Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2007, 22:22   #70
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Joanna Marszulik #9


Psychotropy podziałały błyskawicznie. Joanna opadła na trawę, w sny.
Usłyszała brzęk jakiegoś mechanizmu. Pamiętała tą kakofonię chrobotów, świstów, pisków i brzdęków. Do jej oczu zaczęło docierać żółto-pomarańczowe, piwniczne światło.
Coś rytmicznie terkotało.
Otworzyła oczy całkowicie, przetarła je. Pamiętała to miejsce.
Nad jej głową kręciła się niezliczona ilość trybów, trybików, pracowały przekładnie, dźwignie. Rachityczna instalacja spoconych, pordzewiałych rur wisiała nad jej głową, śmierdząc i kapiąc czarnym smarem na wyłożoną gdzieniegdzie zakurzoną wykładziną, betonową podłogę.
Panował tutaj na ogół mrok, rozjaśniany gdzieniegdzie okratowanymi lampami i migającymi jarzeniówkami. Śmierdziało stęchlizną.
I ten mężczyzna siedzący na drewnianym krześle, przy drewnianym stole, mający przed sobą garść papierów. Wydawał się je bacznie wertować.
Człowiek ten był gruby; potężne brzuszysko wylewało się na blat stołu. Miał obwisłą twarz, wielkie wory pod oczami. I spoconą skórę, z wielkimi, pewnie otwartymi przez parę i ciepłotę porami. Wodniste oczy mętnie wpatrywały się w papiery.
- Proszę pana... - wzdrygnęła się. Jej głos był cienkim, dziecięcym głosikiem. Spojrzała na swoje ręce - żadnych śladów żyletek, żadnych krost po igłach. Była mała.
I, co najgorsze, była słaba.
- Czekałem na ciebie - mruknął, jego głos zawibrował, przebijając się przez warkot(coś terkotało). - No, no...
Zwilżył palce śliną - wielki jęzor wysunął się spomiędzy wielkich, pełnych warg. Otworzył jakąś teczkę.
- Joanna Marszulik... Ojciec... Jan Marszulik... Narkomanka... Depresja...
Parsknął cicho.
- Proszę pana...
- Niezwykle inteligentna... A jednak... Czasem ma tendencje do zachowywania się jak prosta, zwykła, głupia dziwka.
Jego twarz zmieniła się, gdy wypowiedział ostatnie słowo. Stężała w grymasie złośliwości.
- Nie pamiętasz mnie? - zaczął nagle.
- Kim...
- Nie pamiętasz mnie? No...
Milczała.
- Ale...
Nagle wstał. Z prędkością, jakiej nie możnaby podejrzewać u człowieka u tych rozmiarach, w sekundę-dwie znalazł się przy niej. Wziął krótki zamach. Upadła, rozcierając policzek.
- Nie pamiętasz własnego wujaszka, mała suko...? No, no... - pocierał swoją brodę energicznie dłonią. Powąchał swoje palce.
- Głupia, głupia... WIEDŹMA!
Skoczył ku niej. Przygniótł jej nogi swoimi. Krzyczała. Uderzył ją w twarz, raz, drugi. Załkała.
- A jak myślisz, kto jest winien śmierci Małgorzaty, ty mały bękarcie!?
Rozpinał pas ze spodni, mamrocząc przekleństwa.
Spróbowała uciec. Uderzył ją pięścią w potylicę. Jęknęła, urwała. Złożył pas na dwoje. Pierwszy raz padł na jej lewą łopatkę. Potem już poszło gładko.
- Umierała! Umierała na raka, a ty patrzyłaś swoimi świńskimi oczkami, jak ona umiera! Moja siostra! Ty mała dziwko! Zapierdolę cię, słyszysz!? Zapierdolę cię!
Jej plecy i kark zsiniały. Odpiął guzik ze swoich staromodnych spodni. Uwijał się szybko. Zdarł z niej jej krótką, sztruksową spódniczkę. Koszulkę narzucił na jej głowę, marynarkę też. Poczuła obrzydliwą woń potu. Rozkraczył jej nogi, zdarłszy uprzednio białe majtki.
Poczuła, jak wchodzi w nią. Zgnilizna, czerń żółć, szaleństwo wlewało się w nią z posuwistymi ruchami wujka.
Westchnęła. 'Ostatnią szansę... Daję ci ostatnią szansę...' - wibrowało jej w uszach, zanim zobaczyła dziwną wizję.
---
Beata, rozebrana, uśmiechała się szeroko, leżąc na łóżku w szpitalu psychiatrycznym. Nagle wstała, rozpłaszczyła się na ziemi jak kot.
Śrubka, śrubka pod stołem. Beata polizała śrubkę, nadal uśmiechając się. Wykręciła ją, warcząc.
Rzuciła śrubkę pod łóżko. Położyła się nań ponownie, a jej dłonie powędrowały w kierunku krocza.
- Zaraz się obudzi... - zabrzmiał nienaturalnie gruby głos kobiety.
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 21-06-2007 o 18:20.
Irrlicht jest offline