Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2017, 12:37   #103
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex zaczęła przeklinać, na początku cicho, ale z każdą sekundą coraz głośniej. Była mechanikiem, gangerem, a nie cholerną pielęgniareczką. Zrzuciła z siebie kurtkę i zdjęła z siebie koszulkę. Motocyklistka odepchnęła słabą rękę rannej i szybko docisnęła materiał do szyi Melody.
- Jak rura przecieka to trzeba ją zatkać, to tylko kolejna cholerna rura. - Nie wiedziała na ile może okłamać, kogoś kto się wykrwawia. - Trzymaj się idiotko. To tylko trochę krwi.

Przyciskając koszulkę do szyi Melody, zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, szukając czegokolwiek co mogłoby jej pomóc. Co się robi z rurą. Szmata nie wystarczy, zaraz przesiąknie też przez nią. Można by ją zespawać, ale ludzi się nie spawa! Coraz bardziej zdenerwowana, starając się uciskać ranę, tak by z niej nie sikało, zaczęła przeszukiwać Melody.
- No cholero, powiedz, że miałaś coś przy sobie. Najlepiej cholerną spawarkę do ludzi!

Mogłaby przypalić ranę. Chyba by dało radę. Jak się robiło kolczyki to się je podgrzewało by nie leciała jucha. Trzeba by tylko skołować zapalniczkę i kawałek metalu. Tylko czy to jej nie jebnie. Toż to można zejść z bólu.

Po chwili udało się jej wygrzebać z kurtki Melody zapalniczkę i nóż. Położyła ostrze obok siebie i zabrała się za podgrzewanie.
- Niech to zadziała do cholery… to tylko taka inna rura. - Patrzyła jak stal zaczyna się lekko przebarwiać. - To tylko taka cholernie miękka, wrażliwa i tryskająca juchą rura.

Spojrzała na twarz Melody i poważnie się zawahała. Toż nie ma bladego pojęcia co robi! Ale chyba ona tu zejdzie. Ludzi raczej się przekręcają od czegoś takiego. W sumie wygląda trochę jakby już się przekręciła. Chyba gorzej nie będzie… Wzięła głębszy oddech i odsłaniając zakrytą koszulką ranę, zaczęła ją przypalać. Widziała wstrząs jaki wywołała w rannej kobiecie, ale teraz już nie było odwrotu. Przesunęła szybko ostrze, patrząc jak rana się zasklepia i odłożyła je na bok.

Przez kilka sekund wyglądało nawet nieźle. Vex miała nawet wrażenie, że spojrzenie Melody nabrało jakiejś takiej ludzkiej przytomności, jednak sekundę później zamknęła oczy.
- Nie… nie, nie, nie, nie! - Klepnęła kurierkę mocno w twarz, jednak ta nie zareagowała. - Nie rób mi tego cholero. To tylko mały wyciek!

Rozpięła kurtkę Melody, ale tak jak się spodziewała ciało nie poruszało się. Chłopaki coś jeszcze robili, jak ktoś zgonował. Szybko nachyliła się i przysunęła ucho do nosa dziewczyny, jednak tam także nie było nic. Zeszła. Tak po prostu, do cholery, przy niej zeszła.

Vex klapnęła na podłogę odrzucając zakrwawioną koszulkę na bok. Spierdoliła jak nic. Ale mówiła, jej że nie jest lekarzem! Patrzyła na leżące przed sobą ciało, mając nadzieję, że jednak się poruszy. Jakaś drgawka, cokolwiek. Jednak było cicho. Mogła teraz z całą satysfakcją z dobrze spierdolonej roboty podziwiać stygnące zwłoki. Lekko podłamana opuściła głowę, patrząc na zakrwawione dłonie.
- To tak bardzo nie mój dzień.

Powinna się ruszyć. Na zewnątrz nie było już słychać strzałów. Powinna sprawdzić co z resztą. Uśmiechnęła się cierpko. Nawet jakby im coś było to przy takiej pomocy, lepiej by nie podchodziła.
- No Vex, czas ruszyć dupę. - Oparła się się dłonią o podłogę ale nie była w stanie się podnieść. Że też tak ją kopnęło. Klepnęła na podłogę, czując pod plecami chłód. No tak, została bez koszulki… dobrze, że była jeszcze kurtka. Zerknęła na leżące obok ubranie, ale nie chciało jej się przez chwilę po nie sięgać. - Odliczam od dwudziestu i wstaję… 20… 19…

Doszła gdzieś do połowy zamierzonego czasu gdy usłyszała szybkie kroki. Nie bieg ale szybkie kroki. Zaraz potem zwalista sylwetka najemnika stanęła w progu. - Vex! - krzyknął i podbiegł do leżącej kobiety. Klęknął przy niej i popatrzył na nią pytającym wzrokiem. - Co ci jest? Gdzie masz ubranie? - zapytał zaniepokojonym tonem zerkając też na leżącą obok drugą kobietę. Tę sztywniejącą i nieruchomą.

Vex uśmiechnęła się do Sama. W końcu jakiś pozytywny akcent na horyzoncie.
- Spokojnie nic mi nie jest. Nie bardziej niż po strzelaninie. - Wytężając całą silną wolę podniosła się. - Musiałam coś docisnąć do jej rany więc użyłam koszulki. Niestety spierdoliłam i Mel nie ma już z nami. - Motocyklistka zacisnęła dłonie w pięści. Porażka, mimo że się jej spodziewała nie dawała jej spokoju.

- Ah. - Sam westchnął patrząc na martwą już cwaniarę, pocharataną szyję, zastygającą krew i ciśniętą gdzieć zmiętą koszulkę. Też zakrwawioną. - Dobrze zrobiłaś no nic nie było innego. Ale nie przejmuj się tak. Przykra sprawa jak się nie udało ale zobacz jak oberwała. Nie wiem czy ktokolwiek by ją odratował. - Pazur pokręcił głową zapatrzony w zmasakrowaną szyję Melody.

- Ale teraz Vex musimy zadbać o siebie. Jej już nie pomożemy. - Pazur ożywił się i wrócił do rzeczywistości. - Chodź w plecaku mam bandaże i resztę. Zajmiemy się tym. - Pazur wstał razem z uniesioną na rękach motocyklistką. Raźno ruszył w kierunku korytarza i schodów prowadzących na zalany wodą parter i ulicę.

Vex roześmiała się gdy sam ją podniósł. Dzięki tej prostej czynności, która mężczyzna wykonał jakby z łatwością, poczuła się dużo lepiej.
- Papryczko, naprawdę nic mi nie jest. - Pocałowała go w usta i delikatnie wysunęła się z objęć. - Też jesteś ranny głuptasie i dźwiganie mnie raczej ci nie pomoże. A trzeba jeszcze zgarnąć kilka rzeczy. - Wskazała na swoją kurtkę i leżącą na niej Berettę.

Prawda była taka, że mogli też zgarnąć rzeczy Melody, ale motocyklistka wyraźnie nie czuła się na siłach.

- Świetnie. To bardzo dobrze. - Pazur pokiwał głową pozawalając wysunąć się z objęć dziewczynie z Det. - Ale tym zajmiemy się potem. Teraz chodź do samochodu. - Sam nie chciał od ręki grzebać przy trupach gdy wciąż krwawili z przestrzelin. Dał znak by wrócić do osobówki. Gdy wyszli na zalaną ulicę Vex widziała dwa ciała pływające w wodzie przy autobusie którym musieli przyjechać Psy i pewnie to jego hydraulczne hamulce słyszała na początku tej awantury. Pewnie diesel. Wewnątrz atobusu majaczyły sylwetki o blond włosach i druga nienaturalnie biała. Pazur przyglądał im się chwilę gdy szli ku osobówce ale nic nie powiedział. Otworzył bagażnik i wyjął z niego plecak. A z niego z kolei wyjął apteczkę. A z niej wyjął buteleczkę. Gdy ją odkręcił by przemyć ranę na ramieniu Vex wyczuła charaterystyczny zapach jodyny. - Przemyję ci to i opatrzę. Potem to na nodze. Będziesz musiała ściągnąć spodnie. A potem ty zajmiesz się mną. Może tak być? - powiedział już przemywając wacikiem nasączonym jodyną przestrzelinę na ramieniu motocyklistki. Zaraz odstawił buteleczkę na bagażnik i sięgnął po pakunek z gazą jałową.

Vex zgarnęła swoją kurtkę i broń i ruszyła za Samem. Mimo wszystko wolała nie biegać w samym staniku po okolicy. Jakoś cały czas czuła, że gdy tylko się odprężą, pojawi się kolejna banda.

Zaniepokoił ją brak reakcji na Angie i Rogera. Czyżby wujaszek zaczynał się godzić z tą sytuacją? Ugryzła się w język powstrzymując się od komentarza. To zły moment. To zły moment na wiele rzeczy. Powinni zgarnąć swoje rzeczy i wodę, i jak najszybciej się stąd zabrać.

Gdy tylko Sam wydobył apteczkę, zdjęła kurtkę, ponownie odsłaniając ranę na ramieniu i grzecznie poddała się zabiegom mężczyzny. Motocyklistka skrzywiła się czując pieczenie jodyny na ramieniu, ale już po chwili pozwoliła sobie na to by zdrową dłonią przeczesać włosy Sama.
- Z przyjemnością się tobą zajmę wujaszku. - Gdy skończył usiadła w bagażniku, zsuwając spodnie i odsłaniając ranę na prawym udzie. Samowi jakoś udało się sprawić, że obraz Mel zacierał się w jej głowie. Bardzo chętnie dałaby wujaszkowi całkowicie zająć swoje myśli, ale to chyba nie był najlepszy moment na inicjowanie igraszek, tym bardziej że mógł się niepokoić o pewną blond główkę.
 
Aiko jest offline