Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2017, 13:29   #590
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
No tak, przecież nie mógł mieć starego kaseciaka na baterie, tylko coś odpowiedniego i po liczcie głośników sugerującego, że kopa też ma odpowiedniego. Panna Faust leniwie stoczyła się z wyra, przenosząc się pod kolekcję płyt, kaset i całej reszty dawnego, elektronicznego śmiecia, w tym wypadku działającego… kolejny cud w Det! Przelatywała wzrokiem grzbiety pudełek, aż wśród nich wypatrzyła jedno. sięgnęła po nie, ale wtedy zauważyła kompletnie inne. Kręcąc z niedowierzania głową, wyciągnęła je, okręcając tak, aby zobaczyć awers przecięty na cztery pola. Na każdym z nich znajdowała się inna rysowana karykaturalnie morda.
- O kurwa! - sapnęła będąc pod autentycznym wrażeniem, a radość wpełzła jej do żołądka, rozgrzewając go lepiej niż szklanka whisky. Nie tracąc czasu wpakowała kompakt do odtwarzacza i pomanewrowała guzikami aż z głośników popłynęła muzyka.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=3Yrr7D0eVwQ[/MEDIA]
Sypialnia gwiazdy Ligi została zalana dźwiękami z dawnego świata. Ocalałe resztki technologii, niegdyś tak powszechnej, że nikt prawie nie zwracał na nią uwagi teraz wydawało się prawie czymś zjawiskowym i na poły zapomnianym. Dominował sprzęt muzyczny z samochodów jeśli akurat działał. Teraz zaś można było zanurzyć się w dawny świat, w dawną rozrywkę, poczuć się bezpiecznie, wygodnie i cywilizowanie w dawnym standardzie. Rzadko komuś udawało się mieć takie kombo do swojego prywatnego użytku. No chyba, że w Vegas. Ale właśnie dlatego Miasto Neonów było takie wyjątkowe.

Kiwając głową do taktu Julia rozkręciła regulator na pełną parę, szczerząc się jak mała dziewczynka w sklepie ze słodyczami. Szybko też ściągnęła spodnie, zostając w samej bieliźnie, obcasach i okularach. Obciążone szklanką ramię samo zaczęło drgać do taktu, po nim przyszedł czas na głowę i lewą nogę. Muzyka przenikała ciało, wprawiając je w ruch. Płynęło razem z nią, kręcąc się i wirując. Blue skakała do taktu, śmiejąc się gdy akurat nie śpiewała razem z grającym zespołem. Zapomniała, że gdzieś tam czai się ligus, jest w jego melinie, powinna zachować powagę… a jebać to.


Dziki wrócił. Wrócił z pełnymi szklankami. Wszedł na niskie łóżko i podszedł do kiwającej się w rytm muzyki Blue od tyłu. Kobieta poczuła na swoich nagich plecach jego tors okryty tylko tym podartym w nocy podkoszulkiem który świetnie przewodził żar, żywego ciała. Kierowca wcisnął jej w dłoń pełne szkło, w zamian wyjął puste które po prostu rzucił na podłogę obok łóżka. Teraz gdy miał znowu wolną dłoń przycisnął jej biodra do swoich. Czuła jego gorący oddech poruszający jej włosy przy swoim uchu. Dłoń faceta zsunęła się z bioder na jej brzuch. Zaczęła wodzić po jego skórze. Palce zawędrowały w dół do górnej granicy jej koronkowej bielizny.
- I co, lepiej? - zapytał Dziki i sądząc po niskim głosie, z czającą się tuż pod powierzchnią drapieżną, zniecierpliwioną nutką musiał odczuwać buzujące w nim podniecenie. Ruchy miał jeszcze oszczędne i powolne w tym specyficznym momencie między chęcią zabawy tym dopiero zaczętym etapem a przejściem do kolejnego.

Nie doczekał się odpowiedzi, bo usta Blue były zajęte spijaniem drina. Blondyna osuszyła szklankę ciągle się kołysząc a gdy tylko pokazała dno, odrzuciła ją gdzieś w nogi łóżka. Szkoda dobrego szkła żeby je tak bezsensownie tłuc. Nie musiała mówić, roziskrzone, szeroko otwarte oczy i szczera radość wytapetowana na gębie gadały same za siebie. Okręciła się mężczyźnie w objęciach, zarzucając ramiona na szyję i wprawiając go w ten sam rytm, w którym się poruszała. Ręce z karku przeszły na ramiona i barki, potem okrężną drogą zeszły do środka piersi i niżej, gdy panna Faust zeszła ze swoim tańcem na chwilę do parteru, kręcąc biodrami i gapiąc się ligusowi w oczy. Nie została tam długo, kołyszącym ruchem wstała, ręce podobną drogą wróciły na jego ramiona i pchnęły je, żeby opadł plecami na łóżko.

Uwolniona od towarzystwa dziewczyna wróciła do tańca. Tym razem jednak wodziła dłońmi po swoim ciele, ugniatając piersi, biodra i powoli sięgając za plecy. Obróciła się tyłem do widowni i kręcąc biodrami pozbyła się biustonosza, rzucając go na łóżko. Razem z nim rzuciła rozbawione spojrzenie, patrząc na reakcję obserwatora, gdy sprawne ręce zabrały sie za pas od pończoch i bieliznę.

Gospodarz zaczął wodzić ustami i językiem po karku i szyi swojego gościa gdy ten się nagle odwinął frontem do niego. Zdążył przesunąć dłonią po jej policzku gdy blondynka przeszła do własnej inicjatywy. Mężczyzna stał nad nią i oddawał się jej działaniom z pożądliwym spojrzeniem w oczach. Jęknął cicho gdy popchnęła go na łóżko przy okazji rozlewając zawartość szklanki której nie zdążył dopić. Machnął ją gdzieś obok aż huknęła o ścianę. Sam zaś oparł się na łokciach by wygodniej obserwować ten prywatny show swojego gościa o wytatuowanych plecach. Przygryzał wargi i mrużył oczy, głowa kiwała mu się aprobująco gdy obserwował te przedstawienie.
- Ale nie zdejmuj okularów. - mruknął nieco zachrypniętym głosem miotany sprzecznymi emocjami od niecierpliwości do oczekiwania na wielki finał.

Niewielki kawałek czarnego materiału zjechał z obleczonych pończochami nóg, pchany przez stanowcze ruchy dłoni. Potem zjechał aż od butów na chwilę zaczepiając się na kołyszących się łydkach. W końcu jednak spadł na ziemię, a blondyna obróciła się frontem do łóżka. Muzyka zamilkła, w nagłej ciszy syknął laser głowicy i wieża przeskoczyła inny utwór.
Ten był spokojniejszy, ale też nadawał się do bujania i tupania nóżką, ale nie chciała przeginać. Tanecznym krokiem przeszła pod łóżko, przystając na chwilę żeby obciąć Dzikiego zza szkieł okularów. Naprawdę dobra dupa. I cała jej.
- Ten punkt… okulary - wydyszała niskim, ochrypłym głosem, pochylając się i opierając dłonie na jego kolanach - Masz zagwarantowany w umowie - przesunęła dotyk wyżej, powoli wchodząc na leżącego mężczyznę, przy okazji ocierając się o niego nagim ciałem. Skończyła na samej górze, wpijając się w jego usta żeby wreszcie skończył gadać.

Dziki też chyba nie był w nastroju do dłuższych pogawędek. Kiwał głową i widać niecierpliwość coraz bardziej w nim dominowała. Sterowała zniecierpliwionymi ruchami dłoni jaką przywołująco przyzywał blondynę do siebie. Wyraźnie ucieszył się gdy stanęła frontem do niego a jeszcze bardziej gdy obniżyła loty i wylądowała na łóżku tuż nad i na właścicielu. Rajdowiec mocno odwzajemnił pocałunek. Blue czuła jak bardzo jego wargi i język są niecierpliwe. Dłonie najpierw przycisnęły ją do siebie ale szybko zaczęły wodzić po jej plecach. Przejechał kciukiem wzdłuż jej odkrytego kręgosłupa od pośladków aż po kark. Ale to też mu nie wystarczyło. Przewalił swojego gościa na bok i sam wszedł na nią więc zamienili się miejscami.

Pilnowała jego ust, dając im zajęcie. Swoim też, żeby nie palnąć czegoś głupiego i bezsensownego. Nie potrzebowali tego… chyba tak było dobrze. Inaczej niż z całym korowodem leszczy jakich zaliczyła w ostatnim tygodniu. I jeszcze wcześniej. Teraz podzielała niecierpliwość drugiej strony, ciesząc się z tego co się działo i zaraz miało stać. Niewielu facetów potrafiło ją nakręcić porządnie, a temu zjebowi się udało.
Muza grała w tle, ale stawała się coraz mniej istotna. Niepotrzebna do tego etapu tańca.
Spodnie też nie były potrzebne, panna Faust skorzystała z wcześniej poczynionej wyrwy i pomagając sobie nogami, ściągnęła je detroiczykowi do kolan, tą samą drogą puszczając jego gacie.

Dziki jęknął niecierpliwie jakby sam był zirytowany, że ma jeszcze na sobie coś z ubrania. Oderwał się na chwilę od obrabiania blondyny na jakiej siedział i stękając ze zniecierpliwienia ściągnął spodnie i gacie do końca. Wracając prawie przy okazji jednym ruchem ściągnął też tą porwaną podkoszulkę. I bezzwłocznie wrócił do przerwanego zajęcia. Wreszcie jego dłonie mogły się nacieszyć i nasycić tym rejonem anatomii leżącej na łóżku kobiety jaką dotąd skrywał jej stanik. Rajdowiec mruknął z zadowolenia wreszcie mogąc się do woli pobawić tym skarbem.
- Oo taakk… - mruknął z zadowolenia. Przez chwilę wyglądało jakby ten dotyk wręcz magicznie przykuwał jego uwagę i uspokajał. Nerwowe i pośpieszne dotąd ruchy znów nabrały płynności i finezji. Dłonie stały się delikatniejsze i ruchy uważniej badały te wrażliwe miejsce. Wreszcie jednak same dłonie nie wystarczyły i dołączyły do nich usta, zęby i język sprawdzając ten dawno nie smakowany detal anatomii. Znów jednak zaczęła zwyciężać niecierpliwość i z każdą chwilą ruchy ponownie nabierały nerwowej gwałtowności.

Brak powietrza i szpile wbijane w mózg za każdym dotknięciem na klacie. Długie, gorące i wprawiające ciało w drgawki - te początkowe, ze zniecierpliwienia. Z Blue lało się jak z dziurawego wiadra, mruczenie już bardziej przypominało jęki, a rozognione spojrzenie błądziło bez celu po suficie i ścianach kiedy zbliżył głowę, zaczynając zabawę języki, zębami i wargami. Objęła ją dłońmi, zanurzając palce w czarne, sztywne włosy i gładziła skórę pod nimi. Masowała teren nad karkiem, za uszami i na skroniach, podciągając nogi do góry i stawiając stopy na łóżku, przez co rajdowiec wylądował parę centymetrów wyżej. Akurat żeby jego ucho znalazło się tuż obok ust blondynki.
- Zwiąż mnie - zachrypiała i zaraz westchnęła głośno, kiedy złapał ją mocniej za piersi.

Dziki na chwilę przerwał te rozpalające się coraz bardziej, z każdym kolejnym ruchem i oddechem zabawy by spojrzeć na twarz blondynki. Wyglądał jakby sprawdzał czy dobrze usłyszał. Ale zawahał się tylko chwilę. Rozejrzał się ale na łóżku wiele poza pościelą i ich dwójką nie było. Ale był stanik. Dziki złapał go jedną ręką a drugą wyciągnięte ręce gościa. Szybko zaczął owijać nadgarstki czarnym materiałem by je spętać. Potem z te sprzączki i paski co mu jeszcze wolne zostały zaczął przywiązywać do jednego z rogów łóżka.

Brakowało tylko knebla, ale to dało się załatwić następnym razem. Tak jak neon…
Do Blue doszło, że mogłaby tu mieszkać, z tym jełopem. Mattem. Kto powiedział, że obijając mu się po melinie nie może też bujać się z Szafirkiem?
- Och tak… właśnie tak - wygięła ręce nad głową, łapiąc się ramy łóżka i nie odrywała wzroku od kolesia siedzącego między jej rozłożonymi nogami. Całkiem niezłego, pełna dycha. - Nie musisz być delikatny - zachęciła go zarówno głosem jak i spojrzeniem - Tylko bez cięcia i duszenia. Tego nie lubię, reszta… bierz co i jak chcesz.

- No, no…
- mruknął Dziki wpatrując się w spętaną właśnie blondynę. Przez chwilę tak sycił się tym widokiem i możliwościami jakie dawało. - Nieźle, naprawdę nieźle… - mruknął z zadowoleniem i zaczął nieśpiesznie sunąć dłonią po policzku Blue. Przejechał po jej szczęce, zahaczył kciukiem o dolna wargę, zjechał po brodzie na szyję i jeszcze niżej. Dłoń przesunęła się między piersiami tym razem nie zahaczając o nie, zaczęła jechać po szybko oddychającym brzuchu blondyny i zjechała jeszcze niżej na podbrzusze. Tam zaczęła bawić i siebie i ją a Dziki z ciekawością obserwował twarz i reakcję właśnie spętanej Blue.

Znęcał się nad nią, bawił i badał reakcję, a ona już nie sapała, tylko dyszała przez uchylone usta, wpatrując się w niego z pozycji horyzontalnej. Za dłonią wędrowało ciało, wyginając się do góry żeby stracić z nią jak najmniej kontaktu, a co za tym idzie, płynącej z dotyku przyjemności. Okulary zjechały jej na czubek nosa, uda rozłożyły najszerzej jak to możliwe, ułatwiając dostęp i zabawę do gorącego, pulsującego wnętrza.

- O tak. - mężczyzna wychrypiał podnieconym dyszkantem z fascynacją obserwując reakcję kobiety. Najwyraźniej też czerpał z tego przyjemność widząc jak on jej sprawia przyjemność. Drażnił tak i zabawiał ich oboje tą grą ale wreszcie poszedł dalej. Schylił się nad twarzą blondynki i złapał ją w całkiem mocny uścisk za szczękę.
- Lubisz ostro co? No to pojedziemy ostro. - pokiwał głową i raczej się nie pytał jej tak naprawdę o zdanie. Wrócił do okolicy jej bioder i ustawił się między jej rozchylonymi nogami. I znów ją przekręcił. Zmusił ją by odwróciła się na brzuch, tyłem do niego. Zaraz szarpnął jej biodra w górę tak, że jej tyłek też powędrował w górę. A potem chlasnął ją otwartą dłonią w tą nadstawioną część ciała.

Podskoczyła, uderzenie zapiekło i pewnie zostawiło na delikatnej skórze czerwony ślad, a samo obicie wyrwało z jej gardła ni to jęk, ni to syk. Zaparła się łokciami i kolanami o materac, wypinając posłusznie kuper.
- Jedziesz na ręcznym? - zaśmiała się, kręcąc tyłkiem dla lepszego efektu - A może percepcja zawodzi? Za dużo wódy?

- Percepcja zawodzi?
- Dziki prychnął ale choć blondyna nie miała na niego w tej chwili najlepszego wglądu to wydawał się i sprowokowany jej bezczelnym zachowaniem, i rozbawiony, że podjęła tą zaproponowaną przez siebie grę na serio i zirytowany jej krnąbrnymi słowami. - Oj za to dostaniesz klapsa. - mruknął i kolejne razy spadły na wyeksponowane miejsce poniżej wytatuowanych pleców Blue. Dłoń mężczyzny uderzała raz za razem wydając przy tym klaskający pogłos a on sam musiał unieść się na kolanach dla lepszego wymachu. Panna Faust słyszała jego coraz szybszy i bardziej chrapliwy oddech.
- I czekaj, pokażę ci jak tu w Det jeździmy na ręcznym. - przestał równie niespodziewanie jak zaczął a w zamian tego mocniej znów szarpnął jej biodrami przysuwając do swoich. Sam zaś zaczął pakować się do jej rozgrzanego już od wcześniejszych zabaw wnętrza. Ale tym razem nie palcami. - Aha. Ktoś tu przecieka. Ale nie bój się zapcham ten przeciek specjalnie dla ciebie. O tak, bardzo dokładnie zapcham. - mruczał podnieconym tonem gwiazdor Ligi pakując się do środka Julii.

Wreszcie doszli do fazy dogrywania szczegółów umowy, wyciągając ostateczne argumenty tam, gdzie znaleźć się powinny od samego początku. Już nie musiała go popędzać, skrępowane dłonie trzymały się metalowej ramy, a panna Faust jęknęła rozdzierająco czując jak zaparkował w niej z impetem i bez używania hamulców.
- Zlewy też naprawiasz? No kurwa proszę. Pan złota rączka - prychnęła zanim zdążyła skleić dziób, ale słowa wychodziły z jej gardła urywane przez sapanie.

- Hej! Narzekasz? - syknął rajdowiec gdy już zaczął pracowicie zapychać cieknącą dziurę ale chyba coś nie mógł się wpasować bo przymierzał co chwila i wkładał i wyjmował i tak szybko, że odgłosy zderzających bioder przypominały klaskanie. Dziki zaś słysząc wijącą się blondynkę złapał ją za włosy i pociągnął w tył. Teraz jego usta gdy się nachylił nad plecami Blue znalazły się tuż obok jej ucha. - Od początku ci tłumaczę jaką przysługę ci wyświadczam. - wysapał śpiesząc się nim urywany coraz bardziej oddech mu nie przerwie.

- Ty... mnie? - stęknęła a przez jej biodra zaczęły przechodzić pierwsze dreszcze. Mięśnie się ścinały, pompując krew tam gdzie była teraz najbardziej potrzebna tą chwilę przed osiągnięciem szczytu - Już… ci mówiłam. Kto komu… robi przysługę. Poza tym… - urwała, bo szarpnął nią mocny skurcz, a nogi ugięły się mocniej w kolanach, a pięty uderzyły o pośladki, gdy drżąc opadła na łózko.

Mężczyzną też szarpnęły dreszcze. Wydawało się, że akcja u kobiety wywołała reakcję u mężczyzny. Zaczął stękać i sapać jeszcze mocniej i wyglądało, że do kulminacyjnego momentu wiele mu nie brakuje. Wyśliznął się z gorącego wnętrza i bez ceregieli odwrócił Blue na plecy.
- Okulary! Dawaj okulary! - syknął do niej gramoląc się na kolanach bliżej jej twarzy. Ale w końcu wstał pozwalając by i ona się podniosła na ile pozwalało jej przywiązanie do rogu łóżka. Julii udało się podnieść na klęczki. I wreszcie Dziki doszedł do kulminacyjnego momentu.
- Taakk! O taakk! Kurwa właśnie tak! - sapał z zadowolenia czując wreszcie ulgę wewnętrzną i widząc jak twarz i okulary kobiety pokrywa perłowa substancja. Dokładnie tak jak o tym mówili jeszcze w samochodzie przed spotkaniem z głową Schultzów.
Gęste, lepkie krople osiadły na skórze i szkłach, ściekając bokiem twarzy po policzku aż na szyję. Może pingwinek Starego miał rację i powinna zmienić branżę na usługi czysto rozrywkowe? Część spermy spłynęła z okularów i osiadła na wargach. blue zlizała ją powoli, mrucząc przy tym jak zadowolony kocur.

- Widzisz? Mówiłam że ta przysługa to ja tobie - uśmiechnęła się, kładąc ciężko na boku z podkulonymi kolanami i wyciągniętymi do góry ramionami - A teraz możesz się zrewanżować i mnie rozwiązać… Matt - imię dodała miękko.

Dziki musiał być zadowolony bo uśmiechał sie z błogości i zadowolenia a jego dłoń przesunęła się pieszczotliwie po głowie i włosach Blue.
- Zajebiście. - pokiwał z zadowolenia głową. Zdziwił się jednak chyba gdy mu przypomniała o związaniu. Uniósł brwi gdy dojrzał jej niezbyt wygodną pozycję i nadgarstki wciąż przytroczone do kantu łóżka. - A no tak… - dodał kiwając głowa tym razem szybciej. Klęknął przy rogu łóżka i zaczął gmerać przy staniku i wreszcie udało mu się odwiązać nadgarstki od łóżka a po chwili i same nadgarstki. Sznurowaty fragment bielizny znów był kawałkiem materiału rzuconym na łózko. Dziki bez ceregieli władował się na łóżku i rozwalił się na całą długość obok leżącej na nim blondyny. Wyglądał jak ktoś po spełnieniu i spełnieniu swoich obowiązków. - Zajebiście. - mruknął z zadowolenia kładąc sobie ramię pod głowę. Zaraz spojrzał na leżącą obok kobietę, uśmiechnął się i przywołał ją gestem do siebie.

Korzystając z wolności kobieta otarła twarz prześcieradłem, zdejmując też okulary. Spełniły swoją rolę, mogły wylądować na półce. Znalazła mokry od whisky fragment pościeli i nim doprowadziła się do porządku, słuchając uspokajającego się oddechu ciała obok.
- Mam cień, ochroniarza - powiedziała mimochodem, układając się przy rozgrzanym boku i przerzucając mężczyźnie udo przez biodra - Dla niego też musi się znaleźć miejsce. Skoro przenoszę manele do ciebie.

