Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2017, 09:25   #227
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Fenn już doszedł do siebie. Siedział rozwalony jak to on miał w zwyczaju, z małym zainteresowaniem na twarzy, bawiąc się wręcz widelcem.
- Musieli wam jakąś pluskwę podrzucić. Nie możliwe żeby inaczej dwa razy w przeciągu kilkudziesięciu godzin przypadkiem trafili, i jeszcze poza swoim terenem. Trzeba zeskanować cały statek w poszukiwaniu. Niech ktoś rzuci mi pusty credstick, no akurat nie mam. - kto w dzisiejszych czasach używa żywej gotówki? No jak widać się zdarzają i takie osobniki.

- Albo namierzyli sygnały transponderów statku i odkryli najczęściej używane przez nas frekwencje sygnału, albo jesteśmy cholernie przewidywalni i tak łatwo się domyślili się gdzie planowaliśmy się schować. Albo Unia dowiedziała się przez szpiegów umieszczonych na różnych planetach i wśród różnych organizacji, gdzie się znajdujemy, więc…- wzruszył ramionami Doc.- Zabierajmy dupy w troki i zwiewajmy z tej planety, zanim Unia wpadnie tu z wizytą. Bo tym razem zapewne nie będzie strzelania. Gospodarze wydadzą nas przewiązanych wstążeczkami jak prezenty.
Widać było że Bullit był w minorowym nastroju, po tym jak pozwiedzał z daleka tutejsze placówki zdrowia.- To porąbane państwo policyjne ze sztucznymi uśmiechami przylepionymi do ładnych buź. Ich szpitale są automatycznymi fortecami, które ciężko byłoby sforsować, a i wziąć podstępem też niełatwo. Nawet gdybyśmy mieli czas, a go nie mamy.
Potarł podstawę nosa.-Proponuję zwiać do jakieś zapomnianego albo prymitywnego systemu. Tak się składa akurat, że parę takich poznałem. Fauna tam bywa agresywna, za to osadników mało i sporo dżungli w której można się ukryć. A dopóki Unia wierzy, że mamy na pokładzie biologiczną apokalipsę… nie da nam spokoju.

[media]https://i.pinimg.com/736x/27/f9/f3/27f9f3028598be91ee3b714d94f0ccae--game-art-concept-art.jpg[/media]

- Nie powiedziałbym, że się dogadają. Unia czuje się chora jak se nie rozwali przypadkowego miasta. My jesteśmy małym pretekstem do realizowania chorych perwersji - Night pogrzebał w kieszeniach i wyciągnął dozownik z kredytami. - Dorzucam pięćset, o więcej nie proście bo i tak nie mam. Kompletnie spłukany. Albo lecimy na planetę, gdzie narodową walutą są karabiny, albo faktycznie jakaś dzicz, lata świetlne od cywilizacji. Nada się. Urlop na łonie natury, kurwa.

- Eeee... poszło na piwo. I parę innych rzeczy - Bix nigdy nie świecił grosiwem i kładąc wszystkie swoje zasoby wyglądał trochę jak mała dziewczynka, zawstydzona że stłukła wazon, ale nagle się ożywił i entuzjastycznie wybuchnął - A może by coś klasycznie spiracić? Poklepać kadłub ile się da, odlecieć i zasadzić się gdzieś na jakiś frachtowiec? Abordaż, kapitana do śluzy i tak dalej? - "błysnął" Młotek jak świeżo polerowany sedes.

- Przy okazji napraw można sprawdzić statek czy się jakieś robactwo nie zasiedliło - i swoją cegiełkę dorzuciła Vis, wraz z tymi kredytami co to jej udało się znaleźć w kieszeni, czyli na dobrą sprawę całością swego dobytku. Wiele tego nie było bo dla dziewczyny kredyty nigdy jakoś nie stanowiły tego najważniejszego punktu i rzadko kiedy zwracała na nie baczniejszą uwagę. No, chyba że trzeba było kupić coś, na czym jej bardzo zależało.
- Nooo i… No chyba nie będzie za dobrze zostawać tu dłużej niż niezbędne minimum - wtrąciła też parę słówek w temat długości ich planowanego pobytu na planecie. - No i trzeba by zaplanować co z Ros zrobimy - przypomniała o sprawie niezbyt szczęśliwej pasażerki Fenixa, po czym usta się jej zamknęły i powróciła do lekkiego przysypiania, oparta o doktorka. W końcu trzeba było korzystać z każdej nadarzającej się okazji by odnowić nieco nadszarpnięte robotą, brakiem snu i tymi całymi atrakcjami, siły.

- Zostawiłam kasę w kajucie. Dorzucę po naradzie - mruknęła Becky, przerywając na chwilę pochłanianie jajecznicy o bliżej nieokreślonym pochodzeniu.
- Rose, to wyleczyć chyba, nie? - dodała ciszej, spoglądając na Vis i powracając do pałaszowania. Po paru godzinach spędzonych ze spawarką i sporymi kawałami blachy, była dość wygłodzona i raczej średnio przypominała teraz tę odpicowaną lalunię, którą była na przyjęciu zaledwie parę godzin wcześniej.

- Hmmm… czyli tak... - Leena wysłuchała, co załoganci mieli do powiedzenia - Chcecie jak najszybciej się stąd zwijać, jednak statek trzeba nadal naprawiać. Możemy opuścić główny kosmoport i gdzieś z dala od tych atrakcji turystycznych przycupnąć, no chyba, że wolicie całkiem stąd odlecieć. A co z Isabell? Łatwiej tu o odpowiedni personel do takich operacji, niż właśnie na jakimś zadupiu. Niby mamy pluskwę na Fenixie? To poszukamy, pozbędziemy się jej, podrzucimy komuś innemu, niech sobie Unia gania za jakimś statkiem handlowym, albo jeszcze lepiej, kurierskim, przez wiele systemów... - Kapitan skończyła posiłek, po czym golnęła sobie piwka.

- Statek naprawić, Isabell uleczyć… wszystko fajnie, ale ostatnio jedyne co robimy to uciekamy z podkulonym ogonem i leczymy rany. Jak wyciągniesz z kapelusza małą fortunę to możemy pogadać o leczeniu kogokolwiek i naprawie statku. Widziałem standardy tutejszych szpitali… pewnie za każdą nockę płaci się jak za steki. - ocenił doktorek spoglądając na Leenę ponuro.-Jesteś tu kapitanem więc do ciebie należy decyzja, ale sama musisz przyznać, że ostatnio twoje decyzje prześladuje pech. Pomijając już całą tę aferę z wirusem, wpierw wpadliśmy na planetę w strefie wojny szukając ślimaka, co ostatecznie gówno dam dało, bo enklawę ślimaka rozpizdrzył Rhieff, a potem była ta planetka gangsterów najechana przez Unię.

- Nie zdążyliśmy jeszcze w tym całym zamieszaniu takiej jednej kasetki sprawdzić, co czystym przypadkiem z Nightem znaleźliśmy - Fenn uśmiechnął się niewinnie - Może tam jakieś ciekawe fanty do upłynnienia są, czy coś. Ja kasy przy sobie nie mam, mogę przelać na jakiś credstic jeśli ktoś mi go w końcu rzuci.

- Ja dorzucę… co tam mam… w pokoju.- podrapał się po brodzie Dave i wzruszył ramionami dodając.-I radzę stąd zmiatać. Za dużo tu elektronicznych oczu, za dużo ukrytych glin. Śmierdzi mi ta planetka. Powinniśmy naprawić statek z dala od ciekawskich oczu i wtedy możemy ruszać na Rhieffa… wątpię by tego się spodziewali. Rose trzeba wybudzić przed odlotem i przedstawić sytuację. Jak nie zechce się mieszać to zostanie tutaj i już.

- Co za ponure nastroje? Nie pamiętacie, że i tak istniejemy na kredyt? Już dawno powinniśmy leżeć w piachu. Trzeba się bawić, a najlepsza zabawa jest, gdy można podziurawić kogoś plazmą - Night klepnął się w czoło. - No właśnie kasetka, przecież, a już myślałem, że będę musiał zdrapywać powłokę z poszycia Feniksa i gotować z niej zupę. No panie kwatermistrzu, pewnie, upłynniaj, dziel łupy, bo mam tu special for you creditstick do napełnienia - pirat wyciągnął w stronę Fenna niewielki przedmiot.

- O, i za to pierwsze się napiję, przynajmniej za pierwszą część, jedyny który wie o co kaman - Fenn uniósł kufel piwa w stronę Nighta, a po wypiciu połowy na raz sięgnął po credstic. Położył na stole mały trójkącik, otworzył panel na swojej cyber ręce, poklepał coś tam chwilę po czym przeleciał dłonią nad przedmiotem - Prosz. - przelał ze swojego konta pięć stów i przesunął trójkącik w stronę zrzutki. Rzeczywiście przydałoby się upłynnić kilka fantów bo przy takich cenach szybko mu się kasa skończy.

- Rozumiem, że plan jest taki... - strzelec oparł podbródek na splecionych dłoniach. - Iss na operację, a my szukamy pluskwy? Chętnie pomogę, ale musicie powiedzieć co i jak. Trzeba łazić wokół statku z jakiś wykrywaczem, czy inszy chuj? - spojrzał pytająco na specjalistów od spraw technicznych w osobach przysypiającej Vis i Młotka zawstydzonego niczym dziewczynka, która coś tam zbiła, ale mimo wszystko jaśniała promiennym uśmiechem godnym najprawdziwszej gwiezdnej księżniczki. Wyobrażenie go sobie z berłem i w tiulowej sukience było tak dziwne, że Night poszedł za przykładem Fenna i duszkiem wychylił kufel.- Taaa - przyjemnie zaszumiało mu w głowie. Odbiło mu się. - Doc, dla mnie brzmisz jakby brakowało ci stabilizacji. Może to już ten czas, pora się ustatkować, osiąść, założyć rodzinę? - powiedział bez cienia kpiny, albo dobrze ją maskował.

- Jestem piratem Night… a tym różnię się od wielu innych piratów, że jeszcze żyję. Bo paplanie o życiu na kredyt i głupia brawura to cecha jednego rodzaju piratów. Martwych lub szukających grobu. Piractwo to biznes polegający na kalkulacji szans. Kiedy atakować, co atakować i kiedy dać sobie spokój i odpuścić atak na cel łowów.- burknął w odpowiedzi Bullit.

- Strasznie nudno brzmi ta kalkulacja szans - machnął łapą Bix - Piracenie to kurwa przygoda!

- Spokojnie, chłopaki. Teraz najważniejsze to pozostać przy życiu i w miarę możliwości pozbyć się listów gończych - powiedziała Becky, kończąc powoli swój solidny posiłek. - Potrzebujemy informacji... Niestety Uchu nam nie pomoże - powiedziała i dostrzegając znaki zapytania w spojrzeniach niektórych zgromadzonych - Był wtedy w naszej załodze, ale nie było go na liście poszukiwanych, więc musieli go pojmać. On wie już o co biega, ale nie ma jak nam powiedzieć - wyjaśniła.

- Pierwszy raz od dłuższego czasu Night gada do rzeczy - Leena odpaliła fajkę - Ty Doc z kolei zdziadziałeś... - Kobieta parsknęła śmiechem - Skoro tak bardzo marudzisz, to dobrze, zrobimy coś, czego Ci brakuje… najpierw podreperujemy statek, w międzyczasie pozbędziemy się pluskwy Unii, potem naprawimy Isabell, a na koniec strzelimy w mordę Rhieffa. Z Unią też sobie poradzimy, odrobina wiary w nasze pokręcone stadko!

- Brzmiało by to bardziej wiarygodnie, gdybyś nie przeleżała ostatnie parę dni w ambulatorium, a Fenix nie wyglądał jak latający składak.- odparł sarkastycznie Doc.- Może po prostu nie uważam ślepego entuzjazmu za wiarygodny plan działania.
Splótł dłonie dodając.- Deklaracje to nie plan. Pluskwa może jest, może jej nie ma. To nie ma znaczenia. Łatwo nas znajdą jak będziemy się rzucać w oczy. I gówno zawojujemy ruszając na pałę w kierunku wrogów. Poczekam więc z entuzjazmem na twój plan Leeno… i wtedy będę się szczerzył jak głupi, ok?

- Ohh dziękuję Leena - Nightfall udał obruszenie. - Nie żebym coś do tego miał, po prostu Dave brzmisz cholernie poważnie, nawet odpowiedzialnie. Tylko biznes i kalkulacja? Zero przyjemności z uderzenia adrenaliny, zmagania z niebezpieczeństwem? - odsłonił zęby patrząc to na Fenna, to na Bix'a. - Bo ci panowie są po drugiej stronie bieguna, a mi też bliżej do nich. Może nie na początku, ale z czasem zacząłem się asymilować z sytuacją. Bierz wszystko, nic nie oddawaj. Wczoraj już było, jutro nigdy nie nadejdzie. Pieprzyć plany, chwała bogom Chaosu - jak od rzeczy to od rzeczy.

- Po prostu lubię wygrywać. A nie tylko dzielnie dostawać po dupie.- odparł Bullit wzdychając.

- Dave, Dave tu nie można wygrać, gdy los rozdaje karty, w większości znaczone. Można za to nauczyć się czerpać przyjemność z rozgrywki, cała tajemnica wszechświata - Night z przekonaniem kontynuował. - A choćbyś zebrał nie wiadomo ile żetonów, nie zabierzesz ich ze stołu, gdy już przyjdzie od niego wstać.

Jak nie chce się dostawać po dupie, to trzeba kurwa pakować ile wlezie, wpierdalać sterydy i pamiętać że gęba nie szklanka - rzucił Bix stacyjną mądrością - I kurwa mieć największe gnaty w okolicy, bo rację ma zawsze koleś z najdłuższą lufą kurwa mać!

Becky zachichotała figlarnie.

Fenn przysłuchiwał się z początku dyspucie Nighta z doktorkiem, był ciekawy jak on ten pierwszy sobie radzi z tym drugim.
- Ale tu nie ma co fizjolofować. Życie jest jedno i trzeba je wycisnąć jak cytrynę, nic gorszego od śmierci nas spotkać nie może. - poczuł się wywołany do tablicy gdy wspomniało się o nim.

I za to wypiję- Młotek zasalutował odkapslowaną puszką i na hejnał wypił całą, po czym zgniótł na czole i rzucił puszkę w kąt

- Znalazłbym parę rzeczy gorszych od śmierci - Night wyszczerzył się bezczelnie do Fenna.

- Fakt, obcięcie fiuta albo wyruchanie przez buffalmo nie byłoby miłe. Hahaha. - Fenn zaśmiał się głośno.

- Miałem bardziej na myśli jakieś wymyślne tortury, pozostawanie w długotrwałej deprywacji sensorycznej, która przyprawia powoli o szaleństwo - strzelec odpowiedział śmiechem. - No no, ale nie spodziewałem się, że twoją największą fobią jest kastracja

- Jest jeszcze kilka rzeczy których o mnie nie wiesz. - Suzh odpowiedział z uśmiechem, jednak gdzieś w głębi oczu zamajaczył… jakiś cień?

- Chłopaki, spokojnie - wtrąciła się pilotka. - Popieram pomysł maskarady. Możemy wykorzystać remont statku, aby zmienić trochę jego wygląd. A jeśli nie ma pluskwy, to może namierzają nasz jonowy ślad silników? Jeśli zmienimy częstotliwość fal nośnych i odpowiednio przestroimy matryce, zostawimy zupełnie inne ślady - zasugerowała.
- Mamy jeszcze truchło tego robota do sprawdzenia, choć wątpię aby w jego pamięci było coś o pluskwach - przypomniała jeszcze.

- A ten złom na pewno ma jakiś nadajnik. - przypomniał Fenn, wracając do poprzedniej, znudzej pozy.

Mina pilotki nieco zrzędła, ale tylko na chwilę.
- Ale na pewno o bardzo ograniczonym zasięgu - powiedziała.

- Może. - były wojskowy wzruszył ramionami.

- Dobra, to postanowione. Vis… Vis, obudź się. Rozdaj Sensory Elektricomp, przeszukamy całą łajbę, może coś znajdziemy. Ledwie co się trzymacie na nogach, to z naprawami Fenixa chwilowo się wstrzymamy - Leena zgasiła fajkę we własnym talerzu - Zbieramy się do kupy, ekwipujemy, liżemy rany, i w końcu działamy. Koniec z tym uciekaniem, teraz my wejdziemy z buta przez jedne czy drugie drzwi.

- Ta jest Kapitanie! I to się mnie kurna podoba! Słyszycie! Ha! - zadowolony Bix walnął pięścią w pobliski blat.

Na który to odgłos głowa Vis podskoczyła, a oczy się otwarły. Widać pięść Młoteczka lepszym środkiem budzącym była, niż głos pani kapitan.

- Na razie skupmy się na lizaniu ran. A jak wydobrzymy to mamy nadmiar broni, można by kogoś dołączyć do załogi. Miejsce na statku się znajdzie, a i parę dodatkowych strzelb nie zaszkodzi. Co do Isabell, swoje powiedziałem. Leena ty jesteś kapitan, a Night jest chłopakiem jej, więc decydujcie czy chcecie ją pakować do którejś z tej placówek medycznych.- wzruszył ramionami Doc kierując się do wyjścia z pomieszczenia.

- Nie zrobię przecież z Iss uśpionego zasobnika rezerwowych narządów. No chyba, że dla Fenna, aby nieco uspokoić jego przejmujące lęki - Night nie wiedział sporo rzeczy o starym znajomym, ale ta ostatnio odkryta miała potencjał i nie została jeszcze odpowiednio wyeksploatowana. - Pewnie, że trzeba ją postawić na nogi. Im szybciej tym lepiej, dość już tego spania.

- No dobrze, dobrze - mruknęła Vis, słowa kierując bardziej w stronę Leeny niż kogokolwiek innego. Pozbawiona oparcia w postaci doktorka, z nie do końca rozbudzonym wyrazem twarzy, stanęła na nogi i rozejrzałą się jakby potrzebowała przypomnieć sobie gdzie jest i co tu właściwie robi.
- To ja pójdę je przygotować - poinformowała w końcu, nie widząc sensu dłuższego stania w miejscu i poszła w ślady doktorka, nie bardzo zwracając uwagę na to co robi reszta. Skoro była robota do wykonania to ją trzeba było wykonać, a na sprawach związanych z Isabell i planowanych atakach… Cóż, na tym się zwyczajnie nie znała więc po kiego miała w nie nos wciskać.

-Hai hai. - Fenn powiedział w swoim ojczystym języku, po czym wstał i ruszył do wyjścia za Dociem i Vis. Raz widział takie wykrywacze, na półce w warsztacie u Cindy, mechaniczki ich oddziału, ale nigdy z tego nie korzystał, w zasadzie nie widział też by i ona z nich korzystała. W każdym razie nie ma co wydziwiać tylko trza szukać tych nadajników.


[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/de/c7/59/dec759a54ca5bb93d32399c8541b4e30.jpg[/MEDIA]

Becky mogła jeszcze spytać o to i owo, ale zdawała sobie sprawę, że Leena nie ma odpowiedzi na wszystko. Pewnie, że jej plan postępowania był dobry, ale to dzisiaj i może jutro. A co potem? Sami będą musieli się przekonać, w odpowiednim czasie.
Pilotka wstała i przed wyjściem z salonu podeszła do kapitan.
- Szybko postawimy nasz statek na nogi - powiedziała cicho. - A jak Ty się czujesz? - spytała.

- Boli mnie głowa... - Leena wzruszyła ramionami, jakby...był to obojętny fakt?

- Pewnie efekt od tego symbionta, Ślimaka - zauważyła Becky, ze współczuciem w głosie - Sporo ostatnio przeszłaś. Może Doc da ci jakieś piguły i odpoczniesz trochę? - zasugerowała delikatnie.

 
Cai jest offline