Słowa Elli wprowadziły kobietę w rozbawienie. Uśmiechnęła się znacznie cieplej do dziewczyny i mruknęła.
- Nie jestem żadną panią. Jestem Dora. Służę w kuchni u Megarusów. A to Karus. Jest oddźwiernym po sąsiedzku.
Mężczyzna tylko skinął głową i wyszedł.
- Pokaż co Ci się przytrafiło.
Kobieta obejrzała stłuczenia Elli i posmarowała je jakąś cuchnącą maścią wyjętą z jednej z szafek.
- Jak to się stało? Takie siniaki. Ktoś Cię pobił? – spytała.
Ella uśmiechnęła się i posłusznie pokazała swoje stłuczenia.
- Mieliśmy kolizję z drugim wozem i wypadłam. Dziękuję za pomoc.
- Ach, tak … młody panicz powoził. Chłopcy mówili. Biedny Finbar połamał sobie żebra. Ech … - westchnęła wycierając palce o lnianą szmatkę.
- Taki to nasz los, niewolników. Ja nie mam prawie żadnych wieści o bracie, nawet nie wiem, czy żyje. - otarła łzę płynącą jej z oka.
Ella przytaknęła. Pamiętała swojego Pana, który sprzedał ją starszemu Vasco. Po tamtych czasach, życie z rodziną Tytusa zdawało się być rajem.
- A był na wozie podczas wypadku, może coś kojarzę. Choć przyznam, że byłam lekko zamroczona po zsunięciu się ze zbocza. - Ella była ciekawa czy kobieta jest w stanie zdradzić jej coś ciekawego, ale nie chciała naciskać.
Niewolnica uśmiechnęła się przez łzy.
- Och nie. Mój brat służył u Roscjuszy, ale wywieźli go do Rzymu. - ściszyła głos. - Ponoć sprzedali go komuś znacznemu.
- A u którego z Roscjuszy? Jakiś czas temu widziałam Sektusza Rocjusza. - Ella chciała wyglądać na kogoś kto bardzo chce pomóc. Była ciekawa czy ów “brat” opowiadał Dorze, o tym co działo się u jego panów. - Czy brat wspominał może coś o swym Panu?