Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2017, 13:44   #26
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Było potwornie ciemno i pusto. Ciemniej niż w nocy, tak jakby nagle ktoś wyłączył całe światło świata. Obejmowały ją znajome, ciepłe ramiona i niosły przez jakieś wilgotne, zimne miejsce. Nad głową słyszała dużo hałasów i głosy, ale oddzielone od niej, tak jakby były na piętrze. Głosy były znajome, słyszała je wcześniej w domu. Trzech mężczyzn.
- Znaleźliście ich?
- Chyba są pod zawaliskiem.
- Mam w dupie twoje chyba!

Głosy zagłuszyła znajoma melodyjka, do której po chwili dołączył dziecięcy głos. Jednak to nie był jej głos. Ona nie była już dzieckiem i nie była w tunelu, ale w karczmie. Gdy założyła gogle, zobaczyła siedzącą obok, na łóżku Laurę. Przyglądała się jej tymi swoimi przenikliwymi oczami, nucąc jej piosenkę.
- Ciocia wstała! - Ucieszyła się i odłożyła króliczka na bok. - Mama z ciocią, poszły na dół!
- Tom... - szepnęła wpierw widząc oczy małej, dopiero po chwili zdała sobie sprawę z pomyłki - Toooom się wyspała! - powiedziała, rozciągając się, czym uraziła swoje plecy
- A Ty mnie pilnujesz? - zapytała dziewczynkę, by skupić na czymś innym jej uwagę.
- Mam na imię Laura. - Dziewczynka uśmiechnęła się. - Ciocia poprosiła bym pilnowała czy “nie robisz głupot”, ciociu. Nie wiem, o co chodziło, ale pośpiewałam.

Blind prychnęła odruchowo.
- Pewnie chodziło o zdrapywanie strupów. Baaardzo swędzą. - powiedziała i w przypływie głupawki napadła dziewczynkę ocierając się o nią bokiem.
- Podrap mnie, mamo Lauro, podrap... - śmiała się.
- Mama mówi, że nie wolno drapać strupów. - Mała naburmuszyła się. Chwilę w pełnym skupieniu przyglądała się Scarlet, by w końcu uśmiechnąć się szeroko. Jej oczy tak bardzo upodobniły się do tych Toma, gdy wpada na jakiś pomysł. - Ale chyba mogę spróbować pomiędzy opatrunkami, dobrze?

I już starała się obejść system. Tak, była zdecydowanie jego dzieckiem. Ciekawe jakby Jednooki zareagował, gdyby dostrzegł te podobieństwa. Czy dałby szansę w ogóle dziewczynce je pokazać. Blind poczochrała małą po czole.
- Lepiej nie. Tak tylko sobie marudzę. - powiedziała i zaczęła się ubierać.
Mała odrobinę zmarkotniała i skupiła się na głaskaniu króliczka.
- Chciałam pomóc. - Laura pociągnęła nosem i spojrzała na Scarlet odrobinę błyszczącymi oczami.
- Starczy, że jesteś. Od razu mniej mnie boli. - przekonywała Blind, po czym usiadła przed Laurą. - Jak chcesz pomóc, możesz mi pozapinać mankiety, to nie będę musiała tak pleców napinać.
Dziewczynka szybko odłożyła króliczka i już w dużo lepszym nastroju zabrała się za pomoc. Robiła to z bardzo dużą wprawą jak na swój wiek.
- Ciocia mówiła, że zdobędą śniadanie. - Laura podniosła wzrok na Scarlet, kończąc pracę. - Jestem głodna, a ty ciociu?
- Jasne, zasługujemy na porządne śniadanie przed podróżą.

Mała przytaknęła i szybko zebrała swoje rzeczy. Gdy zeszły na dół bez trudu odnalazły swoje towarzyszki, siedzące przy zastawionym różnymi daniami stole. Roma i Morgana rozmawiały o czymś, a obok nich na podłodze stało kilka pakunków. Najwyraźniej kobiety postanowiły skorzystać z porannego czasu i zrobiły zakupy. Hanlon zobaczyła je jako pierwsza i pomachała do Blind. Laura zareagowała jak na sygnał i podbiegła do mamy wgramalając się jej na kolana.
- Pomogłam cioci wstać! - Cała zachwycona zabrała się za jedzenie swojej mamy. - Pomogłam też z zapięciem koszuli!

Morgana tylko poprawiła włosy małej, uśmiechając się. Natomiast na twarz Romy wypłynął złośliwy grymas.
Gdyby Blind nie miała gogli, pewnie zabiłaby ją wzrokiem. Co ta wiewióra jej insynuowała?!
- Plecy jeszcze trochę bolą - mruknęła jako wytłumaczenie - Młoda sama chciała się przydać.
Laura przytaknęła potwierdzając to wersję.
- Pewnie. - Odpowiedź Romy nie zdawała się mieć żadnego podtekstu, co innego jej figlarne spojrzenie. - Kupiłyśmy z Morganą kilka rzeczy, w tym prowiant i trochę sprzętu na drogę.
- Dobrze, więc zjemy i się zbieramy. Znów spotkamy się za miastem przy pierwszym skrzyżowaniu dróg - powiedziała.
- Chcesz wjeżdżać do ruin od zewnątrz? - Morgana się lekko zaniepokoiła.
- Fakt, to chyba bez sensu... a gdzie wydaje ci się, że powinniśmy zacząć szukać? Wiesz, ja miałam trzy lata, ledwo pamiętam okolice domu.
- Mniej więcej kojarzę gdzie było laboratorium, choć mogło odrobinę zarosnąć. Ale chciałabym jak najgłębiej wjechać od tej cywilizowanej strony.
- Mi zależy żebyśmy wyjechały z miasta osobno. Nie chcę was narażać, a i lepiej dla wszelkich obserwatorów. Gdzie w takim razie proponujesz się spotkać?
- Możemy zrobić tak, że wyjedziecie z nowego miasta i pojedziecie na północ. - Hanlon ściszyła głos tak, że siedząca po drugiej stronie stoły Scarlet ledwo ją słyszała. Wyjedziecie w najbliższą bramę. Jakiś czas temu, było tam nawet przejezdnie. My wyruszyłybyśmy stąd z lekkim opóźnieniem i wjechały tą bramą i odbiła w pierwszą aleję na północ. Spotkałybyśmy się na zachodnim rynku. Gdy byłam tam ostatnio jeszcze sięgała tam cywilizacja.
Blind zastanowiła się.
- Brzmi jak plan. Dobra, to tak zrobimy.
- O! A tak w ogóle kupiłam ci koszulę. - Roma uśmiechnęła się. - Za tą, którą zniszczyłaś wczoraj.

Scarlet podniosła na nią spojrzenie, bynajmniej nie okazując odrobiny radości.
- Coś wymyśliła? - zapytała krótko.
- Człowiek stara się być miły i oto ile z tego ma. - Roma udała naburmuszoną. - Nie martw się Morgana pomogła mi wybrać.
- Długo się znacie, prawda? - Hanlon uśmiechnęła się. Chyba Ruda dała jej znać jaka będzie reakcja.
- Trochę... - przyznała Blind, po czym dodała - To ona sprowadziła mnie na złą drogę.
- Na złej drodze to ty jesteś chyba od urodzenia, - Roma prychnęła i sięgnęła po jeden z pakunków i wyciągnęła go w stronę Scarlet. - ja się tylko podpięłam. Masz, marudo.
Nienawykła do otrzymywania od rudej prezentów, Blind przyjęła pakunek i ostrożnie, jakby miał zaraz wybuchnąć jej w rękach, rozpakowała go. To co miała w dłoniach, rzeczywiście, przy bardzo bujnej wyobraźni mogło być koszulą.


- Myślałam o innym kolorze. - Morgana uśmiechnęła się do Scarlet. - Ale Roma powiedziała, że lubisz czarny.
Wybór zdziwił łowczynię, która preferowała ubrania krojone raczej “po męsku”, ale nie mogła powiedzieć, że ciuch jej się nie podoba. Wręcz przeciwnie...
- Em... serio widzicie mnie w tym? - przyglądała się uważnie tkaninie.
- Inaczej byśmy tego nie kupiły. - Alchemiczka roześmiała się.
- Najlepiej bez czegokolwiek do tego. - Roma uśmiechnęła się szeroko. - Ewentualnie jakiejś fajne majtki. Już żałuję, że nie kupiłyśmy tamtych. - Spojrzała na Morganę porozumiewawczo.
- Miałyśmy nie szaleć z wydatkami. - Hanlon odpowiedziała uśmiechem. - Powinnyśmy ruszać.
- Pytałam o konika Donovana. Podobno da sie go tutaj zostawić. - Ruda dopiła stojącą przed nią kawę.

Blind spojrzała na nią ponad prezentem.
- To mam to załatwiać czy się przebierać żebyście mogły pogapić się na mnie?
Morgana i Roma spojrzały na siebie i chyba najgorsze było to, że naprawdę się zastanawiały.
- Ale ciocia już jest ubrana. - Laura przerwała przedłużającą się ciszę. - Pomogłam i jest ładnie.

Najgorsze jednak, że kiedy mała patrzyła na nią, Scarlet zastanawiała się jak jej ojciec zareagowałby na tę koszulę. Po prawdzie nigdy nie rozpieszczała Toma widokiem siebie w seksownej bieliźnie czy ubraniach, podkreślając tym, że nie zależy jej na celowym adorowaniu go. Raz tylko, gdy świętowali nowy rok ubrała sukienkę z krótkim przodem. Zrobiła to jednak tylko raz, bo Jednooki w amoku podniecenia podarł nie tylko ją, ale także bieliznę. Sama Blind zaś miała do niego pretensje, że pręgi po więzach na jej nadgarstkach były widoczne jeszcze tydzień po Nowym Roku.
- Em... - próbowała wrócić na poprzednie tory swoich myśli - To ja pójdę... załatwić... z tym koniem... - powiedziała nieobecnym tonem, lecz nie ruszyła się, wciąż wpatrzona w koszulę.
Skupiona na tkaninie, nie mogła zobaczyć uśmiechu Romy, ale usłyszała go w jej głosie.
- Jeśli tak ci się podoba, możemy zacząć od spakowania rzeczy w pokoju, a ty będziesz mogła ją przymierzyć.
- Choć pewnie lepszy efekt będzie gdy już zdejmiemy z ciebie te bandaże. - Morgana przyglądała się jej uważnie, po chwili sięgnęła jednak po papierosa, zdejmując małą ze swoich kolan. Laura momentalnie przemieściła się do Scarlet i oparła o jej uda, świdrując ją wzrokiem. Pozornie niewinny dotyk, sprawił że Blind przeszedł dreszcz.
- Cioci jest ładnie także w tej koszuli. - Powiedziała z przekonaniem, na jakie stać mogło być tylko dziecko.
Blind pogłaskała ją po głowie, nie patrząc jednak w twarz małej, by nie zawiesić się znów na jej oczach.
- No i tej doradczyni słucham. Przebieranki mogą poczekać.

- Dobra, to my idziemy na górę podzielić bagaże. - Roma podniosła się od stołu.
- Laura musisz spakować swoje rzeczy. - Morgana także wstała, podnosząc kilka pakunków.
Ruda chwyciła kilka rzeczy i podeszła do Scarlet.
- Zajmiesz się tym koniem i dołączysz do nas na górze? - Lekko dotknęła jedną z paczek ramienia Blind by ją wybudzić. A skinęła głową i podeszła do najbliższej posługiwaczki zapytać gdzie znajdzie właściciela.

Właściciela lokalu znalazła chwile później. Wydawał polecenia ludziom na tyłach lokalu. Był to grubszy mężczyzna w wieku zbliżonym do Donovana. Mimo protezy nogi musiał się opierać na lasce.


Aubrey po chwili rozmowy wskazał jej boks, w którym stał kon innego podróżnika i w którym mogła zostawić swoją klacz. Kwota z uwagi na “wspólną miejscówkę” nie była wygórowana. Nie wyglądało na to jakby w karczmie było jakiekolwiek inne miejsce by umieścić w nim konika, więc od Scarlet zależało czy warunki jej odpowiadają.

Sprawdziła jak zwierzęta się dogadują, a gdy nie było z tym źle, zgodziła się zapłacić połowę kwotu od razu. Drugą miała zapłacić przy odbiorze kobyłki w ciągu tygodnia.
 
Aiko jest offline