Glein nawet nie zdążył zareagować ... Gaston wraz z krzepkim krasnalem i mężczyzną który bezskutecznie szarpał się z klamką , błyskawicznie rozprawili się z drzwiami ...
Ustąpiły po trzecim uderzeniu z głośnym trzaskiem otwierając się do wewnątrz ...
Ktoś cicho sprzeciwiał się takiej napaści , kto inny krzyknął cos o klechach , którzy zawsze spiskują z chaosem ...jakąś baba zaczęła biadolić ze to swietokractwo , tak napadać na sługi Sigmara ... Wszystko to jednak tonęło w coraz głośniejszym płaczu dziecka , lametach i modlitwach ...
Bezzębny człowiek , chwycił pieniądze i nakrył się derka ... jakby chciał się odciąć od całego zamieszania ...
Jednak „zapłata” nie uszła uwadze niziołka ... który czujnym okiem zerknął na Gleina ...
Mrugnął okiem porozumiewawczo i niedostrzegalnie dla większości znajdujących się w pobliżu osób wcisną pod kaftan cos co najprawdopodnoniej znalazł przy zwłokach a wydawało mu się na tyle cenne żeby zaryzykować ...
Podniósł się ... „To zwykła rana , a ten bidok pewnie kipnał na jakie choróbsko „
Zdecydowanym krokiem oddalił się od całego zdarzenia ... zyskał cos za nic ... i bez ryzyka , jemu to najwyraźniej wystarczyło .
Gaston wraz z krasnoludem wpadli do wnętrza pomieszczenia . I mimowolnie obaj otworzyli usta ...
W wywalonych drzwiach stał jeden z akolitów . Za nim w pomieszczeniu panował straszny rozgardiasz , Leżące na podłodze sprzęty kuchenne , rozwalone meble i otwarte na oscierz okno , który najwyraźniej ( sądząc po tym ze podłoga była niemal całkowicie zalana ) było otwarte od dłuższego czasu ...
Zimny wiatr owiał Gastona ... przemoczone ubranie , nie dawało żadnej ochrony przed zimnem ...
Ale największe zdziwienie wywołał akolita .
W potarganym , zakrwawionym habicie stał przed nimi . Uniósł zgaszona świece ...
Jego głowa była nienaturalnie przekrzywiona . „Cóż się stało ? Ze zakłócacie odpoczynek sługom Sigmara ? „ Jego głos był spokojny , jakby nie zdawał sobie sprawy z sytuacji . |