Gryf wraz z towarzyszami zostali poprowadzeni przez pałac na dziedziniec. Tam szykowane były rydwany zaprzęgane w wierzchowce.
- A jednak poza tymi gadami i pierzastymi zwierzętami mają też konie.- Uśmiechnął się Taled. Odkąd trafili do tego świata brakowało mu tych zwierząt a szczególnie jego rumaka Pioruna, który został w Blacmoor.
Rycerz podszedł do jednego ze strażników, którzy ich przyprowadzili.
- Czy jest szansa by móc jechać na jednym z wierzchowców?- Strażnik spojrzał na rycerza i zmierzył go wzrokiem.
- Nie wiem czy uniósłby długo was z dobytkiem.- Odpowiedział sucho i nie czekając na reakcję Taleda pokiwał w końcu przecząco głową.
Kiedy Faraon przybył wraz z przebraną Bran trzy tuziny pojazdów już była gotowa do drogi. Każdy z przybyszów z innego świata zajął miejsce w rydwanach i byli gotowi do drogi.
- Ciekawa kreacja Bran. Dobrze w niej wyglądasz.- Taled uśmiechnął się do dziewczyny pomagając jej wsiąść do pojazdu. Była ubrana równie pstrokato, ale w bardziej złotych kolorach.
Nie było jednak czasu na rozmowy bo usłyszeli jak Faraon daje znak do odjazdu. Gryf wskoczył na swój rydwan i ruszyli.
***
Pędzili w chmurze kurzu, który unosił się spod kopyt i kół rydwany faraona. Nikt nie wyprzedzał pojazdu władcy tych ziem i musiał cierpieć w pyle.
Gryf odwrócony do kierunku jazdy i owinięty na twarzy płaszczem nie był narażony aż tak na te niedogodności.
Podróż była nużąca i gdy dojechali Taled z ulgą zszedł na ziemię. Nogi go lekko bolały od wstrząsów i ciągłego stania w tych przeklętych pojazdach.
Otrzepawszy się podszedł do Bran.
- Przeklęta podróż. teraz piach wszędzie mi powłaził.- Narzekał rycerz próbując wysypać piach spod zbroi.
Rycerz przyglądał się przejściu. Wielkie i okazałe budziło uczucie maleńkości w Taledzie, który objął bardkę. Słuchał i patrzył na dzieło sprzed wieków.
- Panie. Jakiego rodzaju wyzwanie dla nas przygotowałeś?- Zapytał faraona.
- Ktoś tam wchodził? Mieszka tam ktoś poza bogami?- Próbował się czego dowiedzieć więcej.