Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2017, 11:27   #367
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mrrrr…- warknął przeciągle gad -Podaj mi chociaż jeden powód, czemu miałbym ci pomóc?- zwrócił się do rycerki niespodziewanie.
Venora musiała się mocno postarać, żeby powstrzymać pojawienie się uśmiechu na jej twarzy. Zaprzestała swojej czynności i wyprostowała się.
- Bo nic to ciebie nie będzie kosztowało? Zawsze to też będzie jakaś rozrywka dla ciebie - odparła i przekrzywiła lekko głowę. - Jak ci na imię? Ja jestem Venora Oakenfold, pochodzę z Cormyru - zapytała i jednocześnie przedstawiła samą siebie.
-Kiedyś nazywano mnie Qayphiarth Dostojny…- odpowiedział na jedno z pytań przyglądając się Venorze -Przybyłem tu dekady temu, z dalekiego południa. A usługiwanie śmiertelnikom nie jest dla mnie żadną rozrywką- ukazał zębiska, lecz to chyba był żart.
- No cóż, zwykle to inni koniecznie chcą do mnie dołączyć... - odparła Venora lekko się uśmiechając. Zastanowiła się nad tym co mogłoby tego smoka przekonać. Bogactw nie miała przy sobie, a słyszała, że na to każdy jego gatunku jest łasy. - Pomagając mi będziesz miał swój wkład w niedopuszczenie by Tiamat powróciła i zaczęła siać terror w naszych krainach - zasugerowała szczerze.

-Co ty pleciesz mały człowieczku?- warknął smok, a Venora dosłownie poczuła jak jego podejście znów się w stosunku do niej zmienia. Gad ukazał zębiska i zniżył ton głosu, mrużąc przy tym oczy.
-Nie próbuj mnie nabierać takimi słowami, bo sprawdzisz czy wszystko jest w porządku z moimi kłami…- zagroził rycerce.
Venora mimowolnie cofnęła się o krok.
- Nie mogę kłamać - odpowiedziała mu spokojnym tonem. - Moje kontakty donoszą mi informacje o wzmożonej aktywności kultystów. Tworzą drakolicze. Trzy w przeciągu niespełna dwóch czy trzech miesięcy
-Skąd wiesz czym są drakolicze?! To istoty stare jak świat, jak smocza pamięć. Od tysiącleci pochowane w podziemnych ruinach metropolii wymarłych ras!- odpowiedział stanowczo. Po krótkiej chwili gad uspokoił się i odsunął głowę od Venory.
-A jaki ty masz w tym interes, by ich powstrzymać?- spytał niespodziewanie.

- W zakonie uczono mnie o wszelkiego rodzaju nieumarłych, bestiach, kultystach... - odpowiedziała na pierwsze pytanie. - Walczyłam już ze smokami, smoczydłami, nekromantami, liczami, wampirami... - dodała. - A interes mam w tym taki, że nie chce by nasz świat został przemieniony w jałowe pustkowia, na których bieleją kości dobrych smoków, a ostatni ocaleńcy kryją się w jaskiniach
-Cóż… Cóż to za nonsens?- smok próbował to sobie wyobrazić.
Paladynka pokręciła głową.
- Modlę się o to bym nie miała okazji powiedzieć "a nie mówiłam?" - wzruszyła ramionami i spuściła wzrok. Znów złapała się za rozsupływanie rzemieni.
Smok wyglądał na zaskoczonego śmiałością Venory.
-Jak konkretnie miałaby… Miałaby wyglądać moja pomoc?- spytał przybliżając łeb do paladynki.

- Nie jestem wodną istotą i poruszanie tu mi sprawia olbrzymi problem. Do tego płynąć wpław stanowię wielką pokusę dla tutejszych drapieżników - mówiła i w końcu uwolniła się od naramiennika, który od razu schowała do torby. - W twoim towarzystwie byłabym bezpieczna. Gdybyś pomógł mi, tak jak wspominałam wcześniej, znaleźć Saranisa to byłabym bardzo wdzięczna. - stwierdziła i zabrała się za kolejny element swojego pancerza.
-A co potem? Co będzie cię czekało, kiedy już odnajdziesz tego, całego Saranisa?- dopytywał.
- Będę musiała odnaleźć kamień i wrócić z nim do świątyni. Znaczy do bramy portali. Chyba nie chcę wiedzieć gdzie mnie ona wyśle... - odparła markotnie, zdając sobie sprawę jak wiele jeszcze ją czeka, a przecież już była niemało zmęczona. W takich momentach wyjątkowo bardzo doceniła wygodę noszenia pierścienia wyżywienia. Rycerka uporała się z płytą i kolejny element jej elfiego pancerza zniknął w czeluści magicznej torby.

-A co jeśli ten kamień posiada, coś gorszego ode mnie?- spytał niespodziewanie.
Venora usiadła na wystającym głazie i podniosła spojrzenie na Qayphiartha. Skrzywiła się i wyraźnie zmartwiła.
- Wtedy będę musiała sobie z nim jakoś poradzić. Ale żywię wielką nadzieję, że mam już z górki… - wyznała rozsznurowując kolejne więzy.
-Kim ty właściwie jesteś?- smok ponownie zmrużył oczy.
Nim rycerka odpowiedziała, uwolniła nogę od ciężaru stali, upychając kolejny element zbroi do torby. Po tym zastanowiła się nad jego pytaniem.
- Zależy kogo zapytasz. Demony i diabły nie mają o mnie dobrego zdania - zażartowała sobie. - Za to moi mentorzy są pewni, że jestem wybrańcem, który ma zapobiec końcu świata. Sądząc po moich koszmarach, coraz bardziej im wierzę - powiedziała i zaczęła ściągać z siebie napierśnik.

-Znam wielu takich jak ty. Ty nie kłamiesz. Ty w to głęboko wierzysz… A to co mówisz… Powiedzmy, że ci wierzę… Może nawet pomogę. Czemu twoja misja ma dokładnie posłużyć?- dopytywał smok.
Panna Oakenfold zrobiła zaskoczoną minę. Odwróciła wzrok i wpierw schowała napierśnik. Odciążona czuła, że woda lekko ją zaczyna unosić.
- Jeśli przejdę próbę to nikt nie podważy mojego niebiańskiego rodowodu, ani tego, że jestem gotowa stanąć do walki z niemożliwym. Rytuał przechodzili tylko najlepsi z najlepszych - opowiedziała tyle ile sama wiedziała. - Niestety nie wiem na czym owa próba polega. W komnacie miałam znaleźć podpowiedzi, lecz poza kręgiem z błękitnych kamieni, nie widziałam nic co by mnie nakierowało. Zapewne kiedyś mieli łatwiej, bo budynek nie był zatopiony i porośnięty glonami... - wzruszyła ramionami, a ton głosu miała bliski temu jakby się skarżyła na te niedogodności.
-Dawno nie opuszczałem mojej jamy. Ostatnio wypłynąłem na powierzchnię, kiedy ten przeklęty czart nie miał pojęcia o istnieniu mojego leża… Skryj się za karkiem- zaproponował i odsłonił szyję oraz kostny kołnierz ochraniający jego szyję.

Paladynka chyba sama nie wierzyła w to co właśnie się działo z jej udziałem. Smok naprawdę chciał jej pomóc. To było miłe z jego strony i to pomimo tego, że tak długo ją przepytywał. Nie żałowała, że opowiedziała mu o sobie.
Sprawdziła jeszcze czy wszystko ma przy sobie i ostrożnie zbliżyła się do gada. Jeszcze nie miała okazji dotykać tak dużego smoka, a ona lada chwila miała płynąć na jego grzbiecie.
~ W to to już mi nikt nie uwierzy ~ pomyślała, gdy wyciągnęła rękę, żeby pochwycić kostną wypustkę, za którą miała zamiar się trzymać.
- To z pewnością będzie niesamowite przeżycie - skomentowała Venora, gdy w końcu usadowiła się na jego karku.
Smok ruszył w kierunku wyjścia z jaskini. Ledwie się w nim mieścił i momentami Venora musiała tulić się do błękitnej łuski na szyi by nie uderzyć głową w sklepienie jaskini. W końcu po paru chwilach smok uwolnił się z ograniczającej jego ruchy przestrzeni podwodnej pieczary i z impetem odbił się tylnymi łapami, a Venora poczuła opór wody i zrozumiała, że bestia jest piekielnie szybka.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline