Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2017, 21:53   #283
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Frederick Colonsky, jak to on, w głowie miał już opracowane dziesiątki planów na każde okazje, a także kilka płomiennych przemówień mogących poderwać serca niewiernych w fanatyczny szał świętych wojowników. Zachował jednak te wszystkie myśli dla siebie. Ostatnimi czasy poczuł jakby trochę wypadł z towarzystwa - najprawdopodobniej miało to związek z jego niedawną eskapadą do kurhanu razem z kapłanem "Towarzyska Śmierć" Adelmusem. Colonsky żałował, że nie mógł - mówiąc oględnie - rozpierdolić łba jakiemuś zwierzoczłekowi. No, ale różnie to bywa w życiu, gdy jedyny drużynowy medyk podąża na polowanie nieumarłej gęsi. Ostatecznie, odpowiadając na pytanie Wasyla, Colonsky odpowiedział swoisko i prawdziwie:
- Wyjebane mam na to. Myślę, że z naszą siłą, odwagą i kulturą osobistą możemy z powodzeniem przeprowadzić wypad ofensywny i ponownie znaleźć jakieś domostwa mutantów i pozabijać ich w kołysce. Z drugiej strony w tych krzaczorach niewiadomo ilu z nich się ukrywa, więc może i rację trzeba przyznać obecnemu tutaj Leonardowi. Wybaczcie za lekki brak inicjatywy, ale mam złe przeczucia. Gawiedź zastanawia się, czy tak łatwo pokonać demona, a jego ścierwo nie zawierało żadnych wnętrzności - na mój rozum to jakiś duch jest i mógł opętać kogoś obecnego przy "zabijaniu" demona... nie chciałem tego mówić przy wieśniakach, żeby nie wpędzać ich w paranoję, ale w tym szacownym gronie chciałbym jednak podzielić się swoimi wątpliwościami.
 
Anonim jest offline