Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2017, 09:48   #361
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Panna Oakenfold poczuła się zagrożona pojawieniem parszywej kreatury. Przy niej klejąca się do niej ośmiornica wydawała się być milusia niczym mały kosmaty szczeniaczek. Dłoń czarnowłosej od razu znalazła się na rękojeści Pożogi, zaciskając na niej. Nie obnażyła ostrza tylko, dlatego bo pojawiła się jej myśl że to mógł być ów przywódca.
-Nie ty plugawa aberracjo rządzisz tym ludem! Gdzie jest władca tego ludu?!- powtórzył donośnie Saranis.
Rycerka nie wiedziała czy się cieszyć, że parszywiec nie okazał się być przywódcą. Venora skupiła się więc na obserwowaniu swojego towarzysza, który doskonale orientował się kto kim był w tym miejscu. Zabrała też rękę z miecza, bo było to zwyczajnie w złym tonie, gdy przychodziło się na negocjacje. W oczekiwaniu zastanawiała się nad wybraniem odpowiedniego momentu na rzucenie czaru mogącego zwiększyć jej siłę argumentów.
W półmroku panującym w chłodnej wodzie nagle pojawiła się dziwaczna istota przypominająca w połowie humanoida i rybę.


Jego plecy, tył głowy i ramiona porastała roztrojona płetwa grzbietowa o pomarańczowym odcieniu. Stwór był potężnych gabarytów i ważył dobre dwieście pięćdziesiąt kilo, a jego gruby i umięśniony ogon mógł ogłuszyć dorosłego mężczyznę. Jego żółte ślepia zerkały z zainteresowaniem na Venorę, lecz większość uwagi poświęcił Saranisowi. Istota trzymała w ręku piękny trójząb, falujący z wodą.
-Czego tu szukasz Saranisie, przyjacielu likantropów?- syknął w wodnym języku, który rycerka zrozumiała dzięki diademowi.
-Przybyłem tu postawić swoje żądania!- odparł mężczyzna nawet przez chwilę się nie zastanawiając.
-A jakieś to możesz mieć żądania wobec mnie i mych żołnierzy?!- syknął uśmiechając się parszywie pod nosem, na co Saranis przełożył halabardę do drugiej ręki i spojrzał przez ramię na Venorę i stojący za nią oddział swych współplemieńców.
Rycerka nie wtrącała się do rozmowy bo uznała, że nie zna zwyczajów podwodnych istot, ufając, że Saranis sobie poradzi. Jednak jej nadzieje na pokojowe rozwiązanie problemu mocno stopniały gdy w czasie ich rozmowy sama miała okazję dokładnie wybadać aurę władcy drugiej frakcji. A ta się paladynce nie spodobała i wzbudziła większą czujność.

-Mój król żąda by twoje sługi nie przekraczały umówionych granic, a pertraktacje nie wchodzą w grę! Nasze przymierze trwało od wielu topnień. Chcemy by tak pozostało!- kontynuował Saranis.
-Żądania twojego króla są dla mnie śmieszne. Czasy się zmieniły Saranisie. Rośniemy w siłę i nic tego nie zmieni. A jeśli armia się powiększa, to i potrzebuje więcej miejsca. Czy to nie logiczne?- spytał.
-Twoja armia to przywołańce i niewolnicy magii, które rozpierzchną się w mgnieniu oka, gdy tylko zniknie im znad głów twój batog!- odparł Saranis.
-Czyżby? A ona - człowiek ma ci w tym pomóc?- spojrzał na Venorę i nagle zniknął wszystkim z oczu.
Panna Oakenfold natychmiast położyła dłoń na rękojeści Pożogi, ale jeszcze jej nie wyciągnęła.

- Jeśli nas zaatakujesz odpowiemy tym samym. Przybyliśmy tu rozmawiać pokojowo, by przypomnieć o obowiązujących ustaleniach - odezwała się czarnowłosa w ich języku. - Jesteśmy tu, bo chcemy zapobiec agresji i napięciu między waszymi frakcjami. Toń Yeven powiększyła się, na pewno uda się dojść do porozumienia co do terytoriów - mówiąc to Venora skupiła się głównie na wyczuwaniu zła, które mogło ją ostrzec przed pojawieniem się tej złej istoty.
-He he he…- zarechotał złowrogo gdzieś za jej plecami. Venora odwróciła się i dostrzegła go idealnie na środku odległości dzielącej rycerkę od towarzyszy Saranisa. Stwór poruszał się pod wodą bardzo swobodnie. Był gibki i za pewne bardzo szybki. Trójząb miał ciągle uniesiony ostrzem do góry, ale nie zachowywał się pokojowo
-Zacna mowa… Jakby przemawiał przez ciebie sam Helm… Ale możesz ją zachować dla wieśniaków i głupców na powierzchni. Tu Helm ci nie pomoże, a ja z przyjemnością nakarmię ryby twoim trupem…- ukazał szereg ostrych zębów.

- Helm zawsze jest przy mnie, czy to w czeluściach Podmroku czy to głębinach wszelkich wód - odparła mu paladynka z pewnością siebie w głosie i ruszyła się z miejsca by stanąć mu na drodze do Saranisa i pozostałych. - Wyzywam cię na pojedynek - dodała chłodno, wpatrując się w oponenta.
-Podmrok? Powiedziałaś Podmrok?- spytał i obrócił głowę jakby nadstawiał ucha by lepiej słyszeć. -Podmrok to bułka z masłem w porównaniu z ostatnim poziomem Otchłani… A niebiosa… Skrzydłami aniołów będę wycierać swój trójząb!- skomentował szczerząc się jeszcze bardziej.
Venora nie dawała się podpuszczać jego pustym słowom i nie traciła pewności siebie. Brnęła w tą rozmowę, bo z jednej strony wciąż miała nadzieję, że obędzie się bez walki, a z drugiej starała się określić dokładniej jego aurę. I wtedy skojarzyła, że już miała do czynienia z kimś jego pokroju. Zmarszczyła brwi, gdy zrozumiała z czym ma do czynienia. Nagle słowa tej istoty zaczęły mieć sens, a otwarta wrogość wymierzona w lud Saranisa i zerwanie umów przestało dziwić. Paladynka zdała sobie w tym momencie, że wszelkie negocjacje właśnie straciły sens. Tego przeciwnika musiała zgładzić.

- Opętałeś to ciało, bo twój nosiciel był na tyle głupi by cię wezwać, czy może sama Otchłań cię wyrzuciła, demonie? - zapytała paladynka i sięgnęła do sakiewki. Wyciągnęła z niej pierścień zaklęć i uwolniła zaklęcie.
-Proszę… Nie dość, że waleczna to jeszcze bystra…- odparł stwór. -A jak sobie poradzisz z moimi sługami?- rozpostarł ręce na bok, a żywiołaki w zbrojach wzdrygnęły się jak jeden mąż.
~ Demony to jednak wdzięczni przeciwnicy, jak ich dobrze zagadać to dadzą czas na przygotowanie się do walki ~ usta Venory wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu, gdy chowała pierścień na powrót do kieszeni. Wzięła za to w rękę tarczę i z kolei z niej uwolniła ochronne zaklęcie.
- Myślę, że mam i na nich rozwiązanie - stwierdziła i w końcu dobyła [i]Pożogi]/i]. Woda otaczająca jej ostrze zawrzała od ognia. - Helmie oświeć mnie blaskiem swej chwały, wspomóż w tej chwalebnej walce ze złem... - zaczęła modlić się do swojego patrona.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline