Mumamba był zadowolony z przebiegu sytuacji. Podobał mu się nowy, luźny i przewiewny strój, a swoją czarną, włochatą czapę, do której tak bardzo zdążył się przyzwyczaić, z radością zastąpił fikuśnym turbanem zdobionym jakimiś suszonymi owocami. Zwyczaj miał przebierać się w towarzystwie osób postronnych, dlatego drużyna mogła zauważyć, że pod czapą wojownika błyszczy się idealnie wyglancowana łysina.
W samym lokalu również rozsiadł się ze szczerym uśmiechem, z zadowoleniem oddychał szarą mgłą rozkoszując się tańczącymi po jego płucach gęstymi chmurami dymu. Kiedy za alkoholem nie przepadał, bo jego gorycz i prostota podle tępiły zmysły, to sesji przy hookah nie zwykł nikomu odmawiać. |