Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2017, 07:45   #36
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

- Są szczególnie drażliwi ostatnimi czasy - odpowiedziała elfa, na pytanie Litwora, przyglądając się jednak jego anielskiej towarzyszce bardziej, niż jemu samemu. Co do tego czy kąpiel będzie czy nie, widać głosu zabierać nie miała zamiaru, chociaż uśmiechnęła się łagodnie, jakby słowa księżniczki rozbawiły ją.

- Z pewnością odpowiednio o nas zadbają - pocieszyła Origę, Lif. Sama kapłanka z uwagą wpatrywała się w twierdzę, od której do nozdrzy Aigama docierała wyraźna woń szlachetnej magii rzemieślniczej i inna, która podobna nieco była do tej jaką emanowały z siebie obie kapłanki. Była to magia śmierci i życia, zniszczenia i ochrony. Magia, która kojarzyła mu się z jedną ze spotkanych Mocy. Z Margh. Być może patronat nie był wszystkim co ofiarowała ona swemu zakonowi Łowców.

- O ile nas nie zabiją - sprowadził je na ziemię Nichael, jak zwykle znajdujący się tuż obok milczącej Gwiazdy. Neftari, podobnie jak pozostali, wbijała spojrzenie w budowlę. Jej czoło przecinała zmarszczka, jakby dziewczyna wyczuwała coś, czego nie była w stanie określić i właśnie próbowała dojść do tego czym to coś jest. Milczała przy tym, nie dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, ale milczenie akurat niczym nowym w jej przypadku nie było. Nawet w trakcie drogi, gdy Litwor próbował zdobyć interesujące go informacje, więcej udało mu się z Lif wyciągnąć niż z tej jasnowłosej Moonri, która uparcie opierała się jego słynnemu czarowi i umiejętności wydobywania z rozmówcy sekretów.

- Jestem pewna że Kaz uda się wszystko odpowiednio przygotować - zapewniła Ahri, wypowiadając pospiesznie owe słowa, jakby na siłę wręcz chciała by syn skrytobójcy nie zrażał się do miejsca, które wszak było jej domem. Starania te, jak i rzucane ukradkiem spojrzenia, zauważyć u niej można było już od pierwszego dnia, gdy to dosiedli wierzchowców i ruszyli w drogę. Młody mężczyzna wyraźnie fascynował dziewczynę, a sądząc po jej nerwowości gdy przychodziło do wymiany zdań z Nichaelem, można się było domyślić, że coś tu zaczynało iskrzyć. Niestety, tylko z jednej strony, bowiem brat Gwiazdy zdawał się dostrzegać tylko i wyłącznie jedną osobę.

- Oczywiście - Lif dorzuciła cegiełkę optymizmu, rzucając synowi Amira karcące spojrzenie, w odpowiedzi na które wzruszył tylko ramionami. Jak wynikało z opowieści których Aigam się w drodze nasłuchał, para rodzeństwa jak i cała rodzina, mocno przyczynili się do zdobycia cennych informacji na temat ich wroga. Ganir, jak poinformowała Lif, maczał swe palce w każdej niemal, większej katastrofie jaka miała miejsce w Zaris, od dobrych dwustu sześćdziesięciu lat. Jego celem, a tym samym także celem jego córki Kalis, było i nadal jest, zdobycie władzy nad wyspą Odwiecznych. Nie istniało prawo, którego by dla osiągnięcia tego celu, nie złamali. Nie istniała ofiara, której by nie złożyli. Ich moc była wynikiem długoletniego nurzania się w czarnych, zakazanych praktykach. Ulubioną zaś było wyrywanie mocy z ciał Moonrii i to ponoć im przypisywano rozpowszechnienie tej praktyki w Vole Kes, która to kraina stała się ich placem zabaw.
Lif nie mogła zdecydować kto w tym tandemie był gorszy, chociaż nie kryła że władza absolutna leżała w dłoniach Ganira. Po wydarzeniach na wyspie Sontii, podwoili oni swe starania by zebrać wszystkie artefakty pozostawione przez bogów, które to miały stworzyć bramę, przez którą wyspa Rivoren miała ponownie zaistnieć w Zaris, a moc jej przejść na tego, kto nad bramą sprawował władzę. To, że Kalis znajdowała się w Margh oznaczać musiało, że udało im się zdobyć dość przedmiotów mocy by stworzyć połączenie między światami. Lif podejrzewała że aby to osiągnąć musieli mieć w swych dłoniach co najmniej cztery przedmioty, a być może i pięć. Była przy tym pewna, że jeden znajduje się w bezpiecznym miejscu, chroniony przez Daske i Dzwonka. Ile jednak czasu miało zająć ojcu i córce zdobycie tego ostatniego fragmentu, pozostawało niewiadomą. Podobnie jak to, co Kalis robiła w Krainie Przeklętych. Cokolwiek to jednak było, wystarczyło się rozejrzeć by dojść do wniosku, że nie było to nic dobrego.

- Lif ma rację, Nichaelu - cichy, dźwięczny głos należał do Gwiazdy i od razu wpłynął korzystnie na nastawienie młodzieńca, który skinął głową i posłał siostrze lekki uśmiech, najwyraźniej nie mając najmniejszych nawet zastrzeżeń co do jej oceny sytuacji. Może wiedział coś, czego inni nie wiedzieli, a co tyczyło się dziewczyny. Cóż, było to wręcz pewne.

- Kaz wraca - poinformowała ich nagle Ahri, odwracając przy tym szybko wzrok od pary rodzeństwa i kierując go na niebo. I faktycznie, ujrzeć na nim można było wyraźny, czarny cień, który po krótkiej chwili wylądował przy grupie.
- Zapomniałam już jak kurewsko nie znoszę tu wracać - warknęła łowczyni, poruszając skrzydłami jakby chciała strzepnąć z nich jakąś nieprzyjemną substancję, która tam osiadła. - Kwatery będą gotowe na wasze przybycie i chyba żądza mordu została powstrzymana więc powinni was przywitać czymś przyjemniejszym niż strzała w oko - dorzuciła skrzydlata, zwracając się do członków grupy. Uśmiechać jednak się nie uśmiechała, a wręcz rzec można było, że wyglądała na ostro wkurwioną.

- Jak rozumiem Zimir jest w twierdzy, co? - zapytała Ahri, spoglądając na towarzyszkę ze zrozumieniem.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia - odwarknęła Kaz, ponownie wzbijając się w powietrze zanim komuś przyszło do głowy zapytać kim niby ów Zimir jest. - Poczekam na was przy bramie - rzuciła nim zwiała od konieczności odpowiadania na takowe, ewentualne pytanie.
- Zimir to prawa ręka mistrza - wyjaśniła kapłanka Margh, prowadząc ich wąziutką ścieżką w stronę wspomnianej bramy, od której dzieliła ich z dobra godzina jazdy. - I przybrany ojciec Kaz, który ma pewne, dość wygórowane oczekiwania co do niej. Chce żeby przejęła jego miejsce gdy już nie będzie zdolny do wykonywania swoich obowiązków, na co ona nie ma najmniejszej ochoty. Potrafią się kłócić godzinami. To nawet zabawny widok o ile stoi się w bezpiecznej odległości - zdradziła sekret przyjaciółki z cichym śmiechem.

Najwyraźniej w twierdzy czekać na nich miało wiele atrakcji, nie wszystkie zaś związane być miały z samym zadaniem, które na ich barki zrzucono. Nowe miejsce wiązało się z nowymi ludźmi, nowymi zasadami, powiązaniami i zwyczajami. Z niuansami o których nadal nie wiedzieli. Z ich labiryntem, w którym bez mapy łatwo mogli się zgubić.
- Urocze - podsumował Nichal przewracając oczami i jakimś cudem znajdując sposób na to by jechać bliżej Gwiazdy.
- Chciałabym poznać tego Zimira - Neftari wyraziła swą nagłą i nieoczekiwaną chęć, czym wyraźnie zaskoczyła brata.
- Po jaką cholerę? - zapytał, nie kryjąc zdziwienia podobnie jak i niechęci do takiego pomysłu.
- Bo jest on istotny - odpowiedziała, nie odwracając spojrzenia od twierdzy. - Bo nas obserwuje - dodała, wprawiając w zdziwienie nie tylko Nichaela. Widocznie wzrok miała lepszy niż pozostali członkowie grupy albo i zadziałały inne jej atuty, które jako Moonria wszak posiadać musiała, a z którymi póki co się nie zdradziła.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline