Jak to stwierdził pewien pisarz „raz się złajdaczysz, łajdakiem zostaniesz”. Aratus nie obdarzał Askaniusza specjalnie tkliwymi uczuciami. Nie ufał za obol w jego szczerość i prawdziwą skruchę.
Zatem po zmuszeniu zdrajcy, by napisał list z prośbą o spotkanie sam się udał z Grekiem na Palatyn, by mieć pewność, że wiadomość zostanie właściwie dostarczona, a Askaniusz w żaden sposób nie ostrzeże Tryfiliosa, o tym że wpadł.
Na wszelki wypadek posłał też jednego z niewolników Cycerona do swego przyjaciela Quintusa Megarusa zwanego Gulo, z prośbą by stawił się z dwójką zaufanych ludzi. Nie pomylił się. Wkrótce Gulo wraz z dwoma innymi ludźmi stawił się przed nim. Uśmiechnięty jakby znalazł na ulicy sakiewkę ze złotem. Aratusowi zdało się, że poznaje jego towarzyszy i faktycznie obaj byli byłymi legionistami.
Wszyscy trzej mieli ze sobą drewniane, okute pałki i jak wyjaśnił Gulo „coś poważniejszego” w fałdach szat.
Tak przygotowani ruszyli z Askaniuszem i jego pismem na Palatyn. Pogoda im sprzyjała. Dzień był bowiem pochmurny i choć nie spadła ani kropla deszczu, to przynajmniej słońce nie prażyło tak niemiłosiernie.
Wkrótce zbliżyli się do niewielkiego parku na Palatynie. Askaniusz idący pierwszy nagle zatrzymał się, a podążający za nim Aratus omal nie wpadł na jego plecy.
Park był prawie pusty. Prawie, bo na jednej z ławek siedziała dziewczyna. Trzymała w ręku świstek papieru i czytała. Zresztą tylko dlatego ich nie zauważyła. Gdy skończyła zwinęła kartkę i ukryła pod ławką.
Gdy podniosła głowę, Aratusa uderzyła jej uroda. Znał tą dziewczynę. Nagle jakby wyczuwając jego spojrzenie dziewczyna spojrzała prosto na niego. W jej oczach dostrzegł strach. Wstała szybko i spuściła głowę nerwowo wygładzając tunikę.
Roscja Starsza, córka Sekstusa Roscjusza ruszyła pospiesznie w stronę domu Cecylii Metelli. Starając się ominąć z dala Aratusa i jego kompanów. |