Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2017, 04:57   #369
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-I myślisz, że będę tu sobie czekał, aż zbierzesz siły człowieczku?- zaprotestował smok. -Jeśli chcesz mojej pomocy, to ruszamy od razu. A jeśli chcesz odpoczywać, to dopłyniemy na brzeg, a ja wracam do swojej jaskini…- postawił sprawę jasno, tonem dziecka nieznoszącego sprzeciwu.
- I tak pozwolisz, żeby przygoda ci przeszła koło nosa? - paladynka zdobyła się na żartobliwy ton. - Talos to złe bóstwo szerzące chaos. Duża szansa, że jego kapłan będzie taki jak jego patron. Nie wykluczone, że mógł maczać palce w pojawieniu się w Toni demona. Może nawet z nim wszedł w pakt... - Venora wzruszyła ramionami rozmyślając na głos. - My dwoje możemy pójść na kompromis. Odstawisz mnie na brzeg i wrócisz do swojej jaskini. A następnego dnia, gdy słońce będzie w zenicie, przybędziesz po mnie i razem, już w pełni sił, tu wrócimy - zaproponowała swojemu łuskowatemu towarzyszowi.
-Jesteś okrutna… Udało ci się mnie przekonać do opuszczenia jamy. Zapragnąłem znów poczuć zew przygody i walki, a ty mi każesz czekać?- skomentował niezadowolony.

Venora zaśmiała się lekko, rozbawiona zapałem smoka.
- Wiem, czekanie nigdy nie było moją mocną stroną. Ale to wyłącznie moja troska o to by nie stała ci się krzywda. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko by moi towarzysze byli bezpieczni w starciach, na które się z nimi porywam. - odparła mu. - Mój bóg mógłby się na mnie zezłościć gdybym ruszyła teraz, nie przygotowana na to spotkanie z wyznawcą złego boga. Saranis wspominał o żywiołakach, gigancie… Proszę, poczekajmy do jutra
-Stała mi się krzywda?- powtórzył za nią, a w jego głosie brzmiało rozbawienie -Niech będzie po twojemu…- odparł w końcu przynosząc rycerce ulgę. -Jutro, kiedy słońce będzie w zenicie- znów po niej powtórzył -Trzymaj się, dopłynę do brzegu- oświadczył i zanurkował. Kilka chwil później byli już na nieprzyjaznej, kamienistej plaży. Smok nie raczył nawet wyjść na brzeg, tylko wyłonił głowę i grzbiet z wody, po czym zniżył się by rycerka mogła z niego zejść.

Panna Oakenfold zeskoczyła z karku jaszczura wpadając w wodę po ramiona.
- Do zobaczenia jutro, czekam w zenicie na ciebie. I nie bądź spóźnialski jak Shalarianie - mrugnęła do niego, mówiąc to żartobliwym tonem i zaraz zaczęła płynąc do brzegu.
Niestety nie był to ten brzeg gdzie czekał na nią Młot. Była to zupełnie przeciwna, północno wschodnia strona Toni. Tą noc musiała spędzić zupełnie sama. Idąc dalej w ląd, zdjęła sobie z szyi medalion i schowała go do torby.
Dłuższą chwilę zajęło jej rozglądanie się i znalezienie miejsca na nocleg. Venora zebrała trochę chrustu na ognisko i w końcu rozbiła obozowisko. Ogień wznieciła z użyciem swojego miecza. Udało jej się to gdy słońce rzucało ostatnie promienie zza gór gdzie znikało na noc, rozświetlając na pomarańczowo-czerwono całe jezioro. Paladynka rozłożyła wszystko co miała mokre do suszenia i będąc tylko w jedynej w miarę suchej koszuli, okryła się kocem i usadowiła na posłaniu. Pożoga jak zawsze towarzyszyła jej na nim.


