Tym razem John wzruszył ramionami.
- Jeśli to faktycznie nasz ostatni dzień, to nie chciałbyś go przeżyć wyjątkowo? Zrobić coś, czego nigdy nie robiłeś? - spytał.
- Ja na przykład chciałbym zobaczyć w jaki sposób oni posiedli magię i czy magia będzie działać w naszym świecie. Do tego potrzebuję laboratorium, lub inną "magiczną wieżę" maga.
Doe nie miał ochoty na walkę z obecnym championem, szczególnie jeśli faktycznie wyglądał jak ta statua. On nie był "fajterem", był szpiegiem. Radził sobie doskonale z cichą eliminacją, wykradaniem danych, ale atak frontalny na większego i silniejszego przeciwnika to nie jego działka. Jeszcze jakby był powolny, ale jeśli to tutejszy mistrz, to raczej mało prawdopodobne, żeby był powolny. Spojrzał jeszcze raz na posąg.
- Zostawiłbym to jednak Liu Kangowi.
- Jak ci tak zależało, trzeba było obić Quan Chi. - dodał po chwili kierując się do pałacu. |