Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2017, 08:17   #214
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Kolejna porażka. Horst przymknął na chwilę oczy, zmęczony samym widokiem wyników, które nie mogły mu dać jednoznacznej odpowiedzi. Czy jednak na pewno nie mógł? Przecież dawał, może nie jednoznaczną ale na tyle dla niego jasną, że pozwalała teorii, którą wysnuł już jakiś czas temu, zapuścić nie tylko korzenie ale i rozwinąć swe liście. Musiało bowiem chodzić o umysł, nie widział innego rozwiązania. Chociaż wątpił by był to przypadek świadomej narkozy. Nie po tym co widział, czego doświadczył, co usłyszał.

Głód… Czuł jak ten zżera go od środka, pochłaniając kolejne fragmenty mózgu, rozdziera serce na drobne kawałeczki, wwierca się w trzewia. Głód wiedzy, zrozumienia, odpowiedzi. Dawny Horst mógł po prostu zalecić obserwację w kontrolowanych warunkach. Mógł podejść i zażądać widzenia z osobą która, jak czuł, była jego pacjentką, obiektem badań. Mógł działać… Teraz w większości miał ręce związane. Jedyne co mógł zrobić to manipulować do skutku. Problem jednak polegał na tym, że w obecnej chwili brakowało mu karty przetargowej. Gdyby coś się wydarzyło, gdyby kobieta przebudziła się, zaczęła ponownie reagować na wysyłane jej z nieznanego źródła sygnały… Jednak to, na co liczył nie wydarzyło się i z tego co słyszał, wciąż się nie działo. Nie miał pod ręką nic, co mogłoby kolejny atak wywołać. Czy zatem miał się poddać?

Nie chciał, jednak czas nie stał w miejscu. Na powierzchni czekało na niego zadanie. Zanim jednak miał się podjąć powrotu do wykonywania zleconej mu misji, miał jeszcze parę spraw, którymi musiał się zająć. Jedna z tych spraw była w szczególności przyjemna, co po trudach związanych z koniecznością radzenia sobie z opornymi przeciwnikami, miało być dla niego przyjemną nagrodą.

Uśmiechnął się, zgrał wyniki badania krwi, po czym powrócił uwagą do zebranych w ambulatorium mężczyzn.
- Nie licząc śladowych ilości PCP, nie ma w jej krwi nic co by tłumaczyło jej zachowanie - poinformował, nakładając zawczasu maskę szczerego zmartwienia. - Biorąc zaś pod uwagę stan, w jakim się obecnie znajduje, a który zdecydowanie nie jest właściwy, najbardziej prawdopodobną diagnozą wydaje się być świadoma narkoza. Ta przypadłość nie tłumaczy jednak wszystkiego, więc na dobrą sprawę nadal nie jestem w stanie określić co tak właściwie jest z nią nie tak. - Oświadczył, słowa te kierując przede wszystkim do Roya i Kozlova, co do którego jego opinia nie uległa większej zmianie, jednak doszła do niej lekka ciekawość, której jednak nie zamierzał obecnie się oddawać.


- PCP? No proszę jaka niegrzeczna dziewczynka. Jej zdrowie. - stary doktor lekko uniósł brew a potem otwartą butelką lekko wzniósł toast do odległych o kilka kroków drzwi izolatki przy jakiej siedzieli dwaj gliniarze. Chyba już się nagadali czy wygadali bo Alle z obrażonym wyrazem twarzy znalazł pilota i zaczął nim zmieniać kanały w ustawionym pod sufitem holo.

- No to znowu nie standardowo. Wszystko ostatnio jest niestandardowo przez te poczwary. - Roy sądząc po minie niezbyt orientował się o co chodzi z tym skrótowcem ale tekst o świadomej narkozie widocznie zrozumiał. - Ale to co mamy robić jak ona znów się obudzi, zacznie krzyczeć no i w ogóle jak poprzednio? - naukowiec podniósł głowę i popatrzył pytająco na obydwu doktorów. - Podać jej znowu jakiś zastrzyk? - zapytał niepewnie.

- Po kolejnym mogłaby się już nie obudzić. - Kozlov odpowiedział pierwszy kręcąc głową i drapiąc się po siwej szczecinie na policzku która nawet od patrzenia wydawała się szorstka. Ale Horst wiedział, że kolejne tak silne środki mogłyby się okazać zbyt wielkim obciążeniem dla organizmu kobiety i scenariusz o jakim mówił miejscowy lekarz był bardzo prawdopodobny. Na pewno medycyna nie zalecała tak silnych dawek w tak krótkim czasie. - Ale myślę, że z niej jest niezłe ziółko. - powiedział stary doktor opierając się o krzesło tak bardzo, że głowa znalazła mu się prawie w poziomie i zaczął legalnie sufitować.

- Skąd wiesz? - zapytał zaciekawiony brodacz obserwując sadowiącego się gospodarza lokalu.

- No sam zobacz. Świat się wali a ci ją tu trzymają. - Kozlov lekko uniósł głowę i wskazał trzymaną butelką na okolicę izolatki.

- E chyba nie. - zaoponował brodacz też przyglądając się parze policjantów przeglądających kolejne kanały podsufitowego holo. - Uciekli tutaj razem z resztą jak się tu te potwory rano wdarły. - powiedział z powątpiewaniem chemik. - Ten co tu był, ten Raptor. Widziałem jak ich uderzył na sali głównej. Obydwu. Chyba go zostawili na górze jeśli dobrze zrozumiałem i miał im to za złe. - Roy ściszył głos jakby sobie przypomniał nagle o tym wydarzeniu. Stary doktor spojrzał na niego z zaciekawieniem unosząc w górę brwi.

- No to jak tak było to można mieć takie rzeczy za złe. - roześmiał się sucho Kozlov i jakoś rozkaszlał się suchym kaszlem suchotnika od tego śmiechu. Chrząknął, wytarł usta rękawem fartucha i łyknął kolejną porcję lekarstwa. - Dobra ale to nie zmienia, że ten Raptor o niej wiedział no to musi być z niej niezłe ziółko. Zresztą. Zobacz co przy niej znalazłem. Ale nie wiem jak cholerstwo otworzyć. - Kozlov wrócił do swojego poprzedniego tematu a na koniec sięgnął do kieszeni i wyjął coś małego na dłoni. Wyglądało na typowy kobiecy detal jak jakaś zapinka, kolczyk czy inna wsuwka. Ale musiał to być jakiś zakamuflowany gadżet bo gdy doktor przesunął kciukiem uruchomił się mały panel holo. Ale żądał zalogowania się bez tego nie dało się wejść do środka zawartości.

Niezłe ziółko? Tak, być może. Zaciekawiła go także wzmianka o Hollyardzie jednak postanowił nie drążyć tematu. Co innego kobieta, ta interesowała go znacznie bardziej. Podszedł bliżej do kolegi po fachu i z zainteresowaniem przyjrzał się drobiazgowi. Naturalna ciekawość pojawiająca się na widok obiektu, który krył tajemnice, targnęła jego ciałem i duchem. Czy to właśnie tu kryła się odpowiedź na nie dające mu spokoju pytania?

- Tego typu zabawki kojarzą mi się przeważnie z jedną profesją - stwierdził, nie prosząc póki co by gadżet został mu przekazany. Nie znaczyło to oczywiście, że nie sprawiłoby mu przyjemności gdyby mógł ów przedmiot posiąść chociażby na chwilę, Obsesja trawiąca jego umysł była silna. Jej władza zaczynała mu ciążyć, a co za tym szło, należało z tym jak najszybciej skończyć. Jednak jeszcze nie w tej chwili.
- Szkoda że nie była tak uprzejma by w trakcie jednego z owych ataków podać nam hasło - dodał, uśmiechając się półgębkiem.

Miał swoje podejrzenia co do zawartości i niekoniecznie wszystkie tyczyły się szpiegostwa. W ludzkiej naturze leżało trzymanie sekretów. Ich wartość mogła nie mieć większego znaczenia dla postronnej osoby, jednak dla tego, do kogo sekret ów należał, nie miała ceny. Oczywiście, istniały i takie sekrety, dla których owi postronni byli w stanie zabijać i dla których posiadająca je osoba, gotowa była zginąć. Jaki scenariusz miał miejsce w przypadku owego bibelotu i czarnowłosej w izolatce? Horst miał pewne przypuszczenia, jednak przypuszczenia nie były faktyczną wiedzą, a dla niego miała ona znacznie większą wartość. Niestety, hackerem nie był, nie znał też aresztantki na tyle dobrze by podjąć próbę odgadnięcia hasła.

- Mogę? - zapytał, wskazując trzymany przez Kozlova przedmiot. Początkowy etap został zaliczony, więc przeszedł do kolejnego, którym była prośba o przekazanie przedmiotu. Czas, w którym miałby on znajdować się w dłoni Parcha, został sugestywnie określony jako krótki, chociaż werbalnie nie zostało to wypowiedziane. Ton głosu jednak, spojrzenie i postawa działały w tym przypadku jako przekaźnik intencji lekarza. Mówiły - to ciekawy bibelot, jednak nie bardziej niż ciekawa anegdota którą człowiek zajmuje się przez pięć sekund po czym o niej zapomina. Waga znaleziska nie mogła wszak zostać w pełni okazana, chociaż Kozlov z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że mogła być znaczna, to jednak nie musiał wiedzieć ile ta waga wynosiła w przypadku Horsta. Ot, ciąg dalszy gry którą Green 4 prowadził od chwili wkroczenia do ambulatorium, a nawet wcześniej, gdy porzucił samotne wykonywanie zadania na rzecz towarzystwa innych ludzi. Coś za coś, w życiu nic wszak nie było za darmo. Nawet za śmierć należało uiścić opłatę.


- Szkoda, że w trakcie tych ataków nie była łaskawa odwalić kity. Spokój byśmy z nią już mieli. - burknął Kozlov łykając kolejną porcję swojego lekarstwa. Stary doktor odruchowo bawił się drobnym bibelotem mieląc go w palcach i wyglądał jakby zastanawiał się czy dać go Parchowi czy nie. - Wiesz jak to otworzyć? - zapytał patrząc pytająco na lekarza w Obroży wskazując na trzymany w dłoni przedmiot.

- Ja nie - odpowiedział szczerze Horst, wzruszając ramionami. - Być może jednak znam kogoś kto mógłby spróbować - dodał, jakby kwestia sprawdzenia zawartości błyskotki była równie istotna jak to czy do kubka z kawą wsypie się łyżeczkę czy też dwie, cukru. Fakt, jaką wartość ta kwestia miała, jednak daleko jej było do życia i śmierci.

- Mam jednak kogoś kto może mieć dostęp do osoby, która potrafiłaby zająć się tego typu błyskotką - dodał, podchodząc do ekspresu by dolać sobie kofeinowej mikstury. Czuł wyjątkowe zapotrzebowanie na ów płyn. Podobnie jak czuł potrzebę by jego umysł stale był na najwyższych obrotach. To męczyło, chociaż jego trening w tym zakresie liczył się w latach, więc miał za sobą przewagę doświadczenia. Bez względu jednak na to, czy Kozlov odda mu przedmiot należący do nader fascynującej aresztantki, czy też zdecyduje się zachować go dla siebie, Green 4 postanowił iż czas najwyższy by opuścić ambulatorium. Czas bowiem, przynajmniej w jego przypadku, liczony był dość skrupulatnie i przekazywany mu w postaci nie dających się zignorować cyfr. Miał także coś do zrobienia, nim ruszy w drogę powrotną na górę. Jego młoda latorośl czekała gdzieś w tym bunkrze, a przynajmniej dla jej własnego dobra czekać powinna. Horst nie lubił gdy się go zawodziło, a choć nie mógł kar wyznaczyć osobiście nie znaczyło to że podaruje zdradę. W czasie wojny wypadki wszak chodziły po ludziach… Paskudne wypadki.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline