Gryf podczas uzupełnianiem sił dobrym winem podczas rozmowy kompanii poczuł potrzebę, już podczas lotu mu doskwierała. Wstał od stołu przepraszając niewiasty i towarzyszy i skierował swoje kroki do... No właśnie nie wiedział gdzie.
Westchnął i podszedł do gospodyni stojącej za barem i nalewającej wina do kilku kubków.
- Wybaczcie Pani.- Zwrócił się do kobiety, która obdarzyła go ciepłym i uroczym uśmiechem i patrzyła z wyczekiwaniem na pytanie.
- Gdzie można odejść na stronę?- Zapytał a kobieta lekko przymrużyła oczy by po chwili zrozumieć o co chodzi mężczyźnie.
- Pójdziesz tędy i skręcisz w prawo. Schodami w dół i będziesz na miejscu.- Wyjaśniła szybko i przejrzyście rycerzowi drogę. Ten skinął głową na znak, że zrozumiał.
- Dziękuję.- I ruszył we wskazanym kierunku.
Ludzie patrzyli na niego dziwnie. W końcu wyróżniał się prawie wszystkim w tym miejscu. Był blondynem o niebieskich oczach i jasnej karnacji. Tu to raczej niespotykane było. Drugą rzeczą wyróżniającą Taleda był jego rozmiar. Był jak rosły tur z szerokimi barkami i wzrostem przewyższając prawie wszystkich o co najmniej głowę. Do tego jego strój, a raczej zbroja błyszcząca się w świetle kaganków i ze złotymi elementami przedstawiającymi gryfy.
Klientela tego przybytku, jak nazwał to miejsce rycerz, ustępowała mu drogi i tylko uciszali się by mu się przyjrzeć.
Gdy doszedł do skrętu na jego drodze stanęła młoda smukła dziewka mało co zakrywająca swoje ciało czarnym suknem.
- potrzebujesz pomocy złotowłosy?- Spojrzała na Taleda zmysłowo i przystawiła zgrabny palec wskazujący do ust rozchylając lekko karmazynowe, pełne wargi.
- Wybaczy mi Panna, ale dziękuję.- odpowiedział rycerz na chwilę się zatrzymujący by nie stratować kobiety.
- Chyba jednak w głębi duszy pragniesz pomocy- Oświadczyła bezceremonialnie i zwinnie przysunęła się do Taleda jedną dłoń kładąc mu na lewym policzku by zbliżyć swoją twarz do jego ucha.
- Nooo. Nie daj się prosić ogierze.- Wyszeptała mrucząc. Taled poczuł paznokcie kobiety delikatnie jadące po jego policzku ku szyi a ciepły oddech a następnie język muskały jego prawe ucho. Gryf poczuł też wsuwającą się między jego nogi jej nagą, hebanową, długą i zgrabną nóżkę.
Mężczyzna chciał się wycofać i odsunąć kobietę lecz ta tak przykleiła się do niego, że nawet nie zauważył jak był plecami do ściany stojący. Oparł się o nią i starał ją delikatnie odsunąć.
- Pani. Jest Pani jak pustynna różą. Piękna i burząca krew przy zbliżeniu, ale muszę podziękować.- Starał się nieudolnie oddzielić od dziewki.
- Mam wybrankę serca i dotrzymać ślubów zamierzam.- Mówił dalej, ale tajemnicza niewiasta w mig się odezwała.
- Serce dla niej a mi ofiaruj swe piękne ciało.- Syknęła uwodzicielsko i prawą ręką objęła za szyję rycerza a lewa, która już zjechała na napierśnik szybko znalazła się na kroczy Gryfa. Ten się wyprostował podrywając w górę dziewczynę zawieszoną na jego szyi z delikatnym sykiem i jękiem przywarła do zimnej zbroi rycerza, ale nie puściła go.
- Ależ nalegam!- Mówił Taled przełykając ślinę i jedną ręką odsunął dłoń szarookiej z krocza a drugą rozplątując się delikatnie z objęcia.
- Wybaczy Pani, ale muszę za potrzebą.- Powiedział starając się zniechęcić kobietę. Ta jednak stanęła na własnych nogach i opierając dłonie na wcale zgrabnych biodrach odparła.
- Ale jak wrócisz będziesz mój.- Ni to oznajmiła i zagroziła z zalotnym i drapieżnym uśmiechem.
Taled wracał po schodach na górę i zobaczył czekającą na niego hebanową piękność. Ta rozmawiała zaczepiona przez dwóch klientów.
Rycerz liczył, że półmrok jaki panował w korytarzach. Niestety kaganki i ogień kołyszący się na nich dawał poblask, który wyraźnie odbijał się na wypolerowanej zbroi.
- Wróciłeś jednak.- Z pięknym i dość lubieżnym uśmiechem przywitała ponownie Taleda. Sama ruchem ręki odegnała dwóch klientów z którymi do tej pory rozmawiała. Ci spojrzeli na wielkiego wojownika i mrucząc coś pod nosem odwrócili się i odeszli.
- Wybaczy Pani, ale czeka na mnie wybranka mego serca.- Zwrócił się do podchodzącej i zwinnie ominął ją i ruszył szybkim krokiem do sali gdzie zostawił kompanów.
Kobieta popatrzyła na rycerza i oparła się o ścianę.
- I tak będziesz mój.- Rzuciła jeszcze do Taleda, który zaczął przeciskać się między ludźmi.
***
Taled gdy ujrzał Bran wychodzącą z Auriel do głównej sali uśmiechnął się.
Widział na dziewce jej ulubiony strój w którym najsprawniej i najłatwiej się jej grało. Od razu wiedział, że wytęp musi się udać.
W Blackmoor jak tak się prezentowała zawsze kończyło się zadowoleniem klientów w najgorszym wypadku.
Bardka podeszła do rycerza i Gryf wiedział o co jej chodzi. Wstał i złapał ją delikatnie ale stabilnie w tali i obrócił podnosząc by postawić na stole.
Wszystkie oczy zwróciły się ku nim a dokładniej ku Bran, która zaczęła grać na gitarze przecudnie brzmiące dźwięki. Po chwili w rytm muzyki zaczęła przytupywać i chodzić po stole rozgrzewając publiczność, która z każdą chwilą się zwiększała.
Gryf usiadł na środkowym krześle by mieć najlepszy widok na złotooką piękność, która jakiś czas temu skradła mu serce. Szczęście malowało się na jego licu a oczy zdawały się większe niż zazwyczaj wybałuszone jakby Bran widział podczas spektaklu po raz pierwszy.
Przedstawienie trwało i co niektórzy z klienteli zaczęli zaczepiać młodziutką bardkę. Taled gdy zobaczył wymalowanego, hebanowego grubasa śliniącego się jak wieprz i pchającego łapska do dziewczyny zareagował. Wstał energicznie, ale cicho by nie zakłócić występu i omijając dwóch obserwatorów występu podszedł od tyłu do fircyka. Gdy ten ponowił próbę chwycenia spódnicy bardki rycerz warknął.
- Wara z łapami!-Ten odwrócił się gwałtownie i utkwił wzrok w blondynie, który górował nad nim jak olbrzym.
- Czemu nie zajmiesz się obserwowaniem tej piękności?- Spytał zaskakują młodzieńca. Po czym prychnął i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Taled długo w zaskoczeniu nie tkwił i gdy tamten zamierzał ponownie zaczepić Bran chwycił jego dłoń i ścisnął tak aż dłoń białą się zrobiła. Grubas odwrócił się z impetem i chciał się wyrwać lecz Taled na to tylko czekał. Złapał malowańca za kołnierz i podniósł z krzesła. Do końca nie było to łatwe zadanie, ale zaciętość w Gryfie była tak wielka, że wykręciwszy rękę opierającemu się mężczyźnie zaczął wynosić go z lokalu. Ten już chciał krzyczeć lecz nim wydobył pierwsze dźwięki rycerz cisnął nim do przodu by wylądował na podłodze.
- Jeśli jeszcze raz wejdziesz mi w drogę to porachuję ci kości.- Warknął stojąc nad leżącym. Ten popatrzył na boki szukając wsparcia. Niestety nikt się nie kwapił do tego i zaczął się odczołgiwać a następnie na kolanach odsuwał się od Taleda. Gdy poczuł, że jest wystarczająco daleko wstał i ruszył ku wyjściu.
Gryf odprowadził tylko go wzrokiem i gdy doszły go dźwięki nowej melodii odwrócił się już pogodny lecz nie zobaczył na stole swej podopiecznej. Rozglądać się zaczął za nią i źródłem dźwięków by po chwili ją odnaleźć idącą wśród gawiedzi.
Blond młodzian ruszył ku niej odsuwając dość delikatnie, ale stanowczo stojących mu na drodze. Westchnął z ulgą gdy zobaczył, że z Bran jest dobrze i koncert trwa.