- Jeden koleś?
- zapytał gospodarz jakby się chciał upewnić czy o tym samym mówią. Przy okazji objął wtuloną w niego blondynkę i zaczął palcami przejeżdżać wzdłuż jej włosów momentami zsuwając się wzdłuż nich po łopatkach i kręgosłupie kobiety. - Dobra, co mi tam, niech jest. Ale wiesz niech się nie szarogęsi. Miejsca tu jest, znajdzie się i dla niego skoro ci potrzebny. Ale to on tu będzie mieszkał u mnie a nie ja u niego. - Dziki zgodził się ale postawił swoje warunki.

- Tak, jeden. Troy - mówiła dalej, gładząc poruszającą się miarowo klatkę piersiową bruneta - A neon… niebieski, ale nie ciemny. Jasny. Jak niebo nad Vegas w samo południe. Jak bryka od ciebie. Lazur - przekręciła się żeby ułożyć głowę na jego ramieniu i zamknąć oczy - A dla mnie znajdziesz kąt z kuwetą? Byle nie garaż… masz wygodne wyro, taka tam drobna dygresja i luźna aluzja.

- Neon? Jasnoniebieski? Dobra.
- mężczyzna pokiwał głową z czarnymi, krótkimi włosami jakby przyjmował zamówienie. - No pewnie. Rozwalisz się tutaj gdzie ci wygodnie. Nawet tutaj. - powiedział odrywając palce od pleców i ramienia swojego gościa i machając dookoła pokoju w jakim się znajdowali. - Daj spokój z garażem tam nikt nie śpi. No chyba, że po imprezie… No ale to po imprezie to wiesz… - dodał jakby uwaga go rozbawiła z tym garażem. Ale jednak też chyba kojarzył, przypadki spania na najniższym piętrze budynku.

Pokiwała głową, podnosząc się na łokciu żeby móc spojrzeć na jego gębę. Patrzyła tak przez cała minutę, walcząc z uciskiem w gardle i słowem, którego nie lubiła używać i używała rzadko.
- Dziękuję… Matt - schyliła się i pocałowała go w czoło - Jednak Fortuna mi sprzyja.

- No. Zajebiście.
- uśmiechnął się chyba najsławniejszy playboy Ligi i całej metropolii. Złapał blondynkę delikatnie za brodę i pocałował jej usta. Tym razem również delikatnie i pieszczotliwie. Potem uśmiechnął się jeszcze raz i mocniej przycisnął ją do siebie. - Zobaczysz, będzie zajebiście. - pokiwał głową.

Stoczyła się i wyrżnęła zębami o samo dno kanału, a Tatko się w grobie przewracał… trudno. Teraz to było jej życie, przynajmniej przez te parę dni, a może nawet tygodni jak dobrze pójdzie i Pech się o nią nie upomni.
- Tak… będzie zajebiście - wychrypiała drewnianym, obcym tonem - Tylko… nie wałuj mnie, ani nie próbuj wyrolować. Nie chcę… robić ci krzywdy. - zrobiła przerwę i dokończyła sztywno, zmieszana jak whisky w colą - I nie wezmę na ciebie zlecenia.

- Zlecenie? Na mnie? No coś ty, przecież wszyscy mnie uwielbiają!
- Dziki roześmiał się i ciężko było powiedzieć czy naprawdę ma o sobie takie mniemanie czy jednak przemawia przez niego autoironia. Przestał się śmiać i wciąż z uśmiechem popatrzył na okoloną blond włosami twarz.
- Będzie zajebiście. - powtórzył patrząc na nią łagodnym, wesołym spojrzeniem z diabelskimi iskierkami na samym dnie.

- Chyba że aktualnie kogoś wkurwiasz - parsknęła, przetaczając się na jego ciało i siadając mu okrakiem na brzuchu - Nie sprzątam, nie gotuję i nie wynoszę śmieci... popracujemy nad tym, nad detalami naszej nowej umowy, a zaczniemy od podstaw - oparła mu ręce o pierś i zsunęła się na wysokość bioder, ściskając mocno uda wokół nich. Pomagając ręką postawiła go do pionu i wsiadła z zadowolonym pomrukiem na drążek - Poza tym każdą umowę należy oblać... a potem spać. Ale to zaraz - wydyszała mu prosto w nos, zaczynając kolejne okrążenie wyścigu w którym oboje, jak widać, lubili brać udział.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline