Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2017, 19:45   #80
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Panienka i jej demon, tudzież ich zasługi.
Jasne...
Co do zasług Duszy, to Ellisa nie miał żadnych wątpliwości, ale Mizo? I Ulris, i sam Ellisar wysłali do Ogrodów Tahary więcej napastników (na głowę), niż jaśnie wielmożny demon, który zbyt egoistycznie (zdaniem Ellisara) podszedł do całej sprawy. I wszystkie słowa świata nie zdołałyby zmienić nastawienia Ellisara, który aż za dobrze pamiętał, jak się zachował Mizo - natychmiast popędził szukać swej 'własności', całkowicie obojętny na losy innych.
Co zresztą było typowe dla demonów, lecz w oczach elfa nie stanowiło najmniejszego nawet usprawiedliwienia.
Tego jednak Ellisar nie zamierzał Yadze mówić - obrabianie tyłka towarzyszom broni nie należało do dobrych obyczajów. Nawet jeśli ów towarzysz na owo miano nie zasługiwał.

Wymienili jeszcze parę zdań, w końcu jednak organizm Ellisara dość miał bólu i umysł elfa spowiła czerń, odcinając go tak od myśli mniej czy bardziej wesołych, jak i od wszystkich bodźców zewnętrznych.

* * *

Pobudka była niestety nie taka, jak by sobie to Ellisar wymarzył. Miast ładnej buzi miłej pielęgniarki ujrzał przed sobą pochmurne oblicze Mizo.
Demon najwyraźniej nie był zachwycony tym, że elf się wyleguje (to, że Ellisar przeżył, pewnie też go nie zachwycało), a jeszcze mniej cieszyła go decyzja Duszy.
No to sobie jedź, a ja was dogonię, pomyślał Ellisar, który w tym momencie wyżej cenił sobie wygodne łóżko (nawet gdyby miał w nim spoczywać sam), niż koński grzbiet (w najlepszym nawet towarzystwie. Nic jednak nie powiedział - nie trzeba było być jasnowidzem by wiedzieć, jaka byłaby reakcja demona. No a Ellisar był za słaby, by stawić mu czynny opór.
Odrzucił koc i usiadł, czując równocześnie, jak tu go boli, a tam kłuje.
- Czy ktoś dopadł maga? - spytał, nie bardzo wierząc w pozytywną odpowiedź. I taką też otrzymał, chociaż Mizo ograniczył się do pokręcenia głową.
Pozostawała sprawa słowa 'pojedziemy'.
- Konie? - spytał. Nie sądził, by mieli pojechać wierzchem na demonie, a zatem można było przypuszczać, że Mizo w jakiś sposób załatwił konie.
- Załatwiłem - padła krótka odpowiedź.
Raczej trudno było sądzić, że demon wyciągnął jakieś ze stajni, albo że wycyganił coś od rybaków. Prawdopodobnie słudzy ciemnej mocy nie gonili swych ofiar na piechotę, a że było ich kilku, to i koni powinno starczyć dla wszystkich.
- W takim razie wezmę tylko kilka rzeczy od Yagi - powiedział Ellisar ubierając się do końca - i możemy jechać.

Kwestii posiłku postanowił nawet nie poruszać. Prawdopodobnie Mizo prędzej by mu wyciął żołądek...
Może Yaga mnie poratuje, pomyślał, chwytając plecak i zabierając broń, którą ktoś położył przy łóżku.

- Chodźmy. - Skierował się do drzwi.
 
Kerm jest offline