Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 12:02   #106
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex i wujaszek

W stacji straży pożarnej

Vex poczuła jak jej ciało zadrżało gdy Sam przesunął dłonią po jej udzie. Chciałaby być już gdzieś daleko od tej powodzi, najlepiej w jakimś zajeździe i móc skończyć to co zaczęła rano.
- Siadaj. Zobaczymy czy też zniesiesz to jak prawdziwy mężczyzna. - Mrugnęła do niego i zabrała się za opatrywanie jego ran. Nie miała wprawy wujaszka, więc skupiła się na tym by dokładnie powtórzyć po nim wszystkie czynności. Miała już serdecznie dość pierdolenia “pierwszej pomocy” na ten dzień. Na chwilę spochmurniała, przypominając sobie o leżącej na piętrze Melody. Na szczęście widok nagiego uda i bielizny mężczyzny od razu poprawił jej nastrój. Pozwoliła swoim dłoniom chwilę pobłądzić po jego nodze, podczas bandażowania, tak by po zawiązaniu opatrunku jedna z nich spoczęła na jego kroczu. Uśmiechnęła się do Sama i pocałowała go gorąco, przerywając pocałunek dopiero gdy zabrakło jej oddechu. - Zabierajmy się stąd jak najszybciej.

Niestety jej dobry nastrój skończył się w momencie wejścia do autobusu. Niemal wyskoczyła na zewnątrz, czując, że jeśli tego nie zrobi to zaraz zwymiotuje. Zaczekała na Sama, opierając się plecami o autobus. Starała się skupić na czymkolwiek innym. W końcu zaczęła szacować ile lat może mieć autobus, jaki ma silnik i jaką moc może mieć teraz. Od tej czynności oderwała się dopiero gdy Sam wyszedł na zewnątrz.
- Ten typ to wariat… co… co Angie w nim widzi? - Zmartwiona przyglądała się stojącemu obok mężczyźnie.

Sam też wydawał się umieć cieszyć chwilą i tymi ulotnymi chwilami radości jakimi obdarować potrafił los. Siedzieli ze spuszczonymi spodniami na bagażniku jakiegoś gruchota który nie wiadomo ile jeszcze pociągnie. Gruchot był załatwiony przez laskę która chciała ich przekonać do siebie i oddania ustrojstwa właśnie jej a przed chwilą właśnie dokończyła ziemskiego żywota piętro wyżej. Przed chwilą też strzelali się na śmierć i życie z jakąś miejscową bandą i nie wyszli z tego ani cało ani bez szwanku. A jednak teraz siedzieli tutaj na tym zdezelowanym bagażniku Forda Taunusa i całowali się. Ciemny blondyn potrafił w takich chwilach uśmiechać się naprawdę ciepło i promiennie jakby na przekór poważnej zwykle twarzy jaką obdarowywał stykający się z nim świat.

Ale wszystko to zdawało się być właśnie minionym tym ciepłym i promiennym momentem gdy weszli do autobusu. - Nie wiem. Nie podoba mi się ten typ od początku. I z każdą prawie godziną mniej. Nie wiem co ona w nim widzi. Ale widać widzi bardzo mocno. I to mnie właśnie martwi. - westchnął wujek Angie zapatrzony na budynek w którym gdzieś tam była pompa z czystą wodą no i pewnie Angie i Roger.

Bus zaś wydawał się klasyczną amerykańską konstrukcją. Sądząc z żółtej barwy jaka wciąż przebijała na karoserii mógł to być nawet szkolny autobus. Ale te lata już miał dawno za sobą. Za to zaletą było miejsce. Mnóstwo miejsca zdolnego pomieścić kiedyś kilkadziesiąt dzieci. Teraz ten tuzin Psów musiał prawie topić się z wolną przestrzenią. Maszyna miała też klasyczne właściwości bardziej zbliżone do ciężarówek niż mniejszych pojazdów. Siła i wytrzymałość oraz moc silnika na pewno. Spokojnie powinna udźwignąć i pół setki ludzi wewnątrz albo odpowiednią masę bagażu. Wadą zaś było spalanie paliwa. Silnik i wymiary też miał jak ciężarówka więc i spalał niepomiernie więcej. Obecnie jeśli licznik przy kierownicy mówił prawdę było tam z połowę baku.

Vex pozostało sprawdzić jak stali z paliwem w ich małym złomiku i czy w ogóle odpali po tej przerwie. Jak nie busik był fajną opcją na wymianę go na coś innego w jakiejś wiosce. Może nawet dostaliby gratis co nieco paliwa.
- Mam nadzieję, że nie pojedzie z nami. - Vex oderwała się od swoich myśli. - Idziemy obejrzeć resztę psów?

- No ja mam nadzieję, że on tak na poważnie z tą areną i to, że to tutaj i on na niej zostanie. - pokręcił głową najemnik jakby wracając do rzeczywistości. - Chodźmy. - dodał i kiwnął głową w stronę wyjścia z autobusu. Razem znów zanurzyli się przez zielonkawą wodę pełną pływających resztek różnorakiego pochodzenia i przebrnęli w ten sposób do cienia rzucanego przez parter i sam parter. Tam w miejscu gdzie początkowo zatrzymali się wśród zdenerwowanych kobiet i dzieci i z widokiem na Todda i jego kolegów teraz leżały dwa ciała zastrzelonych Psów. Ci dwaj ze shotgunami. Teraz ich już nie mieli za to widać je było u Angie i Rogera. Ci zaś przeszukiwali pływające na placu trupy.
 
Aiko jest offline