Venora uniosła spojrzenie w niebo, a później w dół, przyglądając się jak chmury spacerują po tafli wody. Wpatrywała się tak, zamartwiając tym co jej szykował kolejny dzień. Nagle zmarszczyła brwi zaskoczona tym co sobie przypomniała.
- "Na północny zachód od Wzgórza Berethina, tam gdzie łąki kwitną żółcią i bielą w lustrzanym odbiciu drogę wskażą ci niebiosa" - zacytowała z pamięci list Morimonda, który znała na pamięć. - Miejsce, o którym mi pisał musi znajdować się przy jakimś akwenie - stwierdziła i rozejrzała się czy może obecna okolica nie pasuje do tego opisu. Lecz szybko zrezygnowała z myślenia o tym.
- Muszę się skupić na tym co mam teraz do zrobienia. To jest obecnie najważniejsze... - zganiła siebie samą. Położyła dłonie na swojej piersi i uleczyła się z ostatnich skaleczeń jakie jej pozostały po walce z demonem. Następnie usiadła w klęczki i złożyła dłonie do modlitwy.
Tego wieczoru długo dziękowała Helmowi za pomyślność jaką jej zsyłał. Po modlitwie zajęła się czyszczeniem broni i pancerza. A kiedy noc była już całkiem czarna, panna Oakenfold w końcu ułożyła się do spania.

- Ciekawe jak mają się inni - mruknęła wpatrując się w gwiazdy na niebie. - [i]Może Carson i Arthon wrócili? Byłoby fajnie. Albrecht pewnie nudzi się w Suzail nie mniej jak Balthazaar w posiadłości Simona. No chyba, że jednak został w Ilipur... Źle się czuję nie wiedząc co dzieje się w Stolicy. Na tej wyprawie nawet nie mam jak przekazywać informacji co się ze mną dzieje… Dziś jest ostatni dzień miesiąca… Jeszcze nigdy nie byłam w tak dalekiej i długiej podróży[/i - westchnęła. - Wyprawa na Smocze Wybrzeże była prędka, nie to co teraz… I jeszcze ten portal… - Venora spochmurniała. - Dokąd on mnie zaprowadzi? Qayphiarth mówił, że można z niego zwiedzić cały kontynent… - ta informacja jej nie pocieszała. Przekręciła się na bok, ale nie mogła zasnąć. W tym momencie żałowała, że nie ma ze sobą żadnej książki, bo choćby tak mogła zająć głowę i może nie tęskniłaby za domem i bliskimi tak bardzo. Powierciła się na posłaniu jeszcze długo, w międzyczasie nawet dorzuciła chrustu do ogniska. Aż nareszcie sen zaszczycił ją swoją obecnością.

1 dzień Gaśnięcia. Toń Yeven

Spała długo, bo nic jej nie goniło. Nie musiała jeść, więc odchodziło jej szykowanie posiłku, miejsce obozu miała bezpieczne i dość dobrze skryte przez co nic jej nie niepokoiło. Obudziła się w dobrym nastroju bo nie miała tej nocy koszmarów. Śmiało mogła stwierdzić, że była wypoczęta. Jakiś czas po świcie Venora zaczęła powoli się pakować. Zbroję zaczęła na siebie ubierać gdy słońce zaczęło zbierać się do zenitu. W pełni uzbrojona udała się na brzeg Toni Yeven.
- Znowu będę cała mokra… - stwierdziła marudnie i nałożyła na szyję medalion od Saranisa.
Kilkanaście metrów od brzegu woda zabulgotała i Venora ujrzała ciemny kształt poruszający się pod powierzchnią. To był Qayphiarth. Smok ostrożnie wyłonił łeb zerkając ogromnymi ślepiami na rycerkę. Był tak samo piękny i niebezpieczny jak zapamiętała z poprzedniego dnia. Jego rogaty łeb zbliżył się by łatwiej jej było dosiąść jego grzbietu.
-Witaj Venoro Oakenfold. Jesteś gotowa na odrobinę wojaży?- spytał pogodnym tonem.
Paladynka uśmiechnęła się wesoło widząc pozytywnie nastawionego smoka.
- Bardziej gotowa nie będę - odparła wesołym tonem i ostrożnie wspięła się na jego grzbiet. - Miejmy nadzieję, że nie tylko nam dziś humor dopisuje - dodała gdy już się usadowiła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline