Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2017, 15:08   #110
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Plan ułożony przez elfa nie spotkał się z większym sprzeciwem. Nawet Nat powstrzymał się przed zwyczajowym wciśnięciem swoich czterech riv’ów w dyskusję. Widać rany dawały mu się we znaki i wolał trzymać się z tyłu, chociaż pewnym było, że sytuacja taka nie utrzyma się zbyt długo.

Roisin, a wraz z nią Silli, podjęły się przepatrywania mijanych chat. Ich stan z zewnątrz różnił się wyraźnie od tego, co widziały w środku. Poprzewracane stoły, stołki i krzesła świadczyły o tym, że właściciele przybytków nie chcieli poddawać się woli napastników bez walki. Na klepiskach walały się skorupy rozbitych naczyń, drewniane sztućce i resztki jedzenia. Gdzieniegdzie widać było kałuże krwi, ściany zdobiły jej rozpryski, ciał jednak nie widziały. Drzwi szaf i schowków stały otworem, całkiem jakby szukano czegoś konkretnego, co swymi rozmiarami nie mogło się zmieścić w szufladach, chociaż i te bywały odsunięte. Szabrowniczkom udało się znaleźć pozostawione tu i tam jedzenie, do którego nie zdołały dotrzeć zwierzęta. Były też i jakieś sztylety, mikstury niewiadomego pochodzenia i masa sprzętu domowego, którym jednakże Silli wyraźnie wzgardziła. W przeciwieństwie do mikstur, na których najwyraźniej się znała, co biorąc pod uwagę to, że była druidką, dziwić nie powinno. Złota jednak, czy bogactw jakowych, nie znaleźli. Wioska wyraźnie do najbogatszych nie należała, a i powolne przetrząsywanie każdego zakamarka nie szło w zgodzie z planami szybkiego uwinięcia się i ruszenia dalej zanim ktoś zauważy ich obecność.

Miały już opuszczać kolejną chatę, gdy w oczy Roisin rzucił się obraz wiszący na jej ścianie. Obraz przedstawiał rodzinę demonów. Mężczyzna był postawny, szeroki w barach i przystojny. Jego rogi pięły się w górę, zwężając ku sobie spiralnie i sprawiały wrażenie gotowych nadziać nieuważnego przeciwnika niczym dziczyznę na rożen. Obok mężczyzny stała kobieta, także demon, chociaż w przeciwieństwie do niego, niskiego rzędu, za to wysokiej urody. Pośrodku zaś stała nieco mniejsza wersja demonicy, którą mieli okazję uratować. Na obrazie mała miała skrzydła, chociaż biorąc pod uwagę ich rozmiar, były one niezdolne do uniesienia jej ciężaru na większą wysokość, chociaż wrażenie to mogło być mylące.

W międzyczasie Mealer wraz z Firą i Natem rozglądali się za mieszkańcami i końmi. Ten ostatni stwierdził w końcu że ma dość dreptania w miejscu i korzystając z tego że dziewczyny badały chaty, badał on stajnie. Nie był to zły pomysł i po chwili udało się mu “upolować” osiołka, co zawsze było jakąś pomocą w noszeniu zbieranych przez Roisin i Silli, zapasów.


Osiołek był nader miły i usłużny, przecząc swym zachowaniem niezbyt dobrej opinii jaką jego rodzaj posiadał. Było też w nim coś dziwnego bowiem zamiast umykać przed dotykiem Firy, która wszak była wilkołakiem, lgnął do kapłanki jakby ta pachniała marchewką i jabłkami zamiast drapieżnikiem mogącym jednym chłapnięciem szczęki pozbawić go życia.

Koń także w końcu się znalazł, poczciwa szkapa, która to stała sobie przy jednym z ogrodzeń i skubała w najlepsze trawę.


Widać nie stanowiła dla nikogo aż takiej wartości by chciano ją ukraść. Niestety, nie było też większych szans na to by okazała się przebranym w niepozorne szaty, wierzchowcem pochodzącym z elfich stajen. Była jednak jakimś środkiem transportu, który z pewnością był lepszy niż takowego środka brak. No i dzięki niej można by było zebrać więcej znalezionych rzeczy i można nawet skusić się na jakiś handel. To jednak były plany ewentualne i to na przyszłość. W obecnej chwili uwaga grupy skupiona była na nie zostaniu odkrytym. Ich kolejnym celem była zaś gospoda, która wszak powinna się znajdować gdzieś w pobliżu centrum wioski, lub na jej obrzeżach. Roisin co prawda żadnego budynku który by ją przypominał nie widziała z drzewa, to jednak nie oznaczało, że takowa nie istniała.


Im bliżej centrum wioski, które wszak tak znowu daleko od miejsca, w którym wkroczyli w jej obręb nie było, tym woń palonego mięsa i krwi stawała się silniejsza. Osiołek z przerażenia drżał na swym ciele, wciskając łeb pod ramię Firy, jakby uważał to miejsce za najbezpieczniejsze na całym świecie i mogące go ochronić przed tym, co czekało za kolejną chatą. Także i szkapa na szczęśliwą nie wyglądała ale rżenia z siebie nie wydała, człapiąc niechętnie za drużyną która ją przygarnęła. Widać uznała że co ma być to będzie.
To zaś co być miało, zszokowało nawet Nat’a. Gdy tylko ominęli chatę, która im widok na plac w centrum wioski zasłaniała, ujrzeli źródło nieprzyjemnej woni. Na placu znajdowali się wszyscy mieszkańcy wioski, a przynajmniej takie wrażenie sprawiało to zebranie. Byli tam zarówno mężczyźni jak i kobiety. Dzieci jak i starcy. Roisin wypatrzyła nawet parę niemowląt, spoczywających w ramionach matek. Wszyscy stali nieruchomo, twarzami zwróceni w kierunku, w którym wedle relacji Silli z jej nocnej wyprawy, znajdował się dworek. Każdy, co do jednego był martwy, spalony przez ogień, który musiał być pochodzenia magicznego, bowiem początek swój zdawał się mieć tuż przy stopach swych ofiar, kończąc poniżej linii szyi, tak iż wykrzywione bólem i strachem twarze, zachowały swój wyraz. Oczy jednak mieli wypalone.
- Co do cho… - zaczął Nat, jednak dalsze słowa zostały powstrzymane przez dłoń Firy, która nagle znalazła się na jego ustach. Wilkołaczka uniosła głowę i zaczęła węszyć. Wkrótce i pozostali usłyszeli odgłosy kopyt końskich i rżenie zwierząt. Ktoś się zbliżał, pytanie tylko czy wrogiem był, czy przyjacielem.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline