Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2007, 21:08   #12
Sylvain
 
Reputacja: 1 Sylvain nie jest za bardzo znany
Wolf

Ostatni wolny dzień spędził na dopieszczaniu renowacji EVO. Skończył dopiero koło południa. Nawet się nie przebierał, tylko od razu wskoczył za kierownicę i pojechał na wzgórza, sprawdzić nastawy zawieszenia.
- No stary. Jesteś zdrowy- powiedział do samochodu po dwóch godzinach testu.

W domu czekał John z obiadem, który udało mu się wmusić w Wolfa
- Tak jak samochód potrzebujesz paliwa- skwitował "filozoficznie"

Po obiedzie i prysznicu, a właściwie to po prysznicu i obiedzie ponownie wsiadł do EVO i pojechał na strzelnicę.
"Jeszcze tylko prę godzin"- ta myśl wypełniała jego umysł przez cały dzień, zaówno gdy grzebał EVO, jeździł nim czy strzelał.

Wrócił koło 18, przeszedł przez kuchnię i zabrał do pokoju tależ z kanapkami. Jadł z oczyma wlepionymi w komputer.
- Wciąż te same brednie- powiedział do powietrza.
Zamknął laptop i wyczyścił broń.
Rzucił się na łóżko i zapalił papierosa. Palił powoli, mocno zaciągając się. Przymknął oczy.
"Jeszcze tylko parę godzin"
"Jeszcze tylko parę godzin"
"Jeszcze tylko parę godzin"
Powtarzał w myślach jak mantrę i próbował zmusić się do snu, który jak zawsze nie chciał przyjść.
Od lat spał najwyżej 4 godziny na dobę, więcej ani nie potrzebował, ani nie potrafił.
Mimo prób sen nie chciał przyjść.

Przyszły wspomnienia, obrazy, dźwięki najpierw powoli a potem szybciej. Kolejny i kolejny. Nie odganiał ich. Uśmiechał się sam do siebie i do nich.
Wiedział, że nie odejdą. Pojawiały się co kilka dni, czasem godzin, czasem nie było ich tydzień, miesiąc by potem powrócić z kilkukrotną siłą.

Wstał, wyszedł do pokoju obok, do sankturaium zdjęć, wspomnień, radości i bólu. Do 4 nad ranem przeglądał fotografie, oglądał filmy, palił papierosa za papierosem. Nauczył się już, że nie ma sensu z nimi walczyć, że nie odejdą, że najlepiej jest dać im się skończyć.

Nie wiedział kiedy w końcu usnął. Usnął z głową w albumie i ręką w popielniczce.

Obudziło go delikatne szturchnięcie Johna.
- Już siódma.

Wolf kiwnął głową i rozejrzał się nerwowo dookoła próbując złapać kontakt z rzeczywistością. W ciągu sekundy do mózgu dotarły właściwe impulsy i dane.

Wstał i w drodze do pokju zaczął się rozbierać. Rzucił ubranie na łóżko i wszedł pod prysznic.
Przez kilkanaście kolejnych minut polewał się na przemian zimną i gorącą wodą, pobudzał do działania cały organizm.

Wyszedł i ubrał szlafrok. W tym storju, wiedząc, że spotka się to, jak zwykle, z karcącym spojrzeniem Johna, zszedł na śniadanie.
Pochłonał je szybko i z filiżanką kawy wyszedł na ogród. Przez kolejne kilkanaście minut kontemplował otoczenie pijąc kawę i paląc papierosa za papierosem.
Gdy skończył bez słowa poszedł na górę i zaczął przygotowywać się do wyjścia na spotkanie sekcji.

Włożył czarne, wojskowe buty, takie same bojówki i golf, ubrał szelki z bronią i narzucił na to skórzaną kórtkę w tym kolorze a na głowę ubrał baseballówkę.
Do plecaka spakował laptop.

Zbiegł po schodach na odchodne mówiąc do Johna
- Nie wiem kiedy wrócę.
John nie odpowiedział.

Wskoczył do EVO i wyruszył do centrum. Miał sporo czasu, ale chciał jeszcze "chwilę" pojeździć by upewnić się czy na pewno z EVO wszystko jest w porządku. Potrzebował też wyciszenia.

W recepcji skinał głowa ochronie i bez słowa podał przepustkę.
Wyjechał na górę. Wszedł do 606 i rozejrzał się. Tabliczka po lewej informująca, kto będzie jego szefem przykuła jego uwagę tylko na moment.
"No to będzie interesująco"- pomyślał i wszedł do sali konferencyjnej.
Zgormadzonym w niej kiwnął głową i powiedział
- Jack Wolf. Miło mi czy jakoś tak.
Po czym rzucił plecak pod stół i usiadł przy stole.
 
Sylvain jest offline