Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2017, 23:56   #71
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Właściwie wszystko wyglądało tutaj, jakby koło natury spowolniło. Powoli obracało się, bynajmniej nie jak w mieście, gdzie wszyscy szaleli z obłąkanego pośpiechu. Tytus specjalizował się w kruczkach prawnych oraz polubownym załatwianiu spraw. Raczej rozsądne negocjacje, niżeli śledztwa. Tymczasem tutaj trzeba było tęgigo śledczego, który szczegółowo przeanalizowałby sprawę oraz dostrzegł powiązania pomiędzy zjawiskami oraz postaciami. Do tego Vasco raczej się nie nadawał, musiał to przyznać. Jednak mieli wśród siebie kogoś nieprzypominającego psa śledczego, który potrafił wywąchać trop wśród setki innych, prowadzących na daleka mieliznę. Crastinus spryciarz. Chłop miał rację! Rzeczywiście było dokładnie coś takiego. Czy owa dwójka jeźdźców, których minęli rzeczywiście stanowiła trop mogący doprowadzić do odpowiedniego rozwiązanie. Aczkolwiek pytanie, jakie własciwie rozwiązanie byłoby najsensowniejsze. Czy na końcu smyczy, która trzymała Malliusza Glaucję, Magnusa oraz owego ewentualnie budowlańca Kapito nie jest ktoś zbyt silny, ażeby mieć go za jakiegoś przeciwnika. Jeśli Kapito bawi się budowami, to co jeśli jego patronem jest Marek Licyniusz Krassus? Trudna sprawa, bardzo trudna się wydawała dumającemu Vasco, który jednak pełen podziwu spoglądał na domyślnego Crastinusa.
- Wspaniale! - skomplementował go. - Rzeczywiście, Kapito jest brodaty, ewentualnie jakieś inne wyróżniające elementy wyglądu?
 
Kelly jest offline  
Stary 04-10-2017, 16:52   #72
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Ella była ciekawa kim jest ta dwójka, nie licząc tego że najpewniej byli kochankami. Przyjrzała się im uważniej nim jeszcze spostrzegli jej obecność, może potem uda się jej dojrzeć ich w towarzystwie i odpowiednio umiejscowić w strukturze domu.

- Wybaczcie Panie, Pani. - Pokłoniła się nisko, przepraszając za swe zachowanie. - Przybyłam do tego domu razem z mym Panem Tytusem Vasco. - Powoli wyprostowała się starając się by jej mina rzeczywiście miała w sobie odrobinę skruchy. - Skierowano mnie tutaj, gdyż odniosłam rany i podobno mogłabym odnaleźć tu kogoś kto pomoże mi je opatrzyć.
 
Aiko jest offline  
Stary 06-10-2017, 10:24   #73
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zastanawiająca była reakcja Gnejusza Megarusa na bądź co bądź niespodziewane dla niego słowa Crastinusa. Pokiwał tylko głową na wieść, iż Magnus i Glaucja napadli na kobietę i zabili starego Roscjusza. Zupełnie jakby niczego innego po nich się nie spodziewał. Westchnął tylko i dał znak swemu synowi, by uzupełnił czarki z winem.

Miejscowy trunek był mocny, mocny i smaczny.
- Kapito nie nosi brody. Jest stary, suchy, siwowłosy.
- Wygląda jak szerszeń. –
zauważył siedzący Lucjusz.
Gnejusz spiorunował syna wzrokiem, ale po chwili uśmiechnął się lekko.
- Faktycznie trochę przypomina szerszenia.

Gospodarz upił spory łyk wina. Widać było, że zbiera się na zwierzenia.
- Powiedzcie mi. Jesteście przyjaciółmi Roscjusza młodszego? – spytał jakby chciał rozwiać resztę wątpliwości.
- To za wiele powiedziane. Po prostu pomagamy komuś, kto chce go oczyścić z zarzutu ojcobójstwa. – powiedział Rosa.
- A więc to tak sprawy stoją. – pokiwał głową Gnejusz Megarus.
– A więc Sekstus wpakował się w niezłe tarapaty, skoro oskarżają go o zabójstwo starego – zauważył. – To dla mnie nowina.

Potrząsnął głową i pochylił się do przodu, patrząc na światło w oknie willi nowego sąsiada.
– Kapito i Magnus chcą się go na dobre pozbyć. Nie spoczną, póki nie umrze.
Wino zaczęło rozwiązywać język Gnejusza.
– To jeden parszywy skandal! – wybuchnął – Wszyscy wiedzą, że coś w tej sprawie śmierdzi, ale nikt palcem nie kiwnie. Ja próbowałem, ale to nic nie dało.
– Zacznij od początku. Od kiedy nieboszczyk Roscjusz był skłócony z Magnusem i Kapitonem? –
spytał Rosa.
– Odziedziczyli to w dniu swych narodzin. Wszyscy trzej mieli jednego dziadka. Ojciec Sekstusa był najstarszym z trzech synów, Kapito i Magnus są dziećmi młodszych. Kiedy dziadek umarł, całe gospodarstwo przeszło w ręce pierworodnego syna, oczywiście – ojca starszego Sekstusa. Wiem tylko, że niezgoda przeniosła się na następne pokolenie, Kapito z Magnusem zawsze byli przeciwko staremu Sekstusowi, zawsze coś knuli, by przechwycić większy udział w rodzinnych dobrach. Tak czy inaczej, udało im się. Kilka naiwnych dusz w Amerii sądzi, że po prostu uśmiechnęła się do nich Fortuna. Każdy, kto ma w czaszce jakiś mózg, widzi, że musieli pobrudzić sobie ręce krwią, choć byli dość sprytni, by je umyć.
– No, dobrze –
powiedział Tytus Vasco. – Ojciec starszego Sekstusa dziedziczy rodzinny majątek. Starszy Sekstus Roscjusz jest jego głównym spadkobiercą... zakładam, że był najstarszym z synów?
– Był jedynym męskim potomkiem. Roscjusze nie są za bardzo płodni.
– Dobrze więc, zatem stary Sekstus Roscjusz dziedziczy po ojcu, ku wielkiej zgryzocie swych zubożałych kuzynów. Jak dalece byli zubożali? –
Drążył temat Tytus.
– Ojciec Kapitona otrzymał jedną z posiadłości nad Narem, wystarczającą na skromne utrzymanie. Najgorzej miał Magnus. Jego ojciec stracił odziedziczone gospodarstwo i na koniec się zabił. To dlatego Magnus wyjechał do Rzymu, chciał się tam jakoś urządzić.
– Rozgoryczeni ludzie, czyli Stary Sekstus był żonaty dwa razy. Owocem pierwszego związku jest Sekstus filius. Żona umiera i Sekstus pater żeni się powtórnie. Rodzi się drugi syn, Gajusz, a ukochana młoda żona umiera przy porodzie. Młody Sekstus przejmuje zarządzanie majątkiem na wsi, a ojciec wyjeżdża z Gajuszem do Rzymu. Aż po trzech latach, w wigilię triumfu Sulli, młody Sekstus wzywa ojca i brata do Amerii. Gajusz umiera tam wskutek zatrucia pokarmem. – podsumował Crastinus.

Gnejusz pokiwał głową i pociągnął łyk wina.
- Wróćmy zatem do minionego września. Sekstus Roscjusz ginie z ręki skrytobójcy w Rzymie. Świadkowie widzieli głównego sprawcę, postawnego mężczyznę w czarnej szacie, kulejącego na lewą nogę. – ciągnął dalej Crastinus.
– Magnus, bez wątpienia!
– Wydawało się, że zna swoją ofiarę. Był też leworęczny i bardzo silny.
– Magnus.
– Zabójcy towarzyszyło dwóch innych zbirów. Jeden z nich był olbrzymim blondynem.
– Malliusz Glaucja.
– Tak. Ten trzeci? Z brodą?
– Kto wie? –
skwitował Gnejusz.
- Właściciel zajazdu w Narni twierdzi, że Glaucja jechał z wieścią prosto do Kapitona. Kto pierwszy powiadomił Sekstusa Roscjusza o śmierci ojca? – spytał Rosa.
– Tak, to byłem ja – potwierdził Gnejusz.
– Usłyszałem o tym przy studni publicznej w Amerii. Kiedy tego popołudnia spotkałem Sekstusa, byłem przekonany, że już o wszystkim wie. Kiedy jednak złożyłem mu wyrazy współczucia, wyraz jego twarzy... No, wyglądał dziwnie. Nie mógłbym tego nazwać żalem. Wiecie zapewne, że nie było między nimi wielkiej miłości. W jego oczach zobaczyłem raczej lęk.
– A zaskoczenie? Szok?
– Niezupełnie. Strach i niepewność.
– Tak. A następnego dnia przybywa bardziej oficjalny posłaniec, wyprawiony przez domowników starego z Rzymu.

Gnejusz skinął głową.
– A dzień później przywieziono zwłoki. Roscjusze chowani są na małym wzgórzu za willą; w czysty dzień widać stąd groby. Sekstus pochował ojca na ósmy dzień, po czym rozpoczął siedmiodniową żałobę. Nigdy jej nie ukończył.
– Dlaczego?
– Ponieważ w tym czasie nadjechali żołnierze. Musieli przybyć z północy, z miasta Volaterrae w Etrurii, które Sulla oblegał, walcząc z niedobitkami sił Mariusza. W każdym razie zjawili się i publicznie obwieścili na rynku, że Sekstus Roscjusz Starszy został ogłoszony wrogiem państwa, a jego śmierć w Rzymie była legalną egzekucją na rozkaz naszego czcigodnego Sulli. Cały jego majątek uległ konfiskacie i miał zostać zlicytowany... ziemia, domy, klejnoty, niewolnicy. Podali datę i miejsce, gdzieś w Rzymie.

– Jak na to zareagował młodszy Sekstus? – spytał Tytus Vasco.
– Nikt tego nie wie. Zamknął się w swojej willi, odmawiając wychodzenia i przyjmowania kogokolwiek. To całkiem normalne dla człowieka w żałobie, ale Sekstus stał w obliczu utraty wszystkiego, co miał. Ludzie zaczęli mówić, że może to prawda, że jego ojca proskrybowano. Kto wie, co on tam robił w Rzymie? Może był szpiegiem Mariusza, a może przyłapano go w jakimś spisku przeciwko Sulli.

– Ale proskrypcje, według prawa, zakończyły się pierwszego czerwca. Roscjusz zginął we wrześniu. –
zauważył Tytus.
– Mówisz jak adwokat. – Gnejusz wzruszył ramionami. – Jeśli Sulla chciał czyjejś śmierci, dlaczegóż nie miałoby to być zgodne z prawem, skoro tak chce dyktator?
– Czy licytacja zainteresowała dużo osób? –
spytał Crastinus.
– Wszyscy wiedzą, że one są fikcyjne. Po co zadawać sobie trud? Jakiś przyjaciel Sulli wygra ją, płacąc grosze, a każdy, kto spróbowałby podbijać cenę, zostałby wyprowadzony z sali. Wierz mi, wszystkich nas zaskoczyło, kiedy Magnus zjawił się z bandą rzymskich zbirów u drzwi Sekstusa Roscjusza, z jakimś oficjalnym dokumentem w ręku, i nakazał mu natychmiast oddać cały majątek i opuścić dom.
– Tak łatwo go wyrzucono?

– Nikt nie widział, co właściwie zaszło, prócz niewolników oczywiście. Ludzie kochają ubarwiać historie. Niektórzy mówili, że Magnus zastał go palącego mirrę u grobu ojca, wytrącił mu kadzielnicę i przegonił, grożąc włócznią. Inni zaklinają się, że zdarł Sekstusowi z pleców odzienie i wygnał nagiego na drogę, szczując psami. Nic na ten temat nie słyszałem od samego Sekstusa. Odmówił odpowiedzi, a ja nie chciałem naciskać. W każdym razie Sekstus i jego rodzina spędzili noc u zaprzyjaźnionego kupca z Amerii, a następnego ranka Kapito wprowadził się do willi. Sekstus udał się potem do Kapitona, znów nikogo przy tym nie było... i w końcu ten zezwolił mu na powrót do posiadłości, każąc mu zamieszkać w małymi oddalonym domku, gdzie zazwyczaj umieszcza się sezonowych robotników w czasie żniw.
– I na tym się skończyło?

– Niezupełnie. Zwołałem zebranie dekurionów i powiedziałem, że coś musimy zrobić. Wierzcie mi, niemałej perswazji wymagało nakłonienie niektórych z tych staruchów do podjęcia decyzji. Przez cały czas Kapito wlepiał we mnie przez stół swe płonące ślepia – o tak, Kapito zasiada w naszej radzie municypalnej. Wreszcie zadecydowano, że powinniśmy złożyć protest przeciw proskrypcji Sekstusa Roscjusza, postarać się o oczyszczenie jego imienia i dopilnowanie, by majątek zwrócony został jego synowi. Kapito zgadzał się na wszystko. Sulla był wciąż w obozie pod Volaterrae, wysłaliśmy więc doń dziesięcioosobową delegację, by przedłożyła mu nasz protest... – mnie, Kapitona i ośmiu innych.
– I cóż na to Sulla? – spytał Rosa
– Nigdy do niego nie dotarliśmy. Najpierw kazano nam czekać. Trzymali nas przez pięć dni, jakbyśmy byli dopraszającymi się łaski barbarzyńcami, a nie rzymskimi obywatelami składającymi petycję. Wszyscy się niecierpliwili i wyrzekali; porzuciliby sprawę i wrócili do domów, gdybym ich nie zawstydził i nie zmusił do doprowadzenia sprawy do końca. W końcu dopuszczono nas nie przed oblicze Sulli, lecz do jego zastępcy, Greka Chryzogonosa. Wszystko, co nam wtedy powiedziano, to że ów Chryzogonos jest potężnym człowiekiem, któremu Sulla użycza łaskawego ucha. Powiedziałem im, że chcemy się widzieć z samym dyktatorem, ale wszyscy sekretarza i adiutanci potrząsnęli głowami nade mną jak nad dzieckiem i odrzekli, że o wiele lepiej będzie, jeżeli najpierw pozyskamy sympatię jego zausznika, który wtedy sam przedłoży Sulli naszą sprawę.
– I uczynił to? – spytał Tytus

Gnejusz spojrzał na niego ponuro.
– Było tak – zaczął. – Udało się nam w końcu uzyskać audiencję i zaprowadzono nas przed oblicze Jego Złocistości, który siedział, wpatrując się w sufit, jakby ktoś zdzielił go młotkiem w czoło. Potem uśmiechnął się. Wysłuchał naszej petycji potem każdy z nas powiedział swoją kwestię – to jest, oprócz Kapitona, który trzymał się sztywno z tyłu i milczał jak głaz. Wówczas Chryzogonos powstał ze swego krzesła. Powiedział nam, że jesteśmy dobrymi Rzymianami, skoro tyle wysiłku wkładamy w szukanie sprawiedliwości Powiedział, że takie wypadki, jak przez nas opisany, zdarzają się bardzo, bardzo rzadko, ale rzeczywiście garstka obywateli została niesłusznie proskrybowana, co jest naprawdę godne pożałowania. Najszybciej, jak się da, przedłoży naszą prośbę samemu Sulli. Tymczasem powinniśmy zachować cierpliwość. Odchrząknąłem i zebrałem się na odwagę, by powiedzieć, że jeśli nie dane nam będzie widzieć Sulli, to chcemy uzyskać choć jakąś jasną odpowiedź, zanim wrócimy do Amerii. W końcu skinął głową i rzekł: „Oczywiście, oczywiście”, dodając, że po powrocie do Rzymu osobiście weźmie do ręki pióro i skreśli imię Sekstusa Roscjusza z listy proskrypcyjnej, i zajmie się tym, by jego majątek zwrócono jego synowi. Będziemy oczywiście musieli cierpliwie poczekać, ponieważ tryby sprawiedliwości obracają się w Rzymie wolno, ale nigdy wbrew woli ludu. Tej nocy świętowaliśmy w naszej tawernie w Volaterrae przy winie i pieczonym jagnięciu, i spaliśmy dobrze, a nazajutrz wróciliśmy i zajęliśmy się własnymi sprawami.
– Cóż było dalej?
– Nic. Sulla i jego armia zakończyli interesy w Etrurii i wrócili do Rzymu.
– Nie dostaliście wiadomości od Chryzogonosa?
– Ani słowa –
odrzekł Gnejusz, wzruszając z zakłopotaniem ramionami. – Wiecie, jak to jest, jak ludzie pozwalają takim sprawom więdnąć. Jestem rolnikiem, a nie politykiem. Napisałem w końcu w grudniu list, potem drugi w lutym. Bez odpowiedzi. Być może coś by ruszyło z miejsca, gdyby sam Sekstus Roscjusz dobijał się o swoje, ale on odosobnił się jeszcze bardziej. Wraz z rodziną pozostał w tym małym domku w swej dawnej posiadłości i nie dawał znaku życia. Zupełnie, jakby byli uwięzieni albo jakby Kapito obrócił ich w niewolników. No cóż, skoro mężczyzna sam nie walczy o swoje sprawy, nie można oczekiwać, by popychali go do tego sąsiedzi.
– Jak długo to się ciągnęło?

– Do kwietnia. Wówczas coś musiało zajść między Sekstusem i Kapitonem. W środku nocy Sekstus zjawił się u mych drzwi z żoną i córkami. Przyjechali zwykłym wozem zaprzężonymi w woły, ściskając swoje rzeczy w rękach, bez choćby jednego niewolnika ani woźnicy. Poprosił mnie o przenocowanie i oczywiście przyjąłem ich. Zostali u mnie przez cztery czy pięć nocy, nie pamiętam...

Tymczasem słońce schyliło się ku zachodowi i nastała ciepła noc. Cykady rozpoczęły swój cowieczorny koncert, a mocne wino rozgrzało ich krew i stępiło zmysły. Mieli za sobą długi męczący dzień. Na szczęście gospodarz zaoferował im nocleg.


***



Słowa Elli wprowadziły kobietę w rozbawienie. Uśmiechnęła się znacznie cieplej do dziewczyny i mruknęła.
- Nie jestem żadną panią. Jestem Dora. Służę w kuchni u Megarusów. A to Karus. Jest oddźwiernym po sąsiedzku.

Mężczyzna tylko skinął głową i wyszedł.
- Pokaż co Ci się przytrafiło.
Kobieta obejrzała stłuczenia Elli i posmarowała je jakąś cuchnącą maścią wyjętą z jednej z szafek.
- Jak to się stało? Takie siniaki. Ktoś Cię pobił? – spytała.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 13-10-2017, 12:44   #74
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Czyli pojawił się jakiś osobnik imieniem Chryzogonos. Interesujące posiadał miano. Wprawdzie właściwie Tytus nie był biegłym mówcą w języku greckim, jednak podobnie jak większość znał podstawowe słowa. „Chryso” oznaczało złoto. Prawdopodobnie więc zbieg okoliczności sprawił, iż urzędnik ów sprzedawał, kupował przywileje oraz chronił tych, którzy mu zapłacili. Czyżby wobec tego owa osoba właśnie chroniła tamtych napastników?
- Czy wtedy Sekstus nie mówił wam, zacny gospodarzu, co się stało ową kwietniową nocą? - spytał Tytus. - Rozumiem, ze przybył przenocować, zaś wy nie odmówiliście obowiązkowi szacownego gospodarza. Może jednak jego żona czy dzieci coś rzekły. Często bowiem ludzie chcą się poskarżyć półgębkiem, nawet jeśli nie wypowiada tego głowa domu.
Vasco bowiem pogubił się już w gąszczu owych zdarzeń, ale jednak liczył na jakiś kolejny punkt zaczepienia. Bowiem póki co nie za bardzo wiedział, jak ugryźć przeciwników.
 
Kelly jest offline  
Stary 14-10-2017, 13:54   #75
 
sickboi's Avatar
 
Reputacja: 1 sickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwu
Crastius poczuł, że robi mu się gorąco. Nie był jednak pewien czy to od wina, czy od kolejnych elementów układanki związanej ze śmiercią starego Roscjusza. Choć wieczór był chłodny, do czego przyczyniał się wiejący od strony wzgórz wiatr, na czole weterana perlił się pot. Gdy młody Lucjusz podszedł do niego by uzupełnić puchar winem, zakrył naczynie wierzchem dłoni. Był pewien, że to co za chwile powie ich gospodarz będzie niezmiernie ważne i wolał zachować trzeźwy umysł do końca. Nie pomylił się, bowiem Megarus odkrył przed śledczymi kolejne mroczne tajemnice związane z zabójstwem. Jednocześnie przyniosły one Marcusowi tylko coraz więcej pytań. I coraz więcej wątpliwości. Mężczyzna już wcześniej podejrzewał, że ta sprawa ma jakieś drugie dno, że jest w nią zamieszany ktoś potężny, kto posiada środki i umiejętności, aby wszystko zatuszować. Teraz zaś odniósł wrażenie, że jest coś jeszcze.

-Jesteś pewny, czcigodny gospodarzu, że tak to właśnie było?- zapytał Crastinus nachylając się w kierunku Megarusa.

-Nie twierdzę bynajmniej, że kłamiesz. Widać przecież, że jesteś uczciwym i praworządnym Rzymianinem. Takim, którego wzorem był sam Katon Cenzor. Chodzi mi o coś innego- dodał zaraz, zdając sobie sprawę, że mógł obrazić rozmówcę.

-Nie za bardzo jestem w stanie pojąć dlaczego wpierw wygnano Roscjusza młodszego z majątku, by potem go przyjąć, a następnie ponownie wyrzucić w kwietniu. Jeśli, jak ustaliliśmy, za zabójstwem starego rzeczywiście stoją Kapiton i Magnus, a ich celem było przejęcie rodowej siedziby, to po co ta cała zabawa? Niech opętają mnie Larwy*, jeśli nie dzieje się tu coś dziwnego!- Marcus ponownie uderzył się otwartą dłonią w udo.

-Myślę, że odwiedziny u Roscjuszów są konieczne. Tak samo jak możliwie najszybsze poznanie owego tajemniczego jegomościa, który zakupił pozostałe ziemie starego. Szlachetny Megarusie, znasz kogoś kto posiada jakąś wiedzę w tym temacie?-

__________________________________________________

Larwy - utożsamiane z Lemurami złe duchy, tylko brzmi obrzydliwiej
 
sickboi jest offline  
Stary 17-10-2017, 19:16   #76
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Aratus był wypoczęty i gotów do działania. Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe po jego przeżyciach. Uśmiechał się lekko słuchając opowieści przyjaciela. Nie dlatego, że było mu szczególnie do śmiechu, ale dlatego że bądź co bądź udało mu się wydostać z niebezpiecznej sytuacji. Teraz czuł się bezpieczny, a pojmanie niewolnika który go zdradził dawało mu dodatkową satysfakcję. Gdy prawnik skończył pokiwał głową

-Aha. Polityka - rzucił krótko jakby było to wystarczające wytłumaczenie. Chciał od niej uciec, a został wciągnięty w machinację Rzymu. Wieczne miasto potrafiło złapać człowieka w swoje szpony. Dlatego marzył o słońcu Azji Mniejszej. O ziemi, którą tam posiadał, marzył o kolejnych wojnach, które mógłby toczyć, o bogactwach z nich płynących i spokoju jakie mogły mu dawać. Wiedział jaki miał talent i nie zamierzał go marnować, jednakże to było gdzieś w przyszłości. Teraz należało dokończyć inną sprawę.

-Trzeba koniecznie sprawdzić to miejsce. Może mają dla siebie jakieś wiadomości? Być może wcale nie głupie byłoby poproszenie Askaniusza o napisanie wiadomości, prośby o spotkanie. Tak sobie myślę, że gdybym wraz z paroma ... "przyjaciółmi" pojawił się na miejscu spotkania to Grek mógłby stać się bardziej rozmowny. Moglibyśmy zadać mu kilka pytań, wszakże znalazłby się w dość nie ciekawej sytuacji ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 17-10-2017, 19:24   #77
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Słowa Elli wprowadziły kobietę w rozbawienie. Uśmiechnęła się znacznie cieplej do dziewczyny i mruknęła.
- Nie jestem żadną panią. Jestem Dora. Służę w kuchni u Megarusów. A to Karus. Jest oddźwiernym po sąsiedzku.

Mężczyzna tylko skinął głową i wyszedł.
- Pokaż co Ci się przytrafiło.

Kobieta obejrzała stłuczenia Elli i posmarowała je jakąś cuchnącą maścią wyjętą z jednej z szafek.
- Jak to się stało? Takie siniaki. Ktoś Cię pobił? – spytała.
Ella uśmiechnęła się i posłusznie pokazała swoje stłuczenia.
- Mieliśmy kolizję z drugim wozem i wypadłam. Dziękuję za pomoc.
- Ach, tak … młody panicz powoził. Chłopcy mówili. Biedny Finbar połamał sobie żebra. Ech … - westchnęła wycierając palce o lnianą szmatkę.
- Taki to nasz los, niewolników. Ja nie mam prawie żadnych wieści o bracie, nawet nie wiem, czy żyje. - otarła łzę płynącą jej z oka.

Ella przytaknęła. Pamiętała swojego Pana, który sprzedał ją starszemu Vasco. Po tamtych czasach, życie z rodziną Tytusa zdawało się być rajem.
- A był na wozie podczas wypadku, może coś kojarzę. Choć przyznam, że byłam lekko zamroczona po zsunięciu się ze zbocza. - Ella była ciekawa czy kobieta jest w stanie zdradzić jej coś ciekawego, ale nie chciała naciskać.
Niewolnica uśmiechnęła się przez łzy.
- Och nie. Mój brat służył u Roscjuszy, ale wywieźli go do Rzymu. - ściszyła głos. - Ponoć sprzedali go komuś znacznemu.
- A u którego z Roscjuszy? Jakiś czas temu widziałam Sektusza Rocjusza. - Ella chciała wyglądać na kogoś kto bardzo chce pomóc. Była ciekawa czy ów “brat” opowiadał Dorze, o tym co działo się u jego panów. - Czy brat wspominał może coś o swym Panu?
 
Aiko jest offline  
Stary 20-10-2017, 12:20   #78
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Pytanie Tytusa Vasco wprowadziło Megarusa Starszego w zakłopotanie.
- Cóż, niewiele mówił. Prawdę powiedziawszy, to trzymał język za zębami, jakby bał się cokolwiek powiedzieć. Jego kobiety też milczały.
- Niezupełnie … -
wtrącił się Lucjusz. – Roscja Starsza mówiła mi, że jej ojciec kłócił się o coś z Kapitonem. Raz tylko udało jej się podsłuchać, że mówili o jakiejś Elenie.

Gnejusz pokiwał głową:
- Sam nie mam pojęcia dlaczego Kapiton pozwolił im zostać, a potem wygnał. Dziwna sprawa. Nie wiem, czy zamierzacie odwiedzić moich sąsiadów, ale wiem, że na to dzisiaj jest za późno.
Faktycznie słońce skryło się już za horyzontem, a gwiazdy i księżyc przejęły od niego obowiązki oświetlania ziemi.

Tymczasem w innej części domostwa Ella rozmawiała z Dorą. Pytanie dziewczyny wywołało smutek na twarzy niewolnicy.
- Och służył u nieszczęsnego starego Roscjusza. Tego co go zabili w Rzymie. On i jeszcze Feliks byli przy jego śmierci. Ale nowy pan, Kapito zabronił im o tym mówić. Trzymał ich zamkniętych, a w końcu sprzedał do Rzymu do jakiegoś bogacza. Chryzopraza … czy jakoś tak.

Nic więcej Dora nie umiała powiedzieć, zaś Ella musiała wracać do Tytusa Vasco, gdyż posłano po nią niewolnicę. Jej pan udawał się na spoczynek i potrzebował jej pomocy.

Miejscowe wino bowiem okazało się mocne. Tak mocne, że biesiadnicy obudzili się nazajutrz, gdy słońce już wysoko stało na niebie.

Zbudził ich wszędobylski Lucjusz.
– Nareszcie – powiedział, przesadnie artykułując słowa, jak dziecko naśladujące karcący ton rodziców. – Dwa razy próbowałem Was dobudzić. Wszyscy inni są na nogach od wielu godzin.

Za Lucjuszem do sypialni wszedł Gnejusz. Wyciągnął z fałd tuniki zwinięty pergamin.
– Petycja, którą rada miejska Amerii przedłożyła Sulli, a właściwie Chryzogonosowi, protest przeciwko proskrypcji Sekstusa Roscjusza. To kopia, którą zachowaliśmy dla siebie. Oryginał musi być gdzieś na Forum, ale tego typu dokumenty lubią znikać, jeśli są dla kogoś niewygodne, nieprawdaż? To jednak jest ważna kopia, nosi podpisy nas wszystkich, włącznie z Kapitonem. Na nic się nie przyda tu, u mnie w domu. Może zrobicie z niej jakiś pożytek w Rzymie.

Przy posiłku, przy którym zebrali się wszyscy pod wielkim figowcem Gnejusz przysunął się do Crastinusa:
– Jeśli zamierzałeś jeszcze raz rzucić okiem na Kapitona i spółkę przed wyjazdem, to będziesz rozczarowany.
– Czemuż to?

– Posłałem Lucjusza po coś do miasta dziś rano i w drodze powrotnej minął się z całą trójką. Magnus mruknął coś z lekka tylko obraźliwego, więc Lucjusz grzecznie zapytał ich, dokąd się wybierają. Kapito odpowiedział, że na polowanie do jednej z jego nowych posiadłości nad Tybrem. To naturalnie oznacza, że nie będą mogli tu wrócić przed zmierzchem, o ile w ogóle zamierzają dziś wracać.
– Czyli willą rządzi teraz żona Kapitona.

– Ach, te plotki... Lucjusz zasłyszał w mieście, że ponoć strasznie się wczoraj pokłócili i po zmierzchu stara wypadła z domu jak burza, udając się do córki w Narnii. To znaczy, że nikt tam teraz nie rządzi poza starym zarządcą odziedziczonym przez Kapitona po Roscjuszu. Wieść gminna niesie, że pije całymi dniami wino i nienawidzi nowego pana. Mówię ci to tylko na wypadek, gdybyś miał jakieś nie zakończone sprawy w domu Kapitona. Skoro i pan, i pani, i ich przyjaciele wyjechali, utrudni ci to pewnie ich zakończenie. A może nie...

Powiedział, po czym wrócił do ogólnej rozmowy z uśmieszkiem zadowolonego z siebie konspiratora.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 24-10-2017, 09:47   #79
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jak to stwierdził pewien pisarz „raz się złajdaczysz, łajdakiem zostaniesz”. Aratus nie obdarzał Askaniusza specjalnie tkliwymi uczuciami. Nie ufał za obol w jego szczerość i prawdziwą skruchę.

Zatem po zmuszeniu zdrajcy, by napisał list z prośbą o spotkanie sam się udał z Grekiem na Palatyn, by mieć pewność, że wiadomość zostanie właściwie dostarczona, a Askaniusz w żaden sposób nie ostrzeże Tryfiliosa, o tym że wpadł.

Na wszelki wypadek posłał też jednego z niewolników Cycerona do swego przyjaciela Quintusa Megarusa zwanego Gulo, z prośbą by stawił się z dwójką zaufanych ludzi. Nie pomylił się. Wkrótce Gulo wraz z dwoma innymi ludźmi stawił się przed nim. Uśmiechnięty jakby znalazł na ulicy sakiewkę ze złotem. Aratusowi zdało się, że poznaje jego towarzyszy i faktycznie obaj byli byłymi legionistami.

Wszyscy trzej mieli ze sobą drewniane, okute pałki i jak wyjaśnił Gulo „coś poważniejszego” w fałdach szat.

Tak przygotowani ruszyli z Askaniuszem i jego pismem na Palatyn. Pogoda im sprzyjała. Dzień był bowiem pochmurny i choć nie spadła ani kropla deszczu, to przynajmniej słońce nie prażyło tak niemiłosiernie.
Wkrótce zbliżyli się do niewielkiego parku na Palatynie. Askaniusz idący pierwszy nagle zatrzymał się, a podążający za nim Aratus omal nie wpadł na jego plecy.

Park był prawie pusty. Prawie, bo na jednej z ławek siedziała dziewczyna. Trzymała w ręku świstek papieru i czytała. Zresztą tylko dlatego ich nie zauważyła. Gdy skończyła zwinęła kartkę i ukryła pod ławką.
Gdy podniosła głowę, Aratusa uderzyła jej uroda. Znał tą dziewczynę. Nagle jakby wyczuwając jego spojrzenie dziewczyna spojrzała prosto na niego. W jej oczach dostrzegł strach. Wstała szybko i spuściła głowę nerwowo wygładzając tunikę.

Roscja Starsza, córka Sekstusa Roscjusza ruszyła pospiesznie w stronę domu Cecylii Metelli. Starając się ominąć z dala Aratusa i jego kompanów.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 26-10-2017, 17:01   #80
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Bardzo interesujące.
- Może powinniśmy się udać tam, póki jest szansa na porozmawianie ze starszym zarządcą – stwierdził Vasco.
Ogólnie był w dobrym nastroju. Najadł się,wyspał oraz spędził noc przy boku Elli. Chodziło właściwie o to, żeby złapać byka za rogi, czyli nie tylko rozwiązać sprawę, bowiem to wydawało się, zostało mniej więcej dokonane, ale uratować młodszego panicza. Ogólnie wszystko było naciągane, choć robota Kapitana oraz jego bandziorów wydawała się pewna. Jednak taka pewność niewątpliwie nie wystarczyłaby, gdyby jeszcze doszła kwestia pozycji Chryzogonosa. Jednak istniała szansa. Chryzogonos był potężny, czyli miał również potężnych wrogów. Gdyby dowiedzieli się, iż był zamieszany prawdopodobnie w spisek, pewnie chętnie wykorzystałby to przeciwko niemu ratując przy okazji klienta. Mogliby jednocześnie przy okazji zyskać patrona. Jednak kto miałby na to ochotę? Błąd mógłby wiele kosztować przecież wszystkich uczestników.
 
Kelly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172