lubisz jak ktoś kogoś wykorzystuje, bo w tym Jednookiego chyba nie da się pobić.
- Nie to nie to.
- przyznała Blind, po czym spojrzała przez ramię na przyjaciółkę - Aczkolwiek taka słodycz mnie właśnie nie kręci. Chyba... nie lubię czułostek... albo raczej lubię je w bardziej oziębłym wydaniu.
“Jak u Toma”
- dodała w myślach.
- Znęcanie się nad tobą fizycznie zostawiam innym. - Ruda uśmiechnęła się szczerze i po prostu objęła ją mocno. Na chwilę zadrapania zapiekły, ale po chwili pojawiła się ulga i ciepło. - Sobie zostawiam przyjacielskie dręczenie cię psychicznie. Choć jak będziesz miała ochotę na przyjacielską palcówkę, jestem zawsze do usług.
- Musiałabym być bardzo zdesperowana.
- powiedziała na to Scarlet i pocałowała ją w policzek.
- Spodziewałam się, że to powiesz… - Roma chciała coś jeszcze dorzucić, ale drzwi do łazienki otworzyły się i wyszła z nich owinięta w ręcznik Laura, ściskając znajomego króliczka. - Ciocie się tulą! Ja też chcę! - Szybko podbiegła do siedzących na łóżku kobiet.
- Scarlet, chodź tutaj. - Morgana wyjrzała z łazienki. Wydawała się być w dużo lepszym nastroju. - Pomogę zdjąć ci bandaże i zerknę jak się goisz.
- Tulaj ciotkę Romę, bo ona jakaś nieutulana
... - powiedziała do dziewczynki Blind wstając z łóżka. Poczochrała jednak małą na odchodne i dopiero wtedy poszła do łazienki.
Zamykając drzwi zobaczyła tylko jak Laura wpada wprost pomiędzy piersi Rudej, która objęła ją wyraźnie rozbawiona.

Morgana nie ubrała się jeszcze po kąpieli. Wskazała jej stojący przy wannie stołek i zabrała się za zdejmowanie bandaży.
- Chyba nie jest źle, mimo twojej porannej szamotaniny i jazdy konnej. - W jej zachrypniętym głosie nie było nawet śladu ironii czy złośliwości. Scarlet poczuła się jakby była na wizycie u lekarza. - Zastanawiałam się czy ciągnąć ze sobą konia w ruiny. Igo nadaje się do dosiadania, prawda?
- Owszem, choć dopiero teraz... może i masz racje, w mieście możemy go zostawić. Ino sprzedać mi go nie wolno, bo to przyjaciela kobyła.
- Może zechcą go tutaj przetrzymać. Zazwyczaj dawało radę.
- Morgana zdjęła bandaże i odłożyła je na bok. - Wskakuj do wanny i staraj się nie zamoczyć strupów.

W wannie było tylko tyle wody, że mogło przykryć tylko jej dół pleców. Lecz nawet tyle ciepłej wody sprawiło jej przyjemność. Blind zamruczała i przeciągnęła się, opierając podbródek na kolanach. Morgana wzięła wilgotną gąbkę i zaczęła ostrożnie myć przestrzenie między skaleczeniami.
- Jak on cię tak załatwił? - Alchemiczka wyraźnie nie była zadowolona z tego co widzi.
Scarlet kilka razy musiała zacisnąć zęby żeby nie syknąć z bólu.
- To coś było niesamowicie silne. Igo też młóciło gołymi rękami. Myślę więc, że to jakiś rodzaj pancerza wspomaganego... albo bardzo humanoidalny golem. - powiedziała.
- Możliwe. - Hanlon skończyła z plecami Blind i podała jej gąbkę. Sama usiadła na stołku przy wannie, opierając się o nią plecami. - Obejrzałam sobie pancerz Igo, to nie jakieś byle co. Kto go stworzył?
- Mój ojciec... był najlepszy, ale to coś... jeśli jest golemem, to jest prawdziwym majstersztykiem
. - powiedziała Blind, zanurzając gąbkę w wodzie i delikatnie myjąc teraz swoje ramiona i piersi.
Morgana najwyraźniej nie planowała jej przeszkadzać bo zabrała się za zwijanie bandaży.
- Niepokoi mnie, bo ślady na plecach Igo...to nie wyglądało jak odcisk dłoni. Odkształcenia były takie jakby ktoś przywalił w niego wielkim młotem, takim wielkości dwóch stóp. - Hanlon obejrzała się na Blind dopiero gdy skończyła z bandażami. - Skoro twierdzisz, że był humanoidalny. To jest dziwne.
- Też tak uważam. I to z jaką sprawnością się oddalał... mógł nas tam pozabijać. A jednak odszedł. Mam wrażenie, że chodziło tylko o cruor
. - Scarlet umyła nogi i resztę ciała po czym przechyliła głowę w stronę Morgany - Umyjesz mi włosy, mamusiu?
- Oczywiście córuś, pochyl się do przodu.
- Morgana przejęła od niej gąbkę i gdy tylko Blind przyjęła właściwą pozycję, zaczęła polewać ostrożnie jej włosy wodą, uważając na to by nie zamoczyć pleców. - Opowiedzieć ci bajeczkę? - Blind czuła jak alchemiczka delikatnie masuje jej głowę upewniając się, czy dobrze namoczyła włosy.
- Jasne... ale taka w wersji dla starszych dzieci...
- odpowiedziała łowczyni z uśmiechem.
Hanlon wzięła jakieś mydło i zaczęła wcierać je we włosy Scarlet.
- Dawno, dawno temu pośród gęstych lasów Origo, żył sobie bardzo potężny lud. - W głosie alchemiczki pojawiło się rozbawienie. - Lud ten znany był ze swej miłości do bardzo cennego materiału. Kochał go tak, dlatego, że ów materiał dawał im niesamowitą siłę, zdolność przenoszenia wielkich skał, a nawet gór. Podobno potrafił wyleczyć największe choroby i okaleczenia, stworzyć coś niemal z niczego. Lud ten gromadził ów materiał, w swych wielkich skarbcach, ukrytych w samych centrach rozległych miast, położonych na największych złożach tego materiału. Z czasem lud stał się tak potężny, że nie miał sobie równych i popadł w rozpustę i szaleństwo. Jego ludzie zaczęli zaniedbywać swe obowiązki oddając się przyjemnościom. - Namydlony palec Hanlon zsunął się po plecach Scarlet wywołując na nich lekkie pieczenie, gdy tylko spotykał się z zadrapaniami. - Inni z tego ludu zaczęli walczyć z sobą i zabijać się nawzajem, chcąc pokazać kto jest najpotężniejszy. Gdy ów lud zorientował się, że zaczyna wymierać, było już za późno. - Morgana chwyciła gąbkę i zaczęła ostrożnie płukać włosy Blind.

Scarlet słyszała już gdzieś tą historyjkę i była niemal pewna, że w bardzo podobnej wersji opowiadał jej ją, jej własny ojciec. Opowiadała o legendarnych Dragonach. Jeszcze obracając się w towarzystwie Boltsów, słyszała że ów rasa znowu jest aktywna, nigdy jednak nikt żadnego nie widział. Jednooki miał przez moment fioła na tym punkcie. Jego zwiadowcy szukali śladów Dragonów, zniszczonych golemów i tworów z cruoru. Za każdym razem gdy wracali z niczym, popadał w furię i zazwyczaj… wyładowywał ją na niej.
- Gotowe - Głos Morgany wyrwał ją z zamyślenia. - Obawiam się, że to nie musiał być golem.
- Wiesz, że nie chciałam tego rzec głośno?
- zapytała cicho Scarlet, po czym dodała - To jednak nie tłumaczy czemu nas nie zabił wszystkich.
- To tylko bajka, legenda jakich wiele.
- Morgana podała jej ręcznik. - Nie słyszałam by Dragoni zabijali ludzi. A raczej… nie słyszałam by znaleziono kogokolwiek potraktowanego tak jak dowolnego golema. Choć to ciekawe, że odszedł a nie skończył swoją robotę.
- Musiałby mnie zabić... może w tym rzecz?
- zastanowiła się na głos Blind, wycierając się teraz po wyjściu z wanny.
- Jeśli to w ogóle to. - Hanlon wzruszyła ramionami, co przyjemnie zakołysało jej piersiami. - Sprawdźmy czy Roma nie wykorzystała mojej córki do jakichś niecnych celów.
- A może najpierw mnie obandażujesz mamusiu? Z tego co wiem ruda w dzieciach nie gustuje, bardziej ty byś się mogła jej obawiać…
- Już się tobą zajmuję, nie bądź zazdrosna.
- Morgana poklepała stołek, a gdy Scarlet usiadła, zabrała się za nakładanie opatrunków. - Nie chce by ta mała za bardzo przeszkadzała.
- Nie przeszkadza, a teraz jeszcze może podokazywać, w trasie będzie większa musztra.
- odparła Blind, siadając nago na stołku.
Morgana przytaknęła wydając z siebie jakiś pomruk i powoli zaczęła nakładać opatrunki.
- Jak się czujesz gdy ją widzisz? - Ręka Hanlon zadrżała, jednak nie przerwała zajęcia. - Widziałaś Jednookiego. Ma oczy po nim, prawda?
- Taa
- przyznała niechętnie Blind - ale nie jest nim. I dzięki tobie nigdy nie będzie.
- Tego się nie dziedziczy prawda…
- Morgana spróbowała by jej głos zabrzmiał żartobliwie ale nie do końca jej to wyszło. Zacisnęła lekko bandaż i potarmosiła włosy Scarlet. - Gotowe.
- Jednookiego zniszczyła jego ambicja.
- Blind wciągnęła majtki i zatrzymała się jeszcze przy drzwiach - On po prostu nie umie odpuścić, nie umie postawić czegoś ponad swoje zwycięstwo. Młoda może mieć jego oczy, jego przenikliwość, ale systemu wartości się dopiero uczy. I to dzięki tobie.
Morgana tylko przytaknęła i ruszyła za nią. Gdy weszły do pokoju, zauważyły że ich towarzyszki chyba zmieniły podział na łóżka. Roma leżała rozwalona na plecach z kocem osłaniającym jej jedynie nogi. Z głową między nagimi piersiami Rudej, na brzuchu, spała Laura. Dziewczynka uśmiechała się, ściskając w dłoni króliczka.

- Wygląda na to, że to moja córka chyba wykorzystała Romę. - Morgana prawie się roześmiała.
- Wygląda na bardzo zadowoloną z siebie ofiarę w takim razie. - odparła Blind szeptem i przygasiła światła. Następnie położyła się na drugim łóżku i klepnęła zachęcająco w materac obok.
Morgana okryła Romę i Laurę i położyła się obok. Jej dłoń przesunęła się po ciele Scarlet od ramienia, wzdłuż boku, aż do pośladka, przy którym palce zanurzyły się pod materiał majtek.
- Chyba podoba mi się ta zamiana. - Szept alchemiczki pojawił się tuż przy uchu Blind.
Ta napięła się cała.
- Chyba nie zamierzasz przy dziecku... niegrzeczna dziewczynka.
- A już myślałam, że będziesz martwiła się o swoje plecy.
- Hanlon ugryzła ją lekko w ucho, a jej palce powędrowały pomiędzy pośladki Scarlet. Zatrzymały się gdy dotarły do pierwszego otworu i ucisnęły go delikatnie. - Chyba nie sięgnę dalej.
Blind warknęła, unosząc nieco biodra. Była zła, że może leżeć tylko na brzuchu i w dodatku nie bardzo mogła się ruszać.
- Morgano... czy ty chcesz mnie uszkodzić bardziej? - westchnęła, rozszerzając też bardziej uda i wypinając w górę zadek.
- Jak nie będziesz się tak kręcić na pewno nic ci nie będzie, córunio. - Hanlon przywarła mocniej do Scarlet. Po chwili zabawy między jej pośladkami, sięgnęła dalej zanurzając palce między płatkami Blind. Jej palce zaczęły wędrować od tyłu do przodu, drażniąc rozgrzane po kąpieli ciało. - A teraz bądź grzeczna i postaraj się być cicho.
- Och Ty... - łowczyni zagryzła wargi i wtuliła twarz w poduszkę, tym bardziej eksponując pośladki. Jej muszelka była wilgotna i to nie od kąpieli. Morgana przyjęła to jako zaproszenie i już po chwili Scarlet poczuła jak palce alchemiczki zanurzają się w jej wnętrzu. Na razie badała ją bez pośpiechu uciskając wewnętrzne ścianki. Hanlon oparła się ustami o jej szyję, Blind wiedziała, że w ten sposób ma doskonały widok, na śpiące po drugiej stronie pokoju Romę i Laurę.
- Wiesz, że nie bardzo... mogę się odwdzięczyć... - wyjęczała coraz bardziej pobudzona Scarlet. Jej ciało napinało się za każdym razem gdy paluszki alchemiczki rozpychały jej wilgotne wnętrze.
Morgana kąsnęła ją w szyję.
- Miałaś być cicho. - Jej palce wysunęły się i uszczypnęły jeden z płatków Blind, po czym powróciły do przerwanej zabawy, teraz już intensywniej zaczęły atakować wnętrze łowczyni.
Ta jęknęła cicho w poduszkę z rozkoszy. Dłoń łowczyni oparła się o udo alchemiczki, lecz w tej pozycji wiele nie mogła zrobić, stając się ofiarą pieszczot.
- Cudownie... - szepnęła, wypinając swój tyłeczek i prezentując Morganie swój zroszony wilgocią kwiat w całej okazałości.
Hanlon była wyraźnie stęskniona pieszczot bo zadrżała od jej dotyku i wgryzła się w ramię Blind nie chcąc wydać z siebie dźwięku. Do dwóch palców we wnętrzu Scarlet dołączył trzeci i wspólnie zaczęły mocno atakować jej muszelkę, rozpychając się na boki.
Łowczyni była coraz bardziej podniecona. Z trudem panowała nad sobą i powstrzymywała, by nie upomnieć o więcej. Więcej rozkoszy, i więcej bólu.
Do ich przyspieszonych oddechów, dołączyły głośne mlaśnięcia, gdy Morgana uderzała dłonią o jej mokre wnętrze. Najwyraźniej zaniepokoiło to alchemiczkę, bo złagodziła swoje pieszczoty, a po chwili wysunęła nawet jeden z palców i niemal zatrzymała swoją rękę. Scarlet już myślała, że w ogóle przestanie ją pieścić, gdy Hanlon obróciła dłoń i wsunęła kciuk w jej tyłek. Wznowiła ruch ręką teraz wbijając się w dwa otwory Blind naraz.
- Głupia... jak mam... nie krzyczeć... - wysyczała, z trudem panując nad sobą.
Morgana w odpowiedzi podsunęła jej tylko poduchę, pod twarz i docisnęła na tyle na ile mogła, ręką, na której się opierała. Ręka Hanlon przyspieszyła, chcąc doprowadzić kochankę.
- Po...poczekaj... - Blind nagle o czymś sobie przypomniała i sięgnęła z łóżka do swoich rzeczy. Po chwili wygrzebała z bagażu długie, wąskie etui - prezent od Jednookiego.
- Może chcesz... zabawkę? - zaproponowała.
Morgana wypuściła jej ramię z ust. Wysunęła z Blind swoje paluszki i sięgnęła po pudełko z zaciekawieniem zaglądając do środka. Po chwili nachyliła się do ucha Scarlet.
- Mam to w ciebie włożyć?
- To wibruje...jak włączysz...możemy wpierw przetestować na tobie
- zachichotała Scarlet.
Hanlon wyjęła urządzenie i odłożyła pudełko na bok. Spojrzała na Blind, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk.
- Dobrze, ale najpierw, chyba trzeba to namoczyć. - Uśmiechnęła się i nim Scarlet zdążyła zareagować, alchemiczka wsunęła urządzenie w kobiecy kwiat łowczyni. Poruszyła przedmiotem kilka razy. - Pasuje do ciebie, wiesz?
Scarlet, której myśli teraz uporczywie dotykały człowieka, który sprezentował jej ową zabawkę, westchnęła pożądliwie na tę zimną pieszczotę.
- Co chcesz... przez to powiedzieć?
- Ładnie się wsunął ale wygląda, że cię rozpycha.
- Morgana na chwilę puściła wibrator i Scarlet poczuła jak palce alchemiczki wędrują po zewnętrznej części wibratora, jakby czegoś szukając. - Zupełnie jakby był zrobiony specjalnie pod ciebie. Jest. - Blind poczuła jak urządzenie zaczyna w niej wibrować. Palce Morgany zaczęły się poruszać wokół jej szparki, badając ją, po czym powędrowały do jej pupy. Delikatny ucisk na tylne wrota, przypomniał Scarlet igraszki z pożegnania z Tomem.
To ją prawdziwie rozpaliło. Nie była w stanie odpowiedzieć, przyciskając poduszkę do ust, by tłumić jęk rozkoszy. Biodra Blind zaczęły falować. “Zupełnie jakby był zrobiony specjalnie pod ciebie.” Może i był... może Jednooki marząc o tym, że pewnego dnia znów ją posiądzie, kazał go wykonać... może projektując jego kształt, przypominał sobie ich wspólne zabawy. Może on naprawdę ją kochał, tylko przez swój chory styl bycia nie umiał tego okazać? Może... Doszła nagle i gwałtownie, nacierając tyłeczkiem na zabawkę w rękach alchemiczki.
Morgana delikatnie masowała pupę Scarlet, aż ta się nie uspokoiła. Dopiero po tym, wyjęłą zabawkę z jej wnętrza, wyłączając ją przy okazji.
- Ciekawa zabaweczka. - Hanlon przyglądała się podłużnemu urządzeniu. - Ale chyba na mnie przetestujemy ją kiedy indziej.
Blind obróciła głowę.
- Nie masz ochoty?
Morgana uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście, że mam. Ale nie lubię takich rzeczy robić sama, a musimy uważać na twoje plecy.
- Jeśli chcesz... mogłabyś się położyć przede mną... na plecach
. - wymruczała Scarlet, chcąc się odwdzięczyć za rozkosz alchemiczce, a i chyba czując wyrzuty, że pieszcząc się z nią, znów myślała o dawnym kochanku. Kochanku, który Morganę potraktował nad wyraz paskudnie.
Hanlon potarmosiła włosy Blind, tak że teraz rzeczywiście mogła przypominać wiedźmę z ogłoszenia.
- Śpij. Następnym razem ja oddaję się w twoje ręce.
- No dobrze, ale ja śpię po zewnętrznej. Wiesz... plecy
. - powiedziała, kładąc się wygodniej i robiąc miejsce Morganie od strony środka, gdzie miała też lepszy widok na córkę.
Alchemiczka zajęła wskazane miejsce, odkładając wibrator do pudełka i naciągnęła na nie kołdrę, uważając na plecy Scarlet. Wkrótce obie już spały.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline