Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2017, 09:10   #111
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wioska.
Wędrowcowi na szlaku nazwa ta kojarzy się zwykle z miejscem, gdzie można odpocząć po długiej wędrówce, zajść do gospody, zjeść coś, czego nie trzeba samemu ugotować. No i spędzić noc pod dachem.
Bezimienna wioska, do której wkraczali, zdecydowanie nie kojarzyła się Maelarowi z wizją odpoczynku. I gdyby nie to, że mogli tam znaleźć wierzchowce i prowiant, w życiu nie skierowałby się między cuchnące śmiercią zabudowania.


Jeśli coś ma cztery nogi i da się dosiąść, to niekoniecznie musi być koniem. A bywają i takie konie, które nie zasługują na tę szlachetną nazwę.
Znaleziony przez Nata osiołek mógł co prawda nosić zapasy, a nawet - w razie najkonieczniejszej konieczności - nieść kogoś na grzbiecie, ale biedna kobyła wyglądała na taką, co przepracowała już długie lata i bardziej zasługiwała na odpoczynek w stajni, przy pełnym żłobie, niż na włóczenie się po niebezpiecznym świecie z bandą desperatów. Ale, jak powiadają, na bezrybiu i rak ryba. Oba czworonogi zostały zabrane na wycieczkę, w charakterze środków transportu - z perspektywą, że przy najbliższej okazji zostaną odesłane na zieloną trawkę (gdy da się znaleźć dla nich jakieś przyzwoite zastępstwo).
Zabrane ze stajni siodła i juki powinny ułatwić życie wędrowcom.


Logiczną rzeczą było, że gospoda, centrum życia kulturalnego i wieczornego wioski, powinna się znajdować w środku wioski. A w gospodzie, nawet jeśli ktoś wioskę wywrócił do góry nogami, powinny znaleźć się jakieś produkty, które przyspieszą dalszą podróż. W znalezienie koni Maelar przestał wierzyć, ale jedzenie - to było możliwe.
Odpoczynek natomiast z góry odrzucił - nawet gdyby mu zapłacono, albo umierałby ze zmęczenia, to znalazłby jeszcze tyle siły, by odejść od wioski jak najdalej, chociażby na czworakach.

Po kilkunastu krokach Maelarowi gospoda wyleciała z głowy, a myśli o zapasach ukryły się bardzo głęboko, zastąpione szokiem i przerażeniem.
Czegoś takiego nigdy nie widział. Ba - nawet nie słyszał o takim zastosowaniu magii. Bo cóż innego mogło tu działać, jeśli nie najczarniejsza z magii?
Co zrobiono z tymi ludźmi?
Pytanie pojawiło się i zniknęło. Maelar zdecydowanie nie chciał wiedzieć, co im zrobiono i w jaki sposób. Chciał się znaleźć jak najdalej stąd.
Nim jednak zdążył zaproponować bardzo pospieszny odwrót okazało się, że do wioski, od strony lasu i dworku, nadciągają kolejni goście.
Sprawcy masakry wracają? Demoniczka wróciła do domu i wysłała kogoś? Mieszkańcy dworku chcą sprawdzić, co się dzieje w wiosce?

Wiara w to, że przybysze będą przyjaźnie nastawieni, świadczyłaby o krańcowej naiwności. A nawet gdyby nie mieli nic wspólnego ze śmiercią mieszkańców wioski, to i tak na widok intruzów mogliby najpierw strzelać, a potem dopiero pytać... tudzież zwrócić uwagę na to, że wieśniacy zginęli dawno temu.

- Chowamy się - syknął Maelar, machnięciem ręki wskazując dwie najbliższe chaty. Sam natychmiast zaczął realizować własną sugestię.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-10-2017 o 09:18.
Kerm jest offline  
Stary 24-10-2017, 00:21   #112
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Szperanie w cudzych rzeczach, to oprócz zachwycania się mądrością lorda Galadiona, jedna z ulubionych rzeczy Roisin. Przedmioty były w nieładzie, krew na ścianach nie robiła zachęcającego wrażenia, ale kolejne chaty stały przed nią otworem. A nuż, coś interesującego uda się znaleźć... Dziewczyna, świadoma czekającej ich podróży celowała w jedzenie, planowanie wszak zapasów brzmiało poważnie i odpowiedzialnie, złota zaś miała już na tyle, że ze swoim słabym doświadczeniem w byciu bogatym nie była w stanie ocenić, co można z nim w zasadzie zrobić. W międzyczasie Nat znalazł osła, sympatycznego szarego czworonoga, który mógł nosić to co udało się znaleźć w chatach. Ros od razu zapałała do niego sympatią i bardzo szybko ochrzciła go imieniem Edward. Tak, dokładnie tym samym imieniem, które nosił zatrudniający ją w Vilsen szlachcic. Szlachetny trud zwierzęcia domagał się szlachetnego imienia.

W końcu, poza jedzeniem udało jej się odnaleźć coś interesującego. Portret nieznośnej demonicy wraz z kimś, kto wyglądał jak jej rodzice. Wyjęła obraz z ramy, licząc, że może się jeszcze przydać, a chałupę tą przeszukała szczególnie dokładnie. Gdy wyszły pokazała go reszcie drużyny.

W sumie, Roisin była w niezłym humorze tego dnia. Odzyskała siły, co bardzo ją uspokoiło, a opuszczona wioska nie zrobiła na niej, aż tak ponurego wrażenia. Stres w obliczu zagrożenia życia, zmniejsza wrażliwość na ślady przemocy. Tak mogło się przynajmniej wydawać. Niemniej, gdy dotarli do centrum wioski i stali się świadkami makabrycznej sceny, dokonanej przez jakiegoś sadystę, Ros oniemiała. Demony sprawiały wrażenie, jakby zadawanie innym cierpienia było jakąś ich pasją. Skąd w nich tyle nieuzasadnionej nienawiści? To chyba nie dało się łatwo zrozumieć będąc człowiekiem. A może ludzie też byliby tak okrutni, gdyby ktoś stworzył im takie możliwości. Ros nigdy nie mogła zrozumieć przemocy dokonywanej bez jakiegoś celu, ale też nigdy nie miała powodu, aby kogoś szczególnie nienawidzić. Tylko kogo nienawidziły te wszystkie demony? Siebie wzajemnie? Dziwne, że ciągle jeszcze nie wytępiły się całkowicie.

Dalsze rozważanie przerwały nawoływania Firy i Maelara, że ktoś się zbliża. Otępiała od szoku, musiała zostać pociągnięta przez Firę, aby dała radę oderwać stopy od ziemi. Przełknęła ślinę i ruszyła szybko za resztą drużyny. ‘Obrzydliwe miejsce.’ mruknęła do siebue i zatęskniła za opuszczonym niedawno statkiem, który teraz jednak wydawał się znajdować w jakimś innym świecie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 26-10-2017, 12:41   #113
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Ich działania podjęte zostały na tyle wcześnie, że gdy nowi aktorzy pojawili się na scenie, ci starzy tkwili już skrzętnie ukryci w chacie. Nawet umęczona kobyła i osiołek, znalazły schronienie za stajnią. Edward okazał w tym wypadku dalece idącą rozbieżność z naturą swego rodzaju i miast opór stawiać i tkwić uparcie w miejscu, dał się bez problemu przeprowadzić Firze do wybranego dla zwierzaków miejsca. Kapłanka wróciła akurat na czas by zamknąć drzwi chaty nim jeźdźcy pojawili się na placu.

- Ale burdel - usłyszeli słowa wypowiedziane gniewnym, męskim głosem.
- Sam bym tego lepiej nie ujął - kolejne słowa i kolejny głos, tym razem spokojny, opanowany i nawet przyjemny dla ucha. W tym drugim dało się wyczuć autorytet, którego brakowało pierwszemu.
- Trzeba by sprawdzić czy ktoś nie ocalał - sugestia spłynęła z ust właściciela pierwszego głosu. Roisin, która przy oknie znalazła swoją kryjówkę, wyjrzała przez nie na krótką chwilę, wystarczającą by mogła pozostałym przekazać iż do czynienia mieli z grupą pięciu mężczyzn. Trójka wyglądała na ochroniarzy, dobrze zbudowanych i uzbrojonych po zęby. Byli ludźmi, a przynajmniej takie na pierwszy rzut oka sprawiali wrażenie. Pozostała dwójka sprawiała nieco inne wrażenie.

Pierwszy i zdecydowanie starszy, twarz miał częściowo skrytą pod kapturem.


Ta część zaś, która była widoczna, naznaczona została licznymi bliznami, świadczącymi o tym, że człowiek ten ciężkie życie miał za sobą. Człowiek, bowiem i on do tej rasy należał, a przynajmniej na ów pierwszy rzut oka. Uzbrojony on był w dwa miecze i włócznię, którą trzymał teraz w dłoni, rozmawiając z ostatnim z mężczyzn.


Ten z kolei był znacznie młodszy i to biorąc pod uwagę całą drużynę. Jako jedyny także nie należał do ludzkiej rasy, o czym świadczyły nieco wydłużone czubki uszu. Mógł być on elfem lub półelfem, ewentualnie należeć do rasy syren, które niekiedy taką właśnie, elfiopodobną formę na lądzie przybierały. Nie dało się także ukryć, że i statusem wyróżnia się spośród pozostałych. Bogaty, zdobiony futrem płaszcz okrywał dobrej roboty ubranie, na które narzuconą miał zbroją skórzaną. Wedle tego co Roisin zdołała dowiedzieć się w swoim życiu, a także podejrzeć w trakcie rejsu, zbroja ta była bardzo dobrej jakości i wartość jej liczyć można było w złotych riv’ach. Podobnie zresztą jak wierzchowca którego ów mężczyzna dosiadał, a także miecza, który co prawda był prosty i pozbawiony ozdób, jednak biorąc pod uwagę postawę jeźdźca i to z jaką swobodą i pewnością siebie trzymał dłoń na jego rękojeści, można było przypuszczać że i oręż jego jest najwyższej jakości, a także i to, że orężem tym potrafił się posługiwać.
Kim jednak był i co robił w tej dotkniętej złem krainy wiosce? Tego na ów rzut oka, złodziejka dowiedzieć się nie zdołała.


- Przeszukajcie chaty - usłyszeli rozkaz, wydany tym przyjemniejszym z głosów. - Być może ktoś ocalał z tej rzezi. Sionie, ty wracaj do miasta i nakaż Illiadzie by przysłała tu swe kapłanki. Bestardzie, sprawdź świątynię, tylko na bogów, postaraj się dla odmiany sprawić przyjazne wrażenie - padały kolejne rozkazy, a wraz z nimi do uszu skrytych w chacie dotarł odgłos zsiadania z koni, potakiwania i obnażanego oręża.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 29-10-2017, 19:03   #114
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roisin była chyba ostatnią znaną sobie osobą, która podjęłaby ryzyko niedające bezpośrednich korzyści w postaci złota lub… w zasadzie tylko złota. Ostatnio jednak, zwłaszcza po spotkaniu z lordem… tym lordem… ach gdzież on teraz jest? Zdrów ci on, czy życiu jego znów zagraża niebezpieczeństwo? No więc, po spotkaniu jakoś tak nie ryzykować się nie udawało. Jeszcze te sny…

