Franz znalazł dwójkę dzieciaków, które właśnie podnosiły zdezelowane kółko z kałuży. Umorusany chłopczyk i elegancka dziewczynka w błękitnej sukience najwyraźniej mieli na nowo podjąć zabawę, polegającą na prowadzeniu tego kółka patykami. Kiedy zbliżył się Franz, dzieciaki odwróciły się i z rozdziawionymi buziami przez chwilę się w niego wpatrywały.
Franz przykucnął i wyciągnął z kieszeni srebrną monetę i parę miedziaków.
- Hej, dzieciaki. Jestem Franek. Chcielibyście zarobić nieco pieniędzy?
Dziewczynka spojrzała na pieniądze z nieskrywaną ciekawością, jednak chłopczyk raczej z obrzydzeniem.
- Jeżeli jesteś pederastą - to nie - odparł szczyl z wyzwaniem w głosie. - A jeżeli co innego, to pewnie tak.
Dziewczynka kiwnęła głową na zgodę.
Franz przewrócił oczami na wzmiankę o pederastii. Prostytucja na ulicach wiosek była powszechna. To, co było zastanawiające, to to, skąd chłopiec takich trudnych nazw się nauczył. Szkolarz jaki czy co?
- Dzieci drogie, jakbym ja na kurwy chciał iść, to biorę i idę. Nie o to mi teraz chodzi. Słuchajcie. Ja i paru moich znajomych idziemy do Birkeweise. Jeśli by nas kto szukał w tej wsi, to chcę, żeby o tym wiedzieli. A skąd mają wiedzieć, jeśli nikt im o tym nie powie? Ano więc, podejdziecie sobie do tego i owego i zapytacie, kim są tamci ludzie? Wiecie, tak od niechcenia. Jak ja byłem dzieckiem, to zawsze byłem cholernie ciekawy wszystkiego, więc imaginuję sobie, że wam też to łatwo sprzedać. I odpowiecie: bo wiesz, mamo, tato, wujku, panie Janie czy kogo tam spotkacie, słyszałem, że wybierali się do Birkeweise. Tak im powiecie.
Schierke zrobił pauzę. Chciał, żeby rzecz wsiąkła w chłonne umysły.
- Macie na to cały dzień. Wieczorem spotkam się z wami tam - wskazał na róg karczmy. - I powiecie mi, co ludzie gadali, co o nas wiedzą. I komu powiedzieliście, że idziemy do Birkeweise. Za to dostaniecie całego szylinga. Dostaniecie drugiego takiego, jak dowiecie się jakichś informacji o herr Dignamie, moim starym kumplu. Ale dobrych informacji. To, że wzywa pokojówkę, żeby mu dłubała w nosie, bo sam niedomaga mnie nie interesuje. No i, najważniejsze: ze mną nigdy nie rozmawialiście.
- To co, stoi? Dam wam trochę żeliwa na początek, żebyście wiedzieli, że nie kłamię.
- Niech będzie - odpowiedziała dziewczynka. - Panie Franek. Pogadamy o was, za to srebro. O panie Dignamie się zobaczy, prawda? - zwróciła się do towarzysza zabaw, ten potaknął. - Spotkajmy się na molo, wieczorem - zaproponowała wygadana dziewczynka.*
- Ano - rzekł Schierke, wręczając parę monet do rąk dziewczynki. Spojrzał jej w oczy - kłamie? Oszukuje? Taka młoda, a zupełnie jak on. - Ino pamiętać, dobre informacje. No. A teraz raus.
Powstał, rozejrzał się wokoło, czy przypadkiem ktoś go nie zoczył. Po czym nałożył kaptur na głowę i skierował swoje kroki do stajni, gdzie osiodłał konia i ruszył na wschód.