16-10-2017, 09:10
|
#37 |
|
Darł Jan w agonii polepę paznokciami, zęby zacisnął aż popękały i czuł, że się do szału przybliża i oddala, jak fala przyboju do plaży, tyka i cofa, tyka i cofa, lecz zawsze pozostaje w pobliżu. Gdy go skurcz poderwał na klęczki, uwidział twarze Lasombra w gniewie pokrzywione i wybiegającego Nosferatu.
Prawica Johana Heinricha von der Luhe otoczyła jego piersi, postawił go rycerz łagodnie, o siebie wspierając, drugą dłonią pieszczotliwie niemal musnął zaciśnięte szczęki i okowy bólu popuściły. Cierpiał nadal, lecz przynajmniej myśleć mógł jaśniej. Pod szkarłatną osnową agonii rozlewał się już spokój, wypełniał go nieśmiało i powoli. Rycerz trzymał go w delikatnym uścisku i nie rzekł nic. Nie musiał, toć wszystko, co chciał, przekazał.
To cierpienie może łatwo znaleźć swój kres.
|
| |