Jasne było, że wymknąć się nie zdołają, a przynajmniej nie dadzą rady zrobić tego z zapasami. Nie dadzą też rady zbyt długo pozostawać nie zauważeni. Roisin spojrzała elfowi w oczy i zrozumiała, że myśli on podobnie.
- Celuj w tego barona, czy kim on tam jest - powiedziała szeptem do elfa, złapała znaleziony przed chwilą obraz i wyszła na drogę możliwie cicho w momencie, w którym ów cały szlachcic patrzył akurat w drugą stronę.
- Wiem kogo możecie szukać Panie - powiedziała głośno - może porozmawiamy? - ukłoniła się lekko z odrobiną gracji - Proszę tylko, nie wykonujcie gwałtownych ruchów. Moi przyjaciele mogą martwić się o moje bezpieczeństwo - i ukradkiem rzuciła okiem w kierunku jednej z chałup, gdzie ich drużyny z całą pewnością nie było.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 29-10-2017, 21:19   #115
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wpakowali się w tarapaty.
Tym razem nie mieli do czynienia z byle bandytami. Nie mieli też za plecami załogi 'Gołębicy', u boku których walczyli z piratami. Musieli sobie poradzić może nie z przeważającymi, ale ze znacznie lepiej wyposażonymi siłami. Może i nie wrogimi, ale z pewnością nie nastawionymi przyjaźnie.
Co prawda Maelar też nie byłby nastawiony przyjaźnie do kogoś, kogo zastałby w takim miejscu.

Wyjść było kilka, jednak żadne nie gwarantowało, że wszyscy ujdą cało i zdrowo.
Zapewne zwierzołaczki zdołałyby się wymknąć, po przybraniu zwierzęcej postaci. Wszak nikt nie ścigałby lwa czy wilka.
Gdyby dachy były płaskie, zapewne można by się wspiąć i schować przed wzrokiem przybyszów. no, może i tak Roisin zdołałaby prześlizgiwać się z jednej strony spadzistego dachu na drugą.
Ale co z Natem?
Czy dałoby się namówić i jego, i Roisin, by udawali, że ich nie ma, podczas gdy Maelar rzuciłby na nich i na siebie zaklęcie, które skryłoby ich przed oczyma tych, co zaczną przeszukiwać chaty.
Oczywiście można było zaczaić się i wziąć zakładnika...

Nim jednak Maelar zdążył przedstawić którąś z propozycji, Roisin wkroczyła do akcji, wybierając jeszcze inną opcję - rozmowę. Elf trzymał za nią kciuki, ale nie bardzo wierzył w powodzenie tej misji.

- Będę miał go na oku - obiecał, po czym podszedł do okna w taki sposób, by z zewnątrz nie było go widać, a on z kolei widział Roisin i jej rozmówców.
W razie konieczności gotów był strzelać.
 
Kerm jest offline  
Stary 31-10-2017, 07:18   #116
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Sion, którym okazał się być najmłodziej wyglądający z trójki ochroniarzy, zdołał już oddalić się na tyle, że można go było wykluczyć z walki. Wierzchowiec którego dosiadał, a z którego tak do końca nie zdołał zsiąść nim padł rozkaz, należał do zwierząt rączych, z dobrej stajni, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, podobnie jak i pozostała trójka. Ten bowiem, który do wydającego rozkazy należał, z pewnością jakością swą przewyższał pozostałe, co nawet nie znającej się na hodowli Roisin, wpadło w oko.

Podobnie jak gwałtowny ruch, który wywołały jej słowa. Zarówno zmierzający w stronę świątyni włócznik, jak i pozostali w wiosce ochroniarze, natychmiast stanęli i zwrócili się w stronę dziewczyny. Ich postawa z ostrożnej przemieniła się w wyraźnie wrogą, gdy ją dostrzegli. Dwaj, którzy byli już w drzwiach do chat wiodących, natychmiast ruszyli w jej stronę. Włócznik z kolei, zwany Bestardem, podbiegł do swego lorda, czy kimkolwiek ów nieznajomy był.

Zanim Maelar zdołał strzałę wypuścić i zmniejszyć nieco zapał wojaków, padł nowy rozkaz.
- Stójcie! Wystarczy - dodał ciszej, przyglądając się z uwagą drobnej postaci, a także chatom które miała za sobą i po bokach, a do których jego ludzie nie mieli okazji dotrzeć. Zapewne myślał nad jej słowami, bowiem cisza się przedłużała, dając ochroniarzom szansę na gniewne spojrzenia i wyraźną niechęć, którą w stronę złodziejki kierowali, chociaż było to wszystko co w jej stronę wymierzali. Żaden nie ośmielił się zignorować rozkazu. Stali zatem, czekając na kolejny i apetyt ostrzyli na ciało i krew Roisin, która pod ich wzrokiem miała szansę poczuć się ponownie niczym mała, nic nie znacząca pchełka skacząca po dachach Vilsen i w zakamarkach tego miasta wiodąca swój żywot.

- Zatem sugerujesz iż posiadasz wiedzę o tym, kogo szukam - mówił szlachcic, jakby groźba zostania postrzelonym przez niewidzialnego strzelca, czy też bycie ugodzonym przez czar towarzyszy Roisin, nie zrobiła na nim wrażenia. - To ciekawe i z chęcią o tym porozmawiam. Może usiądziemy wraz z twymi towarzyszami w nieco przyjemniejszym otoczeniu i porozmawiamy? - przy tych słowach powiódł dłonią przed sobą, obejmując tym ruchem także, a może przede wszystkim właśnie, trupy.

Bestard zatrzymał się parę kroków od swego lorda i dołączył do dwóch wojaków, z tym że uwagę swoją skierował tylko na chaty, jakby poza swoim pojawieniem się, Roisin dla niego nie istniała. Najwyraźniej stopień zagrożenia, które stanowiła w jego oczach, był o wiele mniejszy niż ten, jaki reprezentowali sobą niewidzialni sojusznicy złodziejki.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 01-11-2017, 01:40   #117
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Z ryzykownymi planami jest tak, że wydają się ciekawe, gdy się na nie wpada i wyjątkowo błyskotliwe, gdy się powiodą. Niemniej, w kwestii realizacji bywa różnie, bo ryzyko nie zmniejsza się tylko dlatego, że coś wydaje ci się sprytnym pomysłem. Roisin z pewną ulgą odnotowała, że intuicyjne przeliczyła ilość kroków od osłony zza której się wyłoniła. Ta wiedza może się z pewnością przydać.
Szlachcic był uprzejmy, ale to nie zmieniało w żaden sposób faktu, że prezentował się groźnie z tym swoim spokojem. Poczuła pot na plecach i uciekła myślami w kierunku tej dziwnej istoty, którą widziała w swoich snach. Nie należy tracić ducha. Lord byłby pewnie dumny.
- Szlachetny Panie - uniosła ręce w geście bezbronności - nie szukamy wrogów, ale też musimy być ostrożni. Sami rozumiecie - wskazała ruchem głowy na stojące martwe ciała, tak jak chwilę wcześniej szlachcic - okolica nie należy do bezpiecznych.
Właściwie to nie znała się na negocjacjach i kierując się odruchem nie miała pomysłu na jakieś skomplikowane dyskusje.
- Skąd mamy wiedzieć, że możemy wam zaufać? Znaleźliśmy się tu przypadkiem, a miejsce to nie jest celem naszej podróży. W geście dobrej woli pomogliśmy jednej osobie - zawiesiła głos obserwując szlachcica. - Jeśli zagwarantujecie nam bezpieczeństwo, to może będziemy mogli sobie wzajemnie pomóc - rzuciła przy tym okiem na gotujących się do ataku pomocników. - Nic nam po starciu, a sami możemy zyskać na spokojniej rozmowie - uśmiechnęła się na zakończenie naśladując gest głową Greya, kiedy ten chciał być dla kogoś formalnie uprzejmy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 01-11-2017, 08:52   #118
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak na razie sytuacja nie wyglądała źle.
No, prawdę mówiąc, nie wyglądała bardzo źle i była z gatunku tych, jakie ci, którym pozostały resztki humoru określają słowami "dobra, acz nie beznadziejna". Roisin wspięła się na szczyt dyplomacji, zaś dowodzący tamtymi osobnik, z mniejszą lub większą ilością elfiej krwi w żyłach, jak na razie cierpliwie wysłuchiwał jej słów.
Była to dość dobra okazja do wymknięcia się - uwaga wszystkich skupiona była na dziewczynie, Nat mógłby z tego skorzystać. Osłabiłoby to drużynę, ale i tak w bezpośrednim starciu nie mieliby zbyt wielkich szans. Trzech dobrych łuczników zmieniłoby stosunek sił, ale Maelar nie był w stanie się rozdwoić, a o roztrojeniu nawet nie warto było wspomnieć.

Obrócił się na moment w stronę drwala i gestem zaproponował ciche oddalenie się. Nie czekał jednak na reakcję Nata, tylko ponownie skupił się na prowadzonej przez Roisin wymianie uwag i uprzejmości, cały czas gotów do wtrącenia paru upierzonych, zakończonych grotem argumentów, gdyby dziewczynie ktoś chciał zrobić jakąś krzywdę.

Jako że nic takiego się nie działo, skupił swą uwagę na przywódcy.
Co prawda nie można było powiedzieć, że całe Vole jest zepsute do szpiku kości, ale elfia krew, w takim miejscu, nie musiała oznaczać nic dobrego. A nuż był to jakiś wyrzutek, nienawidzący swej rasy. A to by nie było zbyt pomyślne dla Maelara.

Odepchnął ponure przewidywania jak najdalej, po czym ponownie skoncentrował się na 'gościach', czekając na reakcję - słowną lub w czynach - ich przywódcy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 01-11-2017 o 09:04.
Kerm jest offline  
Stary 03-11-2017, 07:03   #119
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

W chacie Nat, który przez chwilę sprawiał wrażenie jakby miał zamiar zignorować pomysł Maelara, w końcu skinął głową i wycofał się w stronę sieni prowadzącej do wyjścia na podwórze, od strony przeciwnej niż ta, po której znajdowali się przyjezdni.

Szlachcic zastanawiał się chwilę nad słowami Roisin, wystawiając cierpliwość każdego z zainteresowanych, na ciężką próbę. Najwyraźniej nie spieszyło mu się z podejmowaniem jakiejkolwiek decyzji.
- Dobrze zatem - powiedział w końcu, rozglądając się po miejscu makabrycznej zbrodni. - Spotkajmy się za pół klepsydry w świątyni Tahary - wskazał dłonią kierunek, ignorując pełne niechęci pomruki swych ludzi. - Jeżeli postanowicie się pojawić, daję słowo iż włos wam z głów nie spadnie.

Obietnica, przynajmniej na ucho złodziejki, brzmiała szczerze i pewnie. Mężczyzna uśmiechał się lekko, dłonie trzymał z dala od broni i sprawiał wrażenie pokojowo nastawionego przedstawiciela swojej rasy.
Nawet skryty w chacie Maelar nie mógł mu niczego zarzucić, nie licząc tego że żył w Vole, zamiast na spokojnych ziemiach Nemerii, Królestwa elfów czy niemal w dowolnej, innej części Zaris. Czyżby jakimś cudem udało się im trafić na kogoś porządnego, kto nie żywił morderczych zamiarów, nie dążył do zdrady i do tego był godzien zaufania…?

Fira, która do tej pory stała w pobliżu elfa, jednak nie wychylała się by obserwować rozwój wydarzeń, a po prostu nasłuchiwała, przechyliła gwałtownie głowę.
- Ktoś się zbliża - poinformowała, przechodząc przy tym częściową przemianę. Uszy wydłużyły się jej i porosły futrem, a usta zyskały o wiele potężniejsze od ludzkich, kły. - Od sthrrony morrza - wyjaśniła nieco niezrozumiale, jednak nie na tyle by nie dało się pochwycić sensu wypowiadanych przez dziewczynę słów. Silli już stała w pełni swej bojowej gotowości, oblizując lwie wargi w oczekiwaniu na kolejną porcję krwi i mięsa.

W międzyczasie, niczego nie świadoma Roisin przyglądała się wymianie niezbyt zachwyconych spojrzeń jaka się odbyła między dwójką ochroniarzy. Miała też okazję być świadkiem krótkiej, acz gwałtownej rozmowy między obcym szlachcicem, a Bestardem. Ten pierwszy nadal zachowywał spokój, ten drugi wyraźnie nie pojmował decyzji swego pana i domagał się wyjaśnień, a przynajmniej tak to brzmiało dla uszu złodziejki, słów bowiem zrozumieć nie była w stanie. Zanim jednak cokolwiek więcej zostało powiedziane, poczuła jak włoski na karku zaczynają się jej jeżyć. Nagle zrobiło się jakby chłodniej, nieprzyjemnie, o ile o jakiejkolwiek przyjemności wcześniej mogła być mowa. Wrażenie zagrożenia pojawiło się znikąd. W jednej chwili prowadziła całkiem udane pertraktacje, a w następnej ochota by wziąć nogi za pas, urosła do rozmiarów niemal niemożliwej do opanowania. Uciekać… wszędzie, tylko nie w kierunku, z którego przybyli.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 05-11-2017, 13:13   #120
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Spaść z patelni prosto w ogień. Tak brzmiała mądrość powtarzana przez kucharkę w domu Greya, kiedy potrawa wymagająca doprawienia ostatecznie lądowała w śmieciach, bo nawet psy nie chciały jej jeść. Sytuacja była nieciekawa, choć negocjacje ostatecznie nie poszyły najgorzej. Dziewczyna miała jednak przeczucie, że to co nadchodzi, w porównaniu z tym co widzieli przed sobą, jest daleko gorsze. Gdzieś w końcu musiał być twórca tej makabrycznej rzeźby na wiejskim placu.

- Panie - Ros odezwała się nieomal szeptem, ze względu na zaschnięte gardło - Panie! - udało jej się przełknąć ślinę. - Widzę, żeście doświadczonym wojownikiem lub magiem. Coś lub ktoś nadciąga od strony morza. Być może to ci, którzy są przyczyną tej masakry. Jeśli jesteście w stanie to potwierdzić, to lepiej dla nas wszystkich. Uważajcie na siebie - uznała, że to aż za dość uprzejmości w stosunku to tego człowieka i jego narwanych pomocników. Mgnienie oka później już jej nie było na placu i mocno rozdygotana, nie bacząc na to co zrobią nieznajomi, ruszyła do swoich.

- Szybko - obrzuciła wzrokiem zaniepokojoną grupę. Oni też już wiedzieli, że coś się zbliża. - Uciekamy, nie? - trochę jakby pasknęła śmiechem, ale był to raczej wyraz dużego zdenerwowania. Zebrała w pośpiechu swój plecak, wrzuciła do niego obraz i już była przy drzwiach - Świątynia Tachary, albo jakiś punkt obserwacyjny? - Ros była gotowa szybko opuścić to miejsce nawet porzucając zwierzęta, ale pozostali też mieli coś do powiedzenia. Jeśli w okolicy było miejsce, z którego można by było bezpiecznie obserwować, co się dzieje w wiosce, była gotowa zaryzykować sprawdzenie, co spowodowało tak wielkie poczucie zagrożenia w grupie.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 12-11-2017 o 17:14.
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172