Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2017, 11:59   #24
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Cześć. Wybacz, że dzwonię nagle, ale byłam ciekawa czy nie szukacie może mustanga shelby. - Patricia podała Billemu numery rejestracyjne wozu, w między czasie parkując w pewnej odległości od złomowiska.
- U mnie też dobrze - odpowiedział po chwili wesoło. - Zaraz sprawdzę akurat jestem w robocie w samochodzie. Tylko wiesz… nieoficjalnie. No i pozwolisz, że spytam czy to coś ważnego?
- Komuś bardzo zależy by go zezłomować, niechcący dowiedziałam się zajmując się swoją sprawą. - Pat zamyśliła się. - Zaginął mi tutaj człowiek.
- Mhm, czaję - powiedział po chwili, najwyraźniej czymś zajęty. - No ciekawe. Mam zgłoszony taki samochód i to zgłoszony dwie godziny temu. Gdzie go niby widziałaś?
- Właśnie wprowadzono go do złomowiska. - Patricia podała jakiś pobliski adres.
- Serio? - spytał zaskoczony. Usłyszała poruszenie z drugiej strony słuchawki. - Osz kurwa Pat jeśli to nie jest głupi żart to zrobisz ze mnie bohatera. Ten warsztat to tutejsza zmora! Henry! - zawołał kogoś.
- Będziemy tam za pięć minut, nie spuszczaj wozu z oka jeśli to możliwe, okej?
- Nie entuzjazmuj się tak. Widziałam jak wjeżdżał na złomowisko, ale jestem trochę spalona na tym terenie, więc nie wejdę się tam upewnić czy nie wyjeżdża z drugiej strony. Jest w ogóle jakiś drugi wyjazd?
- Nie, to stare miejsce, bloki zbudowano wokół placu z samochodami. To chociaż postaraj się być w pobliżu i obserwować, okej? - powiedział rozłączając się i nie czekając na kolejną odpowiedź.

Tyle Pat mogła zrobić. Wysiadła z samochodu i przysiadła na pobliskiej ławce odpalając papieros i udając, że przegląda coś w telefonie. Cały czas zerkała jednak na wjazd do złomowiska. Ciekawe czy Billy będzie mógł dla niej rozejrzeć się za wozem Thomasa.
W telefonie zauważyła, że wybiła siedemnasta, koniec amerykańskiego dnia pracy dla większości osób. W tym dla kogoś kto właśnie wyjeżdżał z uliczki, którą Patricia była zainteresowana. Z drugiej strony ulicy chwilę jej zajęło żeby zobaczyć kto siedzi za kierownicą luksusowego, świecącego się audi, ale ostatecznie wypatrzyła tam łysego szefa czy też kierownika placu warsztatowego. Na chwilę zatrzymał się na wyjeździe z uliczki i chwila ta przedłużała się dla niego niemiłosiernie gdy czekał na możliwość wyjazdu w korek, jednak inni uczestnicy ruchu byli uparci i mimo, że sami poruszali się niemiłosiernie wolno, nie raczyli go wpuścić.

W końcu nadarzyła się okazja audi lekko się ruszyło do przodu i… zamarło. W luce jakiej stworzyła się między samochodami Patrici udało się wyłapać wzrok szefa warsztatu, a jemu jej wzrok.
W tle rozległo się wycie syren.
Ktoś agresywnie użył klaksonu. Combi, który próbował wpuścić audi łysego mechanika niecierpliwił się jego niezdecydowaniem.
Nagle w audi wskoczył bieg wsteczny i samochód zaczął się szybko cofać w uliczkę, z której wyjechał.

Pat wskoczyła do swego auta i odpaliła mapy na telefonie by widzieć jak może dobić się do tamtej uliczki. Była ciekawa gdzie czmychnie szef złomowiska.
Uliczki pomiędzy kompleksami bloków prowadziły na różne cztery ulice, najbliżej było mu z pewnością wrócić do złomowiska i wyjechać uliczką dostawczą, gdzie były też tyły restauracji, z której kucharkami Patricia rozmawiała wcześniej. Aczkolwiek najbliższa nie musiała oznaczać, że akurat tę wybierze. Pozatym mógł po prostu chcieć wrócić do miejsca pracy. Patricia skierowała auto w stronę uliczki od zaplecza, przy której ucięła sobie ostatnio miłą pogawędkę przy papierosie.

Z pewnością musiała być tam przed nim, ostatecznie musiał najpierw się cofnąć na wstecznym w ciasnej uliczce, a potem jakoś zawrócić i przejechać przez kolejną ciasną uliczkę. Jednak mimo to nie widziała żeby wyjeżdżał. Miała już odjechać i spróbować innego wyjazdu, ale jednak ostatecznie się pojawił, zupełnie jakby na chwilę się gdzieś jeszcze zatrzymał.
Syreny z tej strony było ledwo słyszalne, ale jednak dało się słyszeć wycie, dobiegało już spomiędzy bloków.
Audi wyjechało szybko, łamiąc kilka przepisów, wymuszając pierwszeństwo na kim się tylko dało i uruchamiając każdy klakson, który był w pobliżu. Mimo to jednak kierowca sprawnie wymanewrował pomiędzy autami i na pełnym gazie ruszył przed siebie.

Pat ruszyła za szefem złomowiska, starając się jechać w pewnej odległości. Nie miała możliwości by go zatrzymać, ale zawsze mogła sprawdzić do jakiej kryjówki jedzie. Puściła sygnał do Billego, oddzwoni jak będzie miał chwilę.
Jechał szybko i złamał kilka przepisów, aż nie oddalił się dostatecznie od złomowiska. Wtedy już musiał zwolnić, wjechali w nieco bardziej zatłoczoną część miasta. Zdawało się, że kieruje się na obwodówkę. Zapowiadało się na dłuższą jazdę. Jeśli będzie za nim jechać, możliwe, że przegapi szansę by rozejrzeć się po złomowisku. Jeśli rzeczywiście coś tam znajdą, sprawa raczej wyleci z rąk Billy’ego i nie będzie miała do niej dostępu.
Patrycia przeklęła cicho i wybrała numer swego szwagra, szukając miejsca by zawrócić.

Jakoś się udało w miarę szybko zawrócić, Billy odebrał dopiero za drugim razem.
- Normalnie jak tu przyjedziesz to ci medal dokleję! - powiedział szeptem na powitanie. W tyle było słychać głośne rozmowy i kilka stłumionych syren.
- Szef złomowiska wam ucieka. - Pat podała Billemu trasę, na którą wskoczyło audi i opisała wóz, podając numery rejestracyjne. - Będę mogła zajrzeć na to złomowisko? Szukam pewnego auta.
- Szef złomowiska? - Bill zabrzmiał na lekko skołowanego. - Jest tutaj toż. Siedział w biurze jadł obiad jak przyjechaliśmy. Prawie się zakrztusił jak zobaczył, że wchodzimy - dodał rozbawiony.
- Myślę, że masz pół godziny, max godzinę żeby się tu rozejrzeć zanim zjawi się ktoś kto to przejmie. Mamy ucapiony jeden samochód skradziony, a przy okazji debile skasowali kilka razem z tablicami nie zachowując ich do dokumentacji co nie jest do końca zgodne z prawem - powiedział jeszcze weselej.

Pat klepnęła się w czoło, manewrując między uliczkami. Kawałek dalej widziała już wjazd na złomowisko.
- To był kierownik placu warsztatowego. Jakby ci rzuciły się w oczy pewne tablice, będę wdzięczna za info. - Podała numery poszukiwanej toyoty. - Za chwilę pogadamy.
- Ten jeden gość jest tu szefem wszystkiego, ale okej, czekam - powiedział rozłączając się.

Przed wjazdem do złomowiska stały trzy radiowozy z odpalonymi niebiesko-czerwonymi kogutami. Policjanci zebrali wszystkich pracowników w środku warsztatu, każdy jeden z nich wyglądał na zirytowanego. Zostali tylko ci którzy nie wyszli równo o siedemnastej bo mieli jeszcze tę jedną małą rzecz do skończenia i teraz miało ich to kosztować resztę popołudnia spędzonego na zeznaniach.
Na samym placu złomowiska był jeden policjant, czarnoskóry mężczyzna robił zdjęcia samochodu który wskazał im Patricia. Stał on tuż pod żurawiem, który przerzucał samochody do mielenia, miał już zdjęte tablice rejestracyjne.

Jeden z funkcjonariuszy zauważył Patricię i wskazał jej biuro na górze.
- Na ciebie Bill kazał czekać, hm? Cholera rzeczywiście całkiem jak Anna wyglądać - dodał niski policjant witając ją.
- Tak to chyba bywa z bliźniaczkami Harry - mruknął ponuro jego partner, notujący coś co mówił do niego znany Patrici blond mechanik, który przerwał wywód rzucając jej zdziwione spojrzenie. - Bill jest na górze, gada z szefem tego przybytku - wskazał długopisem na schody do biura na górze nie odwracając wzroku od notesu i pisząc dalej. - A ty nie przerywaj tego swojego bełkotu bzdur - dodał już do mechanika.
Kobieta uśmiechnęła się. Mogła się spodziewać, że chyba cała komenda będzie znać jej siostrę. Anna potrafiła się wcisnąć wszędzie i błyskawicznie przykuwała uwagę.
- Dzięki. Jakby ktoś wspomniał o szarej toyocie. - Pat po raz kolejny podała numery. - Byłabym wdzięczna za info.

Ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro, które widziała gdy była tu ostatnio.

W sporawym biurze znajdowała się trójka osób. Na wygodnym, skórzanym fotelu siedział lekko otyły, wąsaty mężczyzna który sowicie pocił się ze stresu i strachu. Przeskakiwał wzrokiem to na siedzącego na kancie jego obszernego stołu Billy’ego, a to na jego partnera, niskiego azjatę, zdecydowanie po czterdziestce o zmęczonym wzroku, z potężnymi worami pod oczami i zaniedbaną, czarną czupryną.
- Patricia! Dobrze, że jesteś - przywitał ją BIlly gdy weszła. Właściciel placu samochodowego zjechał ją wrogim wzrokiem, wyczuwając w niej źródło wszystkich swoich najnowszych problemów.

Billy wstał i pochylił się nad jej uchem.
- Pytaj go o co chcesz, ale na spokojnie. Na razie wbiliśmy tu na takich średnich podstawach, ale porządny nakaz na zamknięcie tego miejsce i dwudziestoczterogodzinne przeszukanie będzie tu dopiero za jakieś trzydzieści minut.

Podeszła do biurka i przysiadła na nim.
- Mam tylko trzy proste pytania. Pierwsze czy kojarzy Pan szarą toyotę o tych numerach. - Po raz kolejny tego dnia wymieniła znaną sobie już na pamięć rejestrację. - Drugie, czy wie pan kto ją tu przyprowadził, jeśli ją przyprowadził. No i trzecie kim jest ten facet. - Pat podała rysopis mężczyzny, który uciekł jej w audicy.
- Nie wiem, nie wiem i nie znam - odpowiedział bez żadnego namysłu mężczyzna.
- Tak samo odpowiedział na każde prawie nasze pytanie, dziwne, że przyznał się do tego jak ma na imię - mruknął partner Billyego.
- Na nieszczęście dla niego, wiem, że takie auto tu wjeżdżało. - Pat westchnęła, w sumie spodziewała się takich odpowiedzi… albo bardzo podobnych. Spojrzała na Billego całkowicie tracąc zainteresowanie grubaskiem. - A co do tamtego gostka, fajnie by było go zatrzymać, bardzo mu zależało by się stąd zabrać. Mogę się przejść?
- Ach tak, zaraz zgłoszę te tablice co mi podałaś - Billy zdjął mikrofon do radia przyczepiony do ramienia. - Czuj się jak u siebie - odpowiedział za właściciela.
- Nie pozwalacie sobie na zbyt wiele? - spytał mężczyzna w fotelu. - Pani w ogóle jest z policji?
- A mam mundur? - Pat spojrzała na faceta zaskoczona. - Idę na spacer nie będę nigdzie zaglądać, od tego jest policja. - Wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju.

Gdy zeszła na dół skierowała się bezpośrednio w miejsce gdzie były niszczone auta i gdzie widziała te kilka sztuk o szarej karoserii. Jak dobrze pójdzie, może któreś będzie miało rejestrację albo tabliczkę znamionową, w miarę na wierzchu.
- Części z nich brakuje rejestracji - rzucił po dłuższej chwili poszukiwań policjant, którego wcześniej widziała w tym miejscu. - Najpewniej to te które ciskali nielegalnie. Zdaje się też, że są upychane też na tyły w miarę możliwości - mówiąc to stał na górce wzniesionej ze zgniecionych wraków.
- Pozbywali się układów komputerowych, narzędzi namierzających na miejscu, odpalali je bez kluczyka i sprowadzali tutaj - uzupełnił ostrożnie schodząc z kupy złomu. - Ciężko może być tu znaleźć coś konkretnego, ale większość tych nowszych samochodów będzie się dało zidentyfikować naszym specjalistom. No, ale trochę to zajmie… - dodał ze smutkiem.
To była zła nowina. Bardzo zła nowina. Tłumaczyło dlaczego sygnał zniknął przy bibliotece, pozostawało jednak pytanie, gdzie podział się Thomas i czy w ogóle jego auto tu było. Na razie mogła się po rozglądać i tak nie miała innego tropu.
- Mogę się przejść? Szukam czegoś konkretnego, może rzuci mi się w oczy. - Pat uśmiechnęła się do policjanta i spojrzała na stertę, z której zszedł.
- Jasne, ale goście robili to już od jakiegoś czasu i to na sporą strefę z tego co podejrzewamy. Nie tylko San Diego - ostrożnie zszedł z ostatniego wraku i otrzepał mundur. - Zakładam, że policja stanowa to przejmie jak już wszyscy skończą się kłócić o jurysdykcję. Jestem Ian tak w ogóle - odpowiedział podając jej dłoń. - Byłem tu pierwszy to akurat moja dzielnica i godzina patrolu. Nawet nie wiesz jaki jestem ci wdzięczny, że przyłapałaś ich na gorącym. Mieliśmy kilka nieudanych wpadów tutaj i od tamtej pory ciężko było uzyskać znowu nakaz na to miejsce… widać poczuli się zbyt bezpieczni. No i może nie wyczuli w tobie gliny - dodał z uśmiechem.
Pat wzruszyła ramionami.
- To całkiem zrozumiałe nie jestem gliną. Zaginął nam człowiek, razem z wypożyczonym autem i trop doprowadził mnie tutaj. - Niechętnie zerknęła w stronę sterty zniszczonych aut. - Mam nadzieję, że nie znajdziemy tu jego ciała.
- Billy mówił, że kiedyś pracowaliście razem, założyłem, że gdzieś w LAPD czy coś - podrapał się po nieśmiałym zaroście i spojrzał w stronę kupy złomu. - Ciała raczej nie, nigdy nie tykali się tak groźnych spraw. Przynajmniej z tego co mi wiadomo, cholera wie. Tak czy inaczej jeśli sprawa nie ucieknie za bardzo poza naszą jurysdykcję na pewno damy ci znać czy coś znaleźliśmy, sporo ci wisimy. Zresztą nawet jeśliby przejęli to wyżej to mamy troszkę kolegów tu i tam więc… - zapewnił ją uspokajająco. - Tutaj na tę chwilę gołymi rękoma nic dobrego nie znajdziemy, jak już to w biurze i tak dalej.
- Pracowaliśmy razem. - Pat uśmiechnęła się, potwierdzając to wersję. W szczegół nie planowała się wdawać. - Wątpię bym znalazła w biurze jakieś papiery o aucie, które nielegalnie mieli zniszczyć. Moja jedyna poszlaka, to to, że podobne auto było tu niedawno. Przynajmniej tak twierdził jeden z mechaników. Mogę się przejść? Potem pewnie już nie będzie okazji. - Wolała mieć zgodę od jakiejś gliny, w sumie mogła im narobić kłopotów, swoim pałętaniem się, a wolała mieć ich po swojej stronie.
- Jasne, droga wolna - powiedział wskazując na pozornie nieskończoną kupę złomu za plecami. Szanse na odnalezienie konkretnego samochodu były bliskie zeru. Rzeczywiście trzeba by było specjalistycznej ekipy i sprzętu, żeby dokopać się do środka większości z nich.

Pat przeklęła cicho i ruszyła na zwiedzanie ustawiając alarm na za godzinę. Sama nie wierzyła w powodzenie tej czynności, jednak wiedziała, że będzie miała wyrzuty sumienia jeśli choćby się nie przejdzie.
 
Aiko jest offline