Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2017, 19:31   #82
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bez względu na to, jak bardzo szarogęsił się Mizo, jasną było rzeczą, że to Dusza grała pierwsze skrzypce w tym duecie i potrafiła skłonić swego towarzysza do różnych ustępstw - z czego (nie da się ukryć) skorzystał Ellisar.
Chociaż (nie da się ukryć) trudno było korzyścią nazwać fakt, że elf został wyciągnięty z łóżka (w którym najchętniej wylegiwałby się jeszcze parę dni, pławiąc się w sławie bohatera), z wizją konnej podróży.

Na szczęście Yaga była jeszcze bardziej uparta, niż demon, dzięki czemu Ellisar zdołał zjeść śniadanie.
Bogom niech będą dzięki za uparte (i mądre) staruszki, pomyślał elf, pochłaniając dość pospiesznie proste, acz smaczne jedzenie, które - jakimś cudem - mimo ponurych spojrzeń Mizo nie stanęło mu w gardle.

- Pani Yago, to było pyszne - zapewnił, czując w żołądku przyjemny ciężar. - Po raz drugi ratuje mi pani życie.
Był pewien, że Mizo zagłodziłby go na śmierć i nie uroniłby nawet łzy.

A potem się okazało, że może i kolejne okazje do ratowania owego jakże cennego dla elfa życia się przydarzą. Zapasy, jakie uszykowano na drogę, zdecydowanie życie ułatwiały, podobnie jak i mająca łagodzić ból mikstura.

- Dziękuję - powiedział. Prędzej trupem padnę, niż przekroczę dawkę, pomyślał chowając miksturę. Jeśli już miało go coś zabić, to nie jakieś krople. Nie mówiąc już o tym, że zdecydowanie nie spieszyło mu się do Ogrodów Tahary. Świat był piękny, życie było piękne - chociaż tu i ówdzie trochę bolesne.

* * *

Rzut oka na przywiązane do końskiego grzbietu juki skłaniał do refleksji - nie tylko nad tym, jak wspomniane zapasy ułatwią i przyspieszą podróż. Ellisar zaczął się zastanawiać, kiedy i jego trzeba będzie wspomóc kilkoma metrami liny, by nie wypadł z siodła i nie zwalił się na ziemię, łamiąc sobie przy okazji to i owo, co nie wpłynęłoby pozytywnie na panujący w grupie nastrój.

Zapasy na drogę stanowiły miłe zaskoczenie, ale prośba, by zabrali ze sobą Ditrusa zdecydowanie bardziej zaskoczyła Ellisara. A jeśli od niego miała ta decyzja zależeć...
- Zdecydowanie lepiej ruszać w świat w towarzystwie, niż samemu - powiedział - szczególnie jeśli są to pierwsze kroki w szeroki świat.
Zdecydowanie powinien był powiedzieć, że podróżowanie w tym akurat towarzystwie może byś skrajnie niebezpieczne, jako że kłopoty szły za nimi krok w krok, a czasami nawet ich wyprzedzały.
- Jestem pewien, że będzie się nam dobrze współpracowało - powiedział. Skinął głową Ditrusowi, po czym zwrócił się do Yagi. - Raz jeszcze dziękuję za opiekę - powiedział. - I do zobaczenia.

Z nikim więcej się nie żegnał. Gdzieś w oddali mignęła mu twarz Hiral, dziewczyny, z którą mile spędził spory kawałek nocy. Ucieszył się, że nic jej się nie stało, ale o czułych pożegnaniach lepiej było nawet nie myśleć.


Na siodło zdołał się dostać bez niczyjej pomocy. I nawet nie zemdlał.

- No to jedziemy - powiedział, po czym raz jeszcze skinął głową Yadze.

Ruszyli, pozostawiając innym sprzątanie bałaganu, którego powodem była między innymi odjeżdżająca właśnie grupa.
 
Kerm jest offline