- Nie przekonam się, póki nie zobaczym. Róbta co chceta, mnie wszystko jedno gdzie pójdziem. Ale jak więcej jest takich dziewek jak ta, to może we łbie goblina będzie lepij. - stwierdził i puścił oko do nieznajomej.
Pamiętał dziewkę o pięknych rysach, ładniejszych o niebo od tej spotkanej tu! Elvira miała na imię, a cycki miała jak marzenie. Żałował, że ich znajomość nie trwała zbyt długo, po tygodniu musiał opuścić Marienburg. Nocny Goblin - tak miała ta karczma na imię. Tak tak - ocknął się z zamyślenia. Nogi mu wchodziły do życi, więc nie oglądając się na kompanów. Wziął swego wierzchowca i poszedł w kierunku stajni.
- Gadajcie dzie się zatrzymamy, bom już głodnych jak cholera. - rzucił im na odchodne.