Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2017, 23:18   #52
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Kiedy Isakowi wracała przytomność, ściągnął z głowy hełm, z niewielkim trudem bo wgniecenie nieco to utrudniało i sam stanął na nogi, nie pozwalając się dłużej asekurować wiedźminowi. Nim jeszcze się zbliżyli do reszty zrobił to co powinien każdy.
- Dzięki że nie dałeś mi się tam wykrwawić, ale było mnie zostawić i wykończyć tą poczwarę.
Czuł jak posoka ścieka mu po skórze, a lniany kubrak pod pancerzem opija się krwią. Sam uniósł lekko rękę i o tyle mógł, obejrzał ranę. Strzała nie wbiła się głęboko, w końcu kaftan, zbroja, a pod nią cienka aczkolwiek robiąca swoje kolczuga nie pozwoliły wejść jej aż po lotki.
- Eh, nic nie będzie. Krawca potrzebuję, żeby to zeszył i flaszki kransludzkiego spirytusu, żebym mógł sobie ją wyrwać. – ocenił swój stan, i choć każdy lekarz po słowach Isaka złapał by się za głowę, tak się Isak właśnie leczył po swoich bojach kiedy był sam. – Będę też potrzebował paru składników… Płatki białego mirtu lub biały ocet, ten pewnie znajdziemy w karczmie. Jaskółcze ziele widziałem za karczmą, rośnie tam gdzie śmieci. Na łące pewnie znajdziemy płatki zimejki, też się przydadzą. Jak to wypiję, rany powinny się zasklepić po jakimś czasie, najpóźniej do dwóch dni, zależy jaki mocny uważę. Będą blizny, ale chuj. Przeżyję. – wszyscy nieco dziwnie wpatrywali się w Isaka, nikt z pewnością tępego osiłka zakutego w pancerz, nie posądzał o jakiekolwiek skrawki inteligencji, a tu proszę, niespodzianka. Isak postanowił rozwiać wątpliwości.
- Stary znajomy druid-pustelnik nauczył mnie kilku receptur, tak się składa… – pewnie wiedźmin w swej głowie już poskładał składniki do kupy, bo z tego co powiedział Isak nie można było zrobić nic innego, jak tylko „Jaskółkę”. I choć mógł tylko się zastanawiać skąd ów mentor Isaka, druid-pustelnik znał tą recepturę, zaczął Isaka nawet lekko doceniać, choć sam Parov nie miał pojęcia na co to tak naprawdę jest receptura, dla niego liczyło się działanie.

Nim dał się dotknąć Marinie, przeprosił na chwilę i wszedł do karczmy. Szybko odszukał wzrokiem swoje poprzednie miejsce, na którym zostawił juki, na szczęście były nie ruszone. A potem jego wzrok namierzył miłego karczmarza, ten na szczęście nie uciekał. Widział pewnie przez okna że banda na tyłach się rozeszła, a banda przed karczmą się naradzała. Isak podszedł bliżej, pogrzebał po dnie jednej z toreb i wyjął mały, ale ciężki mieszek który zostawił na stole.
- To za piwo, kolację i za część szkód. A teraz wybacz, coś mnie uwiera pod pachą. – musiał zabawnie wyglądać, z wystającą spod ręki strzałą. – Aaa… Za nim odejdę, macie w mieście kowala lub płatnerza?
Po zebraniu informacji wrócił do reszty, którzy bez przeszkód mogli przyglądać się zajściu we wnętrzu.
- Znajdźmy jakieś spokojne miejsce, muszę wyskoczyć z tej zbroi. I się nachlać, potrzebuję znieczulenia.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline