Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2017, 22:44   #24
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Monotonia lotu pozwalała druidowi na przemyślenia. Po tym jak przeanalizował już rozmieszczenie różnych terenów pod nimi, czy raczej to, na jakie połacie się rozciągają, potem zaś chmur, które z tak bliska mógł dotknąć jedynie pewnego razu wysoko w górach, przyszła pora na mniej palące rzeczy. Zorana i część elfów, posługiwała się tym samym językiem co oni. To zaś oznaczało, że jeśli nie było to jakieś uniwersalne narzecze podarowane wszystkim rozumnym stworzeniom od bogów, czy samej Matki Ziemi, to nie mogli być aż tak daleko od domu, by całkowicie zapomnieć o możliwości powrotu. Szare elfy postanowił zaliczyć do kategorii istot, którym najpierw powinno się wyrwać gardła, a potem dopiero pytać czego chcą. Wiedział doskonale, że jego pobratymcy bywają uznawani za bestie, jednak skoro od razu natknął się na kogoś z tej rasy, kto jawnie przyznawał się do polowania na jego braci i siostry, wydawało mu się jasne jak należy postąpić. Nie mogło być zbiegiem okoliczności, że dowiedział się tego tak szybko. Teraz mógł za wczasu się przygotować, czy to zaklęciami, czy używając zaskoczenia. Nie zasługiwali na uczciwą walkę, teraz był tego pewien. Na myśl o zasklepionej ranie, cicho zawarczał. Najwyraźniej nadeszła pora, by się wzmocnić raz a dobrze. Skoro ten świat chciał go atakować magią, on za wczasu magią się zabezpieczy.

Myśli Wilka biegały chaotycznie od jednego tematu do drugiego, co jakiś czas stymulowane przez nowe zapachy i widoki, jakich dostarczał w czasie lotu. Kolejną zagadką były latające wyspy, wieczne słońce i jak się okazało w nocy, brak księżyca. To niejako kolidowało z jego teorią na temat bliskości miejsca, a jednocześnie, uspokajało, że nie wpadnie przypadkiem w szał podczas pełni.

Dżungla na którą, jak dosłyszał, psioczył Taled, zdawała mu się piękna. Taka syta zieleń musiała kryć w sobie jeszcze więcej życia, niż niektóre odwieczne puszcze, musiało to być też inne życie. Tu wszystko zdawało się walczyć o swoje miejsce.

Gdy dotarli do miasta, niewątpliwie okazało się, że Zorana jest kimś ważnym. Czy księżniczką było to całkiem prawdopodobne. Był pewien, że nadal może im przysporzyć kłopotów, co do tego, czy im pomoże, nie był całkiem przekonany. Bardziej był jednak skoncentrowany na samym mieście. Odurzająco odrażającej mieszaninie zapachów i widoków. Czuł się, jakby właśnie się pomniejszył zamiast rosnąć jak zwykle, i wkroczył do olbrzymiego mrowiska. Różnicą było to, że ludzie byli o wiele bardziej zdezorganizowani. Za to zachowanie strażników zaczynało nabierać sensu, otoczyli niedojrzałą królową, która wracała do gniazda.

Idąc z towarzyszami do Ramion Rathanosa, nie wiedział nawet czego się spodziewać. Jakieś miejsce, gdzie będą mogli się zatrzymać, świtało mu niejasno w głowie, mogło jednak chodzić również o rozgałęzienie rzeki. Pytani miejscowi i sam budynek, szybko jednak zweryfikował jego rachunki. Pachniało tu jedzeniem, piwem i podnieceniem. Kobiety również były odziane bardziej naturalnie, niż wszystkie, które zwykle spotykał w wioskach i miastach do tej pory. - Nie wiem kim jest ten cały Roz pus, to ponoć Ramiona Rathanosa, więc może i jego dom. - Rzucił z całkowitą nieświadomością o czym mówi Taled, by po chwili zwrócić się do maga. - Laranie, kiedy będziemy mieli nieco wolnego czasu, chciałbym odprawić jeden rytuał, pomógłbyś mi w wyrysowaniu części glifów? - Zapytał cicho.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline