Otworzyłam oczy, ból głowy był straszny.Spróbowałam usiąść , fala mdłości spowodowała, że w pół drogi do pozycji pionowej obróciłam się na bok i zwymiotowałam. Comotio cerebri postawiłam diagnozę, oby tylko, zaczęłam powoli poruszać kończynami, na szczęście nic nie miałam złamane.
-Doktorze Zagrodzki! Nic Panu nie jest?-zawołałam, mężczyzna klęczał koło mnie, po twarzy ściekała mu strużka krwi-Karolu ty krwawisz!
Szybko wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę i przycisnęłam do strzaskanego łuku brwiowego. Rozejrzałam się po okolicy, Zagrodzki uratował część naszego sprzętu, ale ile z niego będzie jeszcze działać! Jeden z mężczyzn wbiegł z powrotem do wraku samolotu, pozostali ukryli się w obawie przed wybuchem, na śniegu nieopodal mnie leżał nieprzytomny pilot.Podpełzłam do niego na czworakach, sprawdziłam puls, żył, przystawiłam ucho do jego ust, wyczułam delikatny powiew wydychanego powietrza.Potrząsnęłam nim delikatnie.
-Proszę Pana słyszy mnie Pan, niech Pan otworzy oczy!-przemawiałam do niego głośno i stanowczo. |