20-10-2017, 13:50 | #111 |
Administrator Reputacja: 1 | Czekaj tatka latka, pomyślał Cedmon, zastanawiają się, czy owo czekanie spowodowane jest tym, że osoba, z którą chcą się spotkać jest w tej chwili nieobecna, jest zajęta, czy też może potrzebuje trochę czasu, by skrzyknąć swoich ludzi. Bez względu na powód musieli czekać, tyle tylko, że on zamierzał pozostać w pełnej gotowości do działania. I chociaż usiadł, to nie miał ochoty korzystać z oferowanych przez tę spelunę 'wspaniałości'. |
24-10-2017, 23:58 | #112 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
25-10-2017, 01:41 | #113 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
25-10-2017, 09:29 | #114 |
Reputacja: 1 | Mumamba był zadowolony z przebiegu sytuacji. Podobał mu się nowy, luźny i przewiewny strój, a swoją czarną, włochatą czapę, do której tak bardzo zdążył się przyzwyczaić, z radością zastąpił fikuśnym turbanem zdobionym jakimiś suszonymi owocami. Zwyczaj miał przebierać się w towarzystwie osób postronnych, dlatego drużyna mogła zauważyć, że pod czapą wojownika błyszczy się idealnie wyglancowana łysina. W samym lokalu również rozsiadł się ze szczerym uśmiechem, z zadowoleniem oddychał szarą mgłą rozkoszując się tańczącymi po jego płucach gęstymi chmurami dymu. Kiedy za alkoholem nie przepadał, bo jego gorycz i prostota podle tępiły zmysły, to sesji przy hookah nie zwykł nikomu odmawiać. |
25-10-2017, 09:30 | #115 |
Reputacja: 1 | Rusanamanka zgarnęła cybuch i zasiadła przy niskim stoliku wraz z towarzyszami. Ponura i milcząca rozparla sie na miękkich aksamitnych poduszkach i odpaliła darowaną fajkę. Czy postępowała lekkomyślnie? Cóż, możliwe. Od całej przygody w katakumbach i ochłodzenia stosunków z Accipterem Zahija zdawała sie z każda chwilą coraz bardziej wycofana. - Myśl chociaż co gadasz czarowniku - tylko raz sie do niego odezwała a w jej głosie kipiała pogarda. - Legionista jest pijakiem wiec twoje gardło nie schło na wiór od dziesięcioleci. Nie potrafisz nawet trzymać sie wiarygodnej wersji... Kazali im czekać wiec Zahija czekała. Nie była pewna czego sie spodziewać po ciągu dalszym. Wiedźmie ewidentnie opadł zapał a i można było ja złapać na tym, jak od czasu do czasu tęsknie wpatruje sie w horyzont. Znów czuła sie jak więzień tej sytuacji i samego Jusufa. Z jednej strony nie mogła podnieść na Acciptera ręki, z drugiej pałała nienawiscia do tego kto pomieszkiwał w jego ciele i umyśle. Chwilowo nie widziała wyjścia z sytuacji. Buchnęła aromatyczny tytoń i zaczepiła przechodzącego sługę. - Tytoń zacny ale... Czy nie uraczymy tu opium? |
25-10-2017, 21:01 | #116 |
Reputacja: 1 | Na życzenie Zahiji Saud przyniósł czarne puzderko wypełnione jakąś kleistą substancją. Wyjął grudkę i uformował ją w niewielką kulkę, którą umieścił na palenisku fajki. Zrobiwszy to, wycofał się do siebie. Niedługo potem kotara odchyliła się znowu, ale tym razem to nie właściciel wszedł do wnętrza palarni. Najpierw pojawił się dwóch rosłych Rusanamani, całych, od stóp w ciżmach do głów w kefijach, ubranych na zielono. Obaj w rękach dzierżyli krótkie, mocno zakrzywione kindżały, których jelce połyskiwały zielonymi kamieniami. Stanęli po obu stronach przejścia, przez które do środka wszedł stary, brodaty mężczyzna, odziany skromnie, ale w tkaniny najwyższej jakości. Jego wzrok omiótł salę, po czym ów człowiek bezbłędnie skierował się do siedzących na poduchach awanturników. Jego ochroniarze ruszyli za nim. - Macie czelność przychodzić tutaj i żądać spotkania ze mną, po tym jak wymordowaliście pięciu moich ludzi - ni to stwierdził, ni zapytał. Głos miał spokojny, ale oczy ciskały gromy. Widać było, że z trudem panuje nad złością. - Chyba, że pojawiliście się w celu zadośćuczynienia. Głowę każdego z mych chłopców wyceniam na dwadzieścia złotych dirham. Płacicie od razu, czy może chcielibyście wcześniej coś powiedzieć? |
25-10-2017, 23:09 | #117 |
Administrator Reputacja: 1 | Cedmon najchętniej powiedziałby, w sposób bardzo obrazowy, co Rashid może zrobić ze swoim żądaniem. Wątpił jednak, by szejk dobrze przyjął tę propozycję. - Nie powinni byli nas atakować - stwierdził. - Rzucili się na nas z nożami, a my nie mieliśmy zamiaru stać i dać się zarżnać. Racz powiedzieć pozostałym swoim ludziom, żeby dobrze wybierali obiekt ataku. - W gruncie rzeczy powinieneś być nam wdzięczny, że masz o paru głupców mniej w swej drużynie. Dzięki temu możesz zatrudnić kogoś bardziej wartościowego - dodał. - A w ogóle to chcieliśmy zaproponować interes, który może przynieść zyski obu stronom. Chodzi o skarb pewnego czarownika. |
27-10-2017, 15:22 | #118 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
28-10-2017, 08:07 | #119 |
Reputacja: 1 | Słowa Thoera nie zdawały się zrobić na Zahiji piorunującego wrażenia. Fakt jednak fakrem odłożyła wężyk fajki z tytoniem i nie załadowała jej przyniesionym przez sługę opium. Bawiła się tylko woreczkiem, który w końcu zniknął w przepastnym rękawie jej czarnej szaty. Po niespecjalnie przyjaznym powitaniu przez szejka i agresywnej dość postawie Cedmona Zahija przestała już mieć wyrzuty, że zachowa się nietaktownie. Robili to wszak wszyscy wokół i ona jedynie popłynęła z prądem. - Nie groź mi starcze. - Spod czarnego woalu wydobył się niski syczący głos wiedźmy, groźnie zagrzechotały wszyte w materiał paciorki. - Siedzisz na wyciagnięcie dłoni od wiedźmy krwi i pyszczysz. To rozsądne? Aaaa tak, masz strażników. Na pewno cię obronią... - zmrużyła oczy, zrobiła pauzę. - Możemy od razu zacząć się zabijać albo... spuścisz z tonu i powiesz co wiesz o nekromancie. Jest szansa, że się dogadamy a wtedy dostaniesz swój nóż. |
29-10-2017, 19:31 | #120 |
Reputacja: 1 | Rashid przez chwilę nic nie mówił, przesuwając wzrokiem od Cedmona do Zahiji. Potem wolno wyciągnął zza kołnierza łańcuszek, na końcu którego zawieszona była stalowa kulka. Jakby od niechcenia pogładził ją opuszkami palców, a w odpowiedzi na gładkiej do tej pory powierzchni pojawiły się płonące złotem runy. - Twoja magia kobieto nie ma do mnie dostępu - szepnął groźnie. Zahija rozpoznała natychmiast czym się bawi. Rashid był posiadaczem amuletu zwanego Łzą Boga, co czyniło go niemal niepodatnym na oddziaływanie czarów. Szejk schował kulkę i wskazał dłonią swych ochroniarzy.- A tych dwóch chwatów bez problemu rozprawiłoby się z Wami wszystkimi w mgnieniu oka. Myślicie, że przyszedłem tutaj nieprzygotowany? - Nie wiem o czym mówicie - odpowiedział, gdy zaproponowali układ. - Nie znam żadnego nekromanty ani nie wiem nic o jakimś nożu. Ale przyznam, że słowo skarb ma swój urok. I tylko dlatego, że je usłyszałem, zgodzę się Was wysłuchać. |