Mag stał za szeryfem i nie odzywał się. Po cóż miałby to robić, skoro wszystko było już powiedziane? Jedynie wpatrywał się w pomocnicę z cienia zarzuconego na głowę kaptura i oszczędnymi ruchami oczu oraz głowy rozglądał się po pomieszczeniu oczekując na odpowiedź razem z krasnoludem.
- Nie macie prawa! - prychnęła rozeźlona dziewczyna. - Mogę jeszcze raz zapytać, ale dostałam jasne polecenie. - dodała po chwili niechętnie, widząc, że łatwo się gości nie pozbędzie.
Po chwili weszła na schody i tam zniknęła w jednym z pokoi.
Przez chwilę wyglądało na to, że Harl rzeczywiście zrobi, co zapowiedział. Wparował wprawdzie do ratusza, jak do siebie, ale wyhamował grzecznie przy krzesłach w holu. Stamtąd rzucił długie spojrzenie w górę schodów, potem - krótsze - magowi.
- A, szlag by to… - warknął i wepchnął mu w ręce kosz. - Czekaj tu, jak mówiłem. Skoczę się przewietrzyć.
Kastor patrzył jeszcze przez chwilę na wyjście, w którym zniknął szeryf, po czym odstawił kosz i również ruszył się przejść. Dookoła pomieszczenia, aby przypadkiem zajrzeć co znajduje się w innych pomieszczeniach budynku. Nie zamierzał tam wchodzić, lecz przed otworzeniem każdych drzwi mimo wszystko należało posłuchać czy pracownica nie nadchodzi.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |