Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2017, 00:21   #112
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Szperanie w cudzych rzeczach, to oprócz zachwycania się mądrością lorda Galadiona, jedna z ulubionych rzeczy Roisin. Przedmioty były w nieładzie, krew na ścianach nie robiła zachęcającego wrażenia, ale kolejne chaty stały przed nią otworem. A nuż, coś interesującego uda się znaleźć... Dziewczyna, świadoma czekającej ich podróży celowała w jedzenie, planowanie wszak zapasów brzmiało poważnie i odpowiedzialnie, złota zaś miała już na tyle, że ze swoim słabym doświadczeniem w byciu bogatym nie była w stanie ocenić, co można z nim w zasadzie zrobić. W międzyczasie Nat znalazł osła, sympatycznego szarego czworonoga, który mógł nosić to co udało się znaleźć w chatach. Ros od razu zapałała do niego sympatią i bardzo szybko ochrzciła go imieniem Edward. Tak, dokładnie tym samym imieniem, które nosił zatrudniający ją w Vilsen szlachcic. Szlachetny trud zwierzęcia domagał się szlachetnego imienia.

W końcu, poza jedzeniem udało jej się odnaleźć coś interesującego. Portret nieznośnej demonicy wraz z kimś, kto wyglądał jak jej rodzice. Wyjęła obraz z ramy, licząc, że może się jeszcze przydać, a chałupę tą przeszukała szczególnie dokładnie. Gdy wyszły pokazała go reszcie drużyny.

W sumie, Roisin była w niezłym humorze tego dnia. Odzyskała siły, co bardzo ją uspokoiło, a opuszczona wioska nie zrobiła na niej, aż tak ponurego wrażenia. Stres w obliczu zagrożenia życia, zmniejsza wrażliwość na ślady przemocy. Tak mogło się przynajmniej wydawać. Niemniej, gdy dotarli do centrum wioski i stali się świadkami makabrycznej sceny, dokonanej przez jakiegoś sadystę, Ros oniemiała. Demony sprawiały wrażenie, jakby zadawanie innym cierpienia było jakąś ich pasją. Skąd w nich tyle nieuzasadnionej nienawiści? To chyba nie dało się łatwo zrozumieć będąc człowiekiem. A może ludzie też byliby tak okrutni, gdyby ktoś stworzył im takie możliwości. Ros nigdy nie mogła zrozumieć przemocy dokonywanej bez jakiegoś celu, ale też nigdy nie miała powodu, aby kogoś szczególnie nienawidzić. Tylko kogo nienawidziły te wszystkie demony? Siebie wzajemnie? Dziwne, że ciągle jeszcze nie wytępiły się całkowicie.

Dalsze rozważanie przerwały nawoływania Firy i Maelara, że ktoś się zbliża. Otępiała od szoku, musiała zostać pociągnięta przez Firę, aby dała radę oderwać stopy od ziemi. Przełknęła ślinę i ruszyła szybko za resztą drużyny. ‘Obrzydliwe miejsce.’ mruknęła do siebue i zatęskniła za opuszczonym niedawno statkiem, który teraz jednak wydawał się znajdować w jakimś innym świecie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline