- Masz pecha kochasiu! - Tylko na chwilę wytrącony z równowagi Estalijczyk odparł równie głośno, co krzyczący mężczyzna. - Najpierw się z Inge zabawiłeś, a teraz odmawiasz zapłaty ciężko pracującej kobiecie? I jak ona według ciebie ma wyżywić gromadkę dzieciaków? Płać ile obiecałeś, lubieżniku! - Santiago bez zastanowienia postanowił odegrać scenę klienta, który próbuje migać się od płacenia za usługi kurtyzany. Obecność "opiekunów" takiej "damy" w zaułku i wizja potencjalnego mordobicia powinna zniechęcić praworządnych obywateli do interesowania się tym miejscem. - Bacz, czy nikt nie nadchodzi z tej strony. - Rzekł do Elmera. Sam zamierzał pomóc Bodo przenieść nieprzytomnego mężczyznę w bardziej osłonięte od przypadkowych oczu miejsce i przypilnować drugiej strony, aby Wanker mógł spokojnie typa przeszukać albo nawet wypytać na spokojnie.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |