Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2017, 18:28   #74
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Marv przez jakiś czas nie zwracał uwagi na resztę kompanów, notując tylko w myślach zakończenie tego nierównego starcia. Nie mając pojęcia do czego odnosi się Joris, skinął mu tylko głową, nie przerywając tego co robił. Zdjął z pleców niewielki plecak z najważniejszymi rzeczami i otworzył go, wyjmując zwiniętą linę. Tak przynajmniej można było sądzić, że to lina, bo było długie i lekkie. Wyglądało natomiast już gorzej - cienki, pomarszczony i żółtawy przedmiot nie przypominał zwyczajnych tego typu rzeczy. Rudowłosy przewrócił swoją ofiarę na brzuch i złączył najpierw ręce, wiążąc je dokładnie. Potem to samo uczynił z nogami, wszystko za pomocą tej samej liny. Dopiero wtedy przyjrzał się swojemu dziełu i odwrócił nieprzytomnego kultystę na plecy.
- To jak, kto umie wydobywać informacje z niechętnie współpracujących? - zapytał reszty towarzystwa.

Zenobia nie mogła się otrząsnąć. Na myśl, że wszyscy widzieli ją nieprzytomną i zasikaną czuła wstyd. Niby nic dziwnego, w końcu dostała bełt w plecy,
ale jakoś jej to nie pocieszało, nic zresztą dziwnego, bo z czego tu się cieszyć? No może z tego, jak ten Joris ochoczo biegł ją ratować a Tori miała
wtedy taką minę? Ale bełt za to wyrwała jej chyba razem z płucem... Tak, czy inaczej, wyglądała niezbyt korzystnie. Kiedy tylko ocknęła się po
leczących zaklęciach, dyskretnie oddaliła się, po czym wysłała niewidzialnego służącego po wodę i zmianę ubrania. Odświeżona poczuła się trochę lepiej,
ale dopiero osuszenie flaszki wina z worów targanych przez muła, pozwoliło jej chwilowo zapomnieć o wstydliwym zdarzeniu i nabrać tyle pewności siebie, żeby wyjść i dołączyć do pozostałych.
Z zainteresowaniem przyglądała się wiązanemu kultyście. Te zasrańce najwyraźniej gustowały w atakach od tyłu, przy pomocy krótkich i grubych przedmiotów, pomyślała obracając w dłoni ten nieszczęsny bełt. Na pytanie Marva o zadawanie bólu, uśmiechnęła się szeroko.
-Wiem coś na ten temat- powiedziała skromnie.
Usta rudowłosego wykrzywiły się jak podczas jedzenia czegoś straszliwie kwaśnego.
- A ktoś jeszcze? - zapytał, patrząc na pozostałych. W razie czego sam mógł to zrobić. Dopuszczenie Zenobii do jeńca… nie, jego biedny umysł podsyłał zbyt straszne obrazy.
- Będzie śpiewał jak skowronek - uśmiechnęła się złośliwie Turmi, która co prawda doświadczenia nie miała, ale była utalentowanym rozrabiaką i do tego przepełnioną niezachwianą pewnością siebie. Spojrzała na swoją pulchniutką rączkę i obserwowała jak od czubka palców zmienia się w biało-szary marmur, gładziutki niczym na posągu. Złapała kawałek skały, z chrupnięciem zgniotła go na okruchy, po czym czarująco uśmiechnęła się do Marva.
- Wystarczające kompetencje, Żeliwku?
- A mus to robić w ogóle?
- Przeborka spojrzała na przechwalającą się nad skrępowanym jeńcem grupkę znad czyszczonego z krwi ostrza - Przegrał, na naszej łasce jest. Albo go zabijcie, albo wypuście. Po co cierpienia zadawać i dręczyć kogoś, kto już nam nic złego nie uczyni? - spojrzała z dezaprobatą na krasnoludkę i kurtyzanę, a potem przeniosła wzrok na kapłankę - Godzi się to tak? - spytała ze zwątpieniem, najwyraźniej szukając w Tori sojusznika.

Ta wpatrywała się z wyraźną urazą w myśliwego, od czasu do czasu przesyłając bazyliszkowe spojrzenie Zenobii, jakby obu ich chciała obrócić w kamień. Reakcja Jorisa, by wspomóc towarzyszkę, była jak najzupełniej zrozumiała, ale Torikha i tak poczuła cienkie szpilki zazdrości, gdy widziała go obejmującą… inną.
W dodatku smoka nie ubiła, bo sam zdecydował się kojfnąć pod gruzami, przez co nie mogła rozładować swojej frustracji podczas walki z nim… w imię zemsty, czy czegoś podobnego.
- Nie chce nawet słyszeć o torturach… - odparła cicho, szybko dodając z wyraźnym gniewem - choć ten Shaarowski kundel zapewne na to zasługuje. - Westchnąwszy cicho, zebrała się w sobie zwalczając gniew i niechęć do nieznajomego.
Melune najwyraźniej, albo ciężko znosiła stres i presję, albo kultysta z jakiegoś powodu wszedł jej na kapłanią ambicję.
- Dlatego najpierw spróbuję zadać mu pytania. Po to się bierze takich jeńców - wyjaśnił barbarzyńskiej kobiecie Marv, chyba poważnie uważając, że tego nie rozumie. - Nasze dwie panie mają zbyt mocny pęd do niszczenia i zabijania. Zwłaszcza ty, Sukieneczko - zwrócił się do krasnoludzkiej baby, która od początku działała mu na nerwy. Człowiek musiał ciągle uważać, aby mu sufit na łeb nie zleciał.

 
Sekal jest offline