Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 17:16   #110
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
W tym czasie Angie zastała Rogera na kufrze. Siedział przy otwartych, tylnych drzwiach i wydłubywał zawartość jednej z głów do wody pod maszyną.
Pan z obrazkami wyglądał tak ślicznie w tych swoich malunkach, bandażem na ramieniu i głowami dookoła. Czerwona woda na jego rękach też dodawała mu uroku, dlaczego wujek i ciocia tego nie widzieli? Przecież był taki miły… ale nie. Widzieli tylko że robi złe rzeczy, a tego że Angie też je robi już nie dostrzegali. Byli oboje podobni - blondynka z Pustkowi i brunet z Pendelton. No ale ona miała Wujka, a on już nikogo. Usiadła obok niego i objęła go z całej siły, opierając twarz o zaobrazkowane ramię.
- Chcą jechać bez ciebie… bo martwią się, że chcesz tylko trupić i zbierać krew do kubka Khaina… i te głowy. Ale ja nie chcę żebyś jechał nigdzie, bo jesteś sam… a wrogi dookoła… no i martwię się, bo bardzo cię lubię. Chciałam żebyśmy byli przyjacielami… ale wujek nie rozumie. Kazał się pożegnać… ale ty przecież nie usypiasz i… i ciągle tu jesteś - ścisnęła go jeszcze mocniej, zamykając oczy - I tych głów się boją, ale to przecież trofea… ale kłopotliwe. Może… nie wiem, nie jestem dobra w myśleniu. Wiem, że nie chcę żebyś szedł… znaczy żeby… żeby bez ciebie iść.

- Oh, Ćmo, przecież to nie ma znaczenia.
- malunek na twarzy już był trochę rozmazany ale wizerunek czaszki nadal był rozpoznawalny. - Ja muszę napełnić kielich dla Khaina. A oni jak chcą niech jadą. Jeśli będzie im pisane to odjadą a jak nie to zostaną i znów się spotkamy. Więc nie żegnamy się tak naprawdę. Nawet jeśli się rozstajemy. Ale ty widocznie słyszysz zew, widzisz księżyc na nieboskłonie. Ale jesteś świeżo po wykluciu z poczwarki. Jeszcze masz chaos w głowie. Ale to minie Ćmo. Ale zanim minie będziesz mieć ten chaos w głowie. Ale to minie. - Roger wydawał się być w wyśmienitym humorze i nie przerywał czyszczenia głowy z wnętrzności. Uśmiechał się i mówił lekkim tonem wydawał się w ogóle nie przejmować sytuacją.

- Minie? To kiedyś będę wiedziała co robić? - siorbnęła nosem, otwierając oczy i podnosząc wzrok ku górze. Starła jakiś czerwony paproch z kostuszkowego policzka i przyłożyła do niego rękę. Skóra przyjemnie grzała wnętrze dłoni - Nie rozstajemy się na stałe, tylko na trochę, tak? To dobrze, będzie mi bardzo smutno jak się już nie zobaczymy i… jakby się arena skończyła, a my się zgubimy to jedziemy do Yarnhill w Teksasie. Do cioci Ellie, będę tam czekać. Na ciebie też. Napełnisz kielich i wygrasz, bo jesteś taki silny, bojowy i super - odsunęła się i zamajstrowała przy swojej szyi, ściągając z niej łańcuszek, a z łańcuszka nieśmiertelnik wujka. Został tylko okrągły medalik - To mojej mamy, dziadek mi go dał zanim zasnął. Weź go, chce żebyś go miał… na szczęście. Żeby cię chronił i… żebyś mnie pamiętał, bo ja będę… czekać też. Albo może się zobaczymy jeszcze tutaj. Jak Khain pozwoli - dźgnęła go w pierś ręką z łańcuszkiem.

Roger pochylił głowę by spojrzeć na dłoń z medalikiem przy swojej piersi. Puścił nóż którym obrabiał głowę i wziął medalik od nastolatki. Oglądał go chwilę.
- Tak. Jak Khain pozwoli to wszystko się uda. - pomalowany mężczyzna skinął głową i założył sobie łańcuszek na szyję. Rozejrzał się po swojej furgonetce, wstał i podszedł do jakiegoś pudła. Dość hałaśliwie pogrzebał w nim i po chwili wrócił do tylnego wyjścia wręczając Angie jakiś mały tomahawk. - Masz. Też weź na szczęście i pamiątkę. Należał do Tess. A ona była Czempionem. Więc coś z niej musiało zostać w tej broni. I krew i śmierć jakie przelała. Weź. Przyda ci się. - powiedział wręczając blondynce mały toporek.

Dziewczyna przyjęła prezent i obróciła go w dłoniach. Był ładny. Sprawdziła kciukiem ostrze. Wystarczyło lekko nacisnąć kciukiem i zostawała czerwona krecha. Pokiwała głową, zatykając broń za pasek od rewolwera knui.
- Dziękuje Roger - pociągnęła nosem, wstając i stając obok niego niezdecydowana. To był ten moment, gdzie miała iść? Mogła jeszcze chwile poczekać, tylko chwilkę. Wujek jeszcze nie łapał za broń - To… do widzenia? - spytała, mrugając szybko i gapiąc się na czaszkotwarz przed sobą.

- Do następnej krwi Ćmo. - twarzoczaszka uśmiechnęła się i Roger wrócił do czyszczenia głowy.

Cofnęła się, odwróciła i chciała odejść. Tak jak miała przykazane, ale nie umiała tak po prostu sobie iść. Znowu się okręciła i kucnęła zrównując się wzrostem z panem z obrazkami. Chwilę tak na niego patrzyła, zapamiętując jaki jest ładny i miły, aż wystrzeliła do przodu, zarzucając mu ramiona na szyję. Ścisnęła mocno na pożegnanie, ustami szukając jego ust. Wujek mógł się pieklić, ale sam powiedział że ma się pożegnać... a ona już za Rogerem tęskniła.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline