Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2017, 10:26   #27
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Roma i Morgana podzieliły prowiant i resztę zakupów. Okazało się, że ruda nabyła im kilka dodatkowych ciuchów, co prawda mniej ozdobnych niż koszula, którą “sprezentowała” Scarlet. Ustaliły, że spotkają się najpóźniej następnego dnia wieczorem na południowym placu.

Korzystając ponownie z “przebieranki” udało im się opuścić miasto. Gdy odjechały na większy dystans Roma poinformowała Scarlet, że może założyć gogle.
- Armia zapewniła tobie i Jednookiemu portrety małżeńskie. Jesteście obok siebie na każdej tablicy ogłoszeń. - W głosie Rudej pojawiła się znajoma kpina, ale Blind bez trudu wyczuła kryjący się pod tym niepokój.
- Taaa, słabo. Po raz pierwszy mam nadzieję, że ten dupek zacznie się pojawiać z inną babą. I ktoś armii powie, że to już nieaktualne. - westchnęła.
Jadąc widziały jak idące po łuku mury starego miasta, oddalają się od nich. Najwyraźniej Roma chciała jednak skorzystać na jak najdłuższym odcinku trasy z traktu. Było to o tyle dobre, że Scarlet mogła choć trochę przyzwyczaić się do powyginanej osłony Igo.

Ruda zerknęła na nią lekko zaskoczona.
- Tak szczerze? Chciałabyś tam przyjechać i zobaczyć inną laskę przywiązaną do jego łóżka?
Blind uśmiechnęła się smutno.
- To by nic nie zmieniło. Przecież nawet jak byliśmy razem, to sypiał z innymi... Z czasem zrozumiałam, że to bez znaczenia, dopóki... no wiesz, przy mnie jest trochę inny. - zagryzła zęby, wiedząc jak naiwnie brzmi to, co powiedziała.
- Tak. Kiedy się pojawiłaś zrobiło się spokojniej. - Roma zerknęła na nią lekko podejrzliwie. - Odbijemy dopiero jak będziemy między drzewami, dobrze?
- Jasne, ty jesteś zwiadowcą.
- odparła Scarlet, przyglądając się Igo, jak sobie radzi. Po chwili znów wróciła do rozmowy. Było dobrze, widać było, że przyzwyczaja się do niezupełnie naprawionych stawów i uszkodzonych pleców, ale bez trudu dotrzymywał kroku motocyklowi Romy.
- W jakim sensie spokojniej? Chodzi ci, że takie akcje jak z Morganą... były częściej?
- Ta… chyba tak. Wiesz, ogólnie unikałam okolic lokum Jednookiego. Lepiej było nie prosić się o kłopoty
. - Ruda wprowadziła je w las i zwolniła, rozglądając się. - Jak nie miał fazy na ruchanie to na znęcanie się. Wystarczyło, że coś poszło nie tak. Zresztą znasz go.
Blind zacisnęła usta.
- A jednak potrafiłam zapomnieć niekiedy jakim jest dupkiem... Głupio mi z powodu Morgany. Ona wciąż chyba nie wie jak blisko byłam z... z ojcem jej dziecka. Doprawdy, to wszystko wygląda jakby było naprawdę grubymi nićmi szyte. - podrapała się po karku - Nie powinien dowiedzieć się o Laurze. Po prostu... nie zasługuje na nią.
- Jakby chciał to by się dowiedział. -
Roma zatrzymała motocykl rozglądając się i po chwili podjechała i skręciła w las. - Jak będziesz tak wiła się nocami, to prędzej czy później się dowie.
Blind pokraśniała, lecz nie skomentowała tego. Nie miała na to wpływu.
- Może trzeba było jednak zostać dzień dłużej w Truoro, byś się wyszalała. - Ruda zatrzymała motor i rozejrzała się. - Dobra muszę się rozejrzeć. Wieki nie byłam w tej okolicy.
- Bez niego i tak nie umiem się wyszaleć. Ot, moje przekleństwo
- odpowiedziała Blind, odruchowo zadzierając głowę i szukając czegoś w koronach drzew.
Ruda tylko przytaknęła i zeszła z maszyny, po chwili ruszyła między drzewami. Nad głową Scarlet dostrzegła charakterystycznie połamane gałęzie, ale wydawało się, że są dosyć stare. Niektóre złamania wydawały się puszczać już nowe pędy.

Roma wróciła po dłuższej chwili.
- Musimy lekko odbić. Potwornie to wszystko zarosło. - Usiadła na maszynie i skierowała ją w nowym kierunku. - Co planujesz z tym zrobić?
- No nic, odbijemy jak trzeba.
- odpowiedziała Blind, choć wiedziała, że czego innego dotyczyło pytanie. Nie było ono jednak ani wygodne, ani łatwe.
Roma poprowadziła je przez las. Po chwili trafiły na trakt, który mógł być starą drogą prowadzącą do bramy. Ruda nie poruszała ponownie tematu Jednookiego. Choć było po niej widać, że najchętniej przemaglowałaby Scarlet.

Brama do miasta była w większości zawalona i zarośnięta. Na szczęście boczne przejście było przejezdne i wyglądało na to, że bez problemu przecisną tędy motocykl Rudej. Z motorem Morgany mógłby być już problem. Pewnie trzeba by zdjąć z niego skrzynie na ekwipunek i krzesełko Laury.


Gdy tylko wjechały do środka, zrozumiały też dlaczego alchemiczka nie chciała tędy jechać. Większość budynków była zamieszkana, jednak ludzie, których mijali musieli być jakimiś zbiegami, albo biedotą. Spoglądali niepewnie na kobiety.
Blind nie rozglądała się, by ich nie drażnić, choć starała się kątem oka obserwować okolice. Nie odzywała się, nie poruszała prawie, choć jej dłoń spoczywała na rękojmie rewolweru. Jechała przed siebie tym samym tempem, co wcześniej, by dać tubylcom do zrozumienia, że są tylko wędrowcami i nic do nich nie mają.
Roma przyjęła podobną strategię choć jej dużo trudniej było mieć broń w pogotowiu. Scarlet zauważyła, że ludzie za nimi, często wychodzą na ulice i odprowadzają wzrokiem. Trochę przyjemniej zrobiło się dopiero wtedy gdy minęły pierwsze małe przecznice. Niestety nadal czekało je sporo trasy nim dotrą na plac, na którym umówiły się z Morganą.

Zaczynało się ściemniać, a budynki wokół mimo że zrujnowane i zarośnięte, nadal wydawały się mieć swoich mieszkańców. Raz na jakiś czas Blind dostrzegała, w którymś z pustych otworów okiennych jakąś twarz.
Nie odzywała się jednak, nie chcąc by ktoś posłyszał jej rozmowę z Romą. Gdy wjechały na odrobinę szerszy odcinek drogi, Roma zrównała się z nią.
- Nie dotrzemy na miejsce przed zmrokiem. - Droga przed nimi była dużo bardziej zarośnięta niż do tej pory i niebawem, będą musiały kluczyć między drzewami.
- Myślisz, że ktoś nas tu przenocuje? - zapytała Scarlet sceptycznie - Nie chcę zostawiać Igo pod gołym niebem.
- Wolałabym się zabunkrować w jakimś opuszczonym domu niż nocować u tych ludzi.
- Roma rozejrzała się czy, ktoś mógł ją usłyszeć.
- Poszukajmy więc czegoś... może nieco w boczne ulice zaglądajmy. - zaproponowała Blind.
Po przejechaniu jeszcze kilkuset stóp zauważyły, że w okolicy prawie nie ma ludności. Zaledwie pojedyncze domy nosiły jakieś znamiona użytkowania. Zazwyczaj były to wykarczowane wejścia do wnętrza i pouszczelniane, czym się dało otwory okienne. Zgodnie z sugestią Scarlet obie zaglądały w boczne uliczki, szukając czegoś dla siebie.

W końcu, gdy prawie zrobiło się zupełnie ciemno, BLind dostrzegła coś co mogło dawać jakieś nadzieje na schronienie, wąska kamienica była w sporej części zarośnięta. Nie wyglądało by ktoś przy niej pracował, a i w okolicy nie widać było żywej duszy.
- Spróbujmy tutaj. Igo idź pierwszy. - zeszła z grzbietu golema i wskazała budynek. Skupiła też uwagę, by dostrzec w pobliżu poblaski cruoru.
Okolica wydawała się być jałowa. Nawet lampy, które kiedyś pewnie były lampami alchemicznymi, zostały pozbawione istotnego, wypełnionego cruorem mechanizmu. Widziała jak fioletowa postać jaką był w tym momencie kroczący w stronę budynku Igo, zagłębia się w środku.
- Będzie trzeba co nieco wyciąć bym wprowadziła motor do środka, chyba, że jest jakieś boczne wejście.
- Sprawdzę.
- rzuciła Blind i spróbowała obejść budynek, trzymając rękę cały czas na rewolwerze.

Kamienica wciśnięta była między inne podobne do niej. Jednak gdy tylko udało się jej przejść przez uszkodzoną bramę okazało się, że od tyłu jest całkiem duże wejście. Wyglądało na nieużywane, gdyż dalej zalegał gruz i kurz, ale Roma powinna dać radę wjechać. Igo tymczasem wszedł na piętro. Na razie nie natrafił na żadne przeszkody.
Blind poczekała do końca rekonesansu, po czym sama zaczęła wprowadzać motor do środka. Roma zdjęła bagaże z maszyny, ułatwiając w ten sposób przeprowadzenie jej po gruzie. Wewnątrz pozostało sporo resztek mebli. Będą musiały chwilę popracować by wygospodarować sobie miejsce do spania. Miały za to pod dostatkiem opału i, jak się szybko okazało, bieżącą wodę.
- Nie chcę palić ognia, najlepiej żeby nikt nie wiedział, że tu jesteśmy - powiedziała Scarlet, choć sama chętnie zjadłaby coś ciepłego po dniu jazdy.
- Ciekawe jak tamte sobie radzą
... - powiedziała cicho, rozkładając śpiwory.
- Morgana pewnie wybrała drogę, na której czuła się bezpieczniej. Zresztą. Proponowała byśmy wszystkie tamtędy pojechały. - Roma wyjęła jakiś prowiant, nadający się do zjedzenia na zimno i podała część Blind.
- No i dobrze... my się możemy przemęczyć - usiadła i wzięła swoją część. Chwilę żuła bez słowa, po czym powiedziała - Tak, możesz mnie dziś maglować. Ale przy Morganie koniec, żadnych komentarzy. Zgoda?
- Toż widzisz, że się powstrzymuję
. - Roma klepnęła obok niej i zabrała się za swoje jedzenie. - Co zrobimy potem? Myślałam, że już ci przeszło z szefem i jakoś to pociągniemy, ale jeśli nadal świrujesz na jego punkcie, może być ciężko.
- Wiesz, że ja się umiem opanować... jeśli nie będzie go w pobliżu
- dopowiedziała z grymasem na twarzy - On jest dupkiem i mam tego pełną świadomość. Bardziej martwię się, że nawet jak dojdzie do transakcji i odzyskamy Donovana... on mnie nie puści…
- Chciałabym zauważyć, że to ty budzisz się ostatnio z mokrymi majtkami, nie wiem co to ma do opanowywania się.
- Roma rozłożyła się na śpiworze układając głowę na udach Scarlet. Jazda na motorze była dość męcząca i przyjaciółka wyraźnie chciała rozciągnąć plecy. - Teraz gdy już wiadomo na czym stoimy coś zaplanujemy.
- Mokre majtki można zignorować
- powiedziała trochę z szybko Scarlet, nie protestując, gdy ruda się na niej położyła, wręcz poprawiła się, by obu im było wygodniej - Myślałam żeby Jednookiemu coś obiecać... wiesz, coś jak sojusz, żeby dał nam odejść pod obietnicę, że go wesprzemy, gdyby miał problemy. Chciałam grać kartą polowania na Boltsów, ale teraz, gdy też jestem na listach to trochę straciłam argument. - westchnęła ciężko.
- Majtki tak, choć ciężko zignorować jak jęczysz jego imię wypinając tyłek
. - Roma skupiła wzrok na ścianie. - Na serio byłaś taka dla niego? Wiesz, jakoś ciężko mi sobie ciebie wyobrazić, wijącą się na łóżku i błagająca o więcej.
Blind odruchowo chciała kazać jej spierdalać, ale przypomniała sobie o umowie, którą zawarły. Zacisnęła usta, milcząc chwilę, po czym odezwała się:
- Serio... on odkrył we mnie coś, czego sama nie podejrzewałam, że tam jest. To stało się naszym narkotykiem. Jego i moim. On we mnie... szperał i oboje trochę jak dzieciaki patrzyliśmy, co jeszcze znajdzie. Bardzo niegrzeczne dzieciaki. - znów się skrzywiła.
- I chciałabyś by znalazł więcej, co? - Ruda spojrzała na nią z dołu. - By wyciągnął z ciebie wszystko? Wiesz jak to się skończy jak tylko pojawicie się w zasięgu swoich oczu?
Blind odwróciła głowę i przełknęła.
- Ja panowałam ostatnio nad sobą... on mnie zmusił... a potem... poszło. - powiedziała, jakby chcąc się usprawiedliwić.
- I tym razem nie pójdzie? Zobaczysz jak mu stoi i wcale nie będziesz chciała z tym nic zrobić?
- No... no to się z nim prześpię, a potem się zwiniemy. O co ci teraz chodzi?
- zapytała, trochę zirytowana.
- Powiedziałaś, że mogę cię maglować to magluję. - Roma wzruszyła ramionami. - Po prostu wygląda jakbyś się męczyła. Jakby fakt, że nikt nie może cię porządnie zerżnąć, cię wykańczał. Martwię się chudzielcu.
Prychnęła, wyciągając po posiłku swoją fajkę i nabijając ją kiepskiej jakości tytoniem.
- A masz na to pomysł? - zapytała po chwili.
- Zabić go. - Roma nie odrywała od niej wzroku. - Albo zrobić mu pranie mózgu.
Blind przygryzła wargę. W przeciwieństwie do Rudej wiedziała, że wystarczy nic nie robić by zabić Toma.
- I pozbawić tą małą ojca? Wiem, że on chujowy i sama jej nie wydam, ale zauważyłaś jak Morgana kaszle? Może się okazać, że za jakiś czas ta mała nikogo nie będzie miała. I powiesz jej, że co? Że tatuś był zły, dlatego nigdy go nie pozna?
- I nie powinna go poznawać. Myślisz, że Tom miałby problem z powiedzeniem jej: “Tak, zgwałciłem twoją matkę”? Czy też wierzysz w to, że przyjmie sierotę i nagle stanie się wzorcowym tatusiem?
- Nie stanie, ale jest w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo. A może... może poczuje coś na zasadzie potrzeby przekazania spuścizny. Laura jest karna i mądra, lepszego spadkobiercy nie mógłby sobie wyobrazić.
- powiedziała, po czym dodała - Oczywiście, nasrałby jej przy tym w głowie i wykorzystał, więc dopóki Morgana dba o małą, uważam, że nie powinien o niej wiedzieć, jednak... nie mam ochoty być tą, która zabiła jej ojca.
- Myślę, że może poczułby coś takiego, jakby to było wasze dziecko.
- Roma wzruszyła ramionami i przymknęła oczy. - Nie przypominam sobie by kogokolwiek poza tobą traktował w jakiś szczególny sposób.
Blind speszyła się i zajęła pykaniem fajki. Po chwili dopiero odezwała się:
- Wiem... i to też jest coś, przez co... nie umiem uznać go za całkowitego złamasa. Czasem... zachowuje się tak, jakby chciał się o mnie troszczyć... Szlag by to.
- Ty też się czasem zachowujesz jakbyś chciała się o niego troszczyć.
- Ruda na chwilę uchyliła oczy. - Wystawiamy warty?
- Taaa, mogę wziąć pierwszą. Rozbudziłaś mnie, suczo, podstępnie.
- Blind pogładziła Romę po czole.
Ruda sięgnęła dłonią do jej krocza, trafiając bezbłędnie nawet bez patrzenia. Scarlet poczuła jak delikatnie ucisnęła jej muszelkę.
- Hm… sucha. Bardzo cię nie rozbudziłam.
Tego było za wiele, Scarlet zrzuciła z siebie rudą i pochyliła się nad nią groźnie.
- Chcesz mnie wkurzyć, rudzielcu?
Roma przyciągnęła ją do siebie i pocałowała. Mocno. Bez skrupułów wsuwając język do ust Blind i wciągając ją w namiętny pocałunek, który szybko pozbawił ją oddechu.
- Trochę tak. Za te igraszki z alchemiczką w nocy.
Scarlet odskoczyła, zdziwiona. Często rzucały sobie podtekstami z Romą, ale po prawdzie nigdy do niczego między nimi nie doszło... i nie wyglądało, by miało dojść. Ten pocałunek jednak był inny - wydawał się... prawdziwy?
- Czyli nie spałaś... mogłam się domyślić. - westchnęła - Poczekaj dzień, to się sama z nią będziesz mogła zabawić po cichu. Ja nie mam nic przeciwko.
Roma tylko przekręciła się na bok, układając się wygodnie na posłaniu.
- Jest za bardzo zakręcona na twoim punkcie. - Wydawało się, że Ruda w ogóle nie przejęła się ucieczką Scarlet. - Z małą nie spało się tak źle. Poza tym jestem w stanie wytrzymać jakiś czas bez seksu.
- Na moim punkcie? Co ty pieprzysz?
- zdziwiła się Blind.
- Widziałam w nocy jej ślepia. Jak patrzy na ciebie przy igraszkach. Spodobałaś się jej chudzielcu. - Roma uniosła się na ręce i spojrzała na przyjaciółkę. - Powinnaś się trochę odprężyć, strasznie się wszystkim ekscytujesz.
Blind jednak spięła się jeszcze bardziej.
- Wiesz, co to będzie za przedstawienie, jak się dowie, że ja i Tom... albo zobaczy nas na tych plakatach małżeńskich... - z bezsilności walnęła pięścią w ziemię - Nawet nie starałam się być dla niej przesadnie miła... szlag.
- Tu raczej plakatów nie zobaczy, ale obawiam się, że powinnaś jej powiedzieć
. - Roma przewróciła się na brzuch i oparła głowę na dłoniach. - To nie jest kwestia bycia miłym.
- I jak Twoim zdaniem to miałoby wyglądać? “Słuchaj, pamiętasz jak ci opowiadałam, że byłam w grupie Jednookiego? Bo wiesz, tak po prawdzie to się z nim pieprzyłam. Wiele razy. Właściwie to na pełny etat, jako jego dupa. Chcesz wymienić się uwagami na temat jego pyty?”
- To nie mnie ruchał największy dupek na tej planecie. Coś wymyślisz. A jak nie to prędzej czy później i tak się zorientuje. Tylko szkoda by było jakby wyszła z tego afera, bo wygląda, że polubiłaś tą małą.

Blind wstała.
- Nie ułatwiasz mi życia. Idź spać rudzielcu, zanim sama ci ten wyszczekany ryjek zamknę.
- Jestem tutaj z tobą mimo, że ładujemy się w kłopoty. To nie wystarczające ułatwienie?
- Ruda mrugnęła do niej, ale chwilę potem ułożyła się z powrotem na posłaniu, naciągając na siebie koc.

Łowczyni raz jeszcze westchnęła, po czym usiadła w przejściu do pomieszczenia, znów odpalając fajkę i zastanawiając się jak przekazać radosną wieść alchemiczce